Na początku zdałam sobie sprawę, iż nie będę miała perspektyw na przyszłe życie z Jarkiem, ale naprawdę go polubiłam! Był młody, przystojny i napakowany — po prostu cukierek, a nie facet!
Byłam jego pierwszą dziewczyną, jak mi powiedział. Bardzo się o niego martwiłam, iż się we mnie zakocha, a kiedy zerwiemy, będzie mu bardzo ciężko. "Po prostu dobrze się bawimy", powiedziałam mu. Zgodził się. I naprawdę wziął moje słowa na poważnie.
Ale nasz związek się przeciągał. Trzy miesiące później dowiedziałam się, iż spał z inną dziewczyną w tym samym czasie co ja. Zapytałam, dalszego spał z inną, odpowiedział, że, przecież nasz związek nie był na poważnie.
Nie mogę powiedzieć, iż bardzo mnie to zraniło w tamtym czasie, ale nadal... Lubię go! Mogłam się tylko uspokoić, iż naprawdę powiedziałam, iż nie jesteśmy w poważnym związku. Jednak Jarek i ja przez cały czas się spotykaliśmy, a ta dziewczyna nie była już na naszym horyzoncie. Dużo rozmawialiśmy o naszym związku, okazało się, iż nie tylko ja go lubię, ale on mnie też. I jakoś tak się stało, iż zaczęłam traktować nasz związek poważnie.
Myślałam, iż on też tak czuje, jednak okazało się, iż się myliłam. Okazało się, iż załatwił jej pracę w moim dziale, żeby być bliżej niej. Młoda, z rzęsami do nieba i tipsami do podłogi, a co najbardziej widoczne — doczepione włosy o blond kolorze. Zastanawiałam się, co w takim razie widział we mnie.
Zrobiłam mu awanturę i zerwałam. Zareagował zaskoczeniem. Nie wrócił tego dnia do domu. Potem okazało się, iż przez to wszystko poszedł do baru, spotkał jakąś chętną i spędził z nią noc.
Wydało się, gdyż ta dziewczyna okazała się być koleżanką tej drugiej kochanki, której załatwił u nas pracę. Gdy spakowałam jego rzeczy, błagał o wybaczenie, ale ja nie potrafię mu zaufać. Czuję tylko własną winę za sposób, w jaki rozwinął się nasz związek.