Zastanawiam się teraz, w jaki sposób nawiązałam z nim relację. W tamtym czasie nie chciałam widzieć tego, co oczywiste. Był prawdziwym maminsynkiem. Tak, byłam ślepa, nie zauważałam obecności teściowej w naszych osobistych rozmowach, w naszych sprawach, w planowaniu naszego przyszłego życia, ale okazywało się, iż wszystko od razu słyszała przez telefon...
W trakcie naszego wspólnego życia oszczędzałam pieniądze na własny dom. Miałam już wystarczającą kwotę na koncie, ale nie tyle, ile kosztował ten wymarzony. Mój były, człowiek wielkiego serca, zaoferował pomoc w postaci symbolicznej kwoty.
Powiedzieć, iż byłam zdumiona taką życzliwością, to mało powiedziane. Punktem kulminacyjnym programu było to, iż to nie on dał mi pieniądze, ale moja teściowa. Kupiłam własne mieszkanie. Urządziłam je tak, jak zawsze chciałam, ale na froncie osobistym to była wojna. Nie dogadywaliśmy się ze sobą.
Musiałam zwrócić zainwestowane pieniądze, bo teść i teściowa mnie do tego zmusili. Moja teściowa złożyła wniosek o podział majątku. Prawdopodobnie wpadła na ten pomysł po kolejnym przykrym incydencie. Uwierz mi, ona to uwielbia. Oczywiście nie dostali choćby miejsca na podłodze w moim mieszkaniu. Zamiast tego byłam hojną kobietą i zwróciłam im pieniądze.