— Coś się stało? — zapytałam ostrożnie.
Zosia prychnęła.
— Jakbyś nie wiedziała.
Od początku naszej znajomości dawała mi do zrozumienia, iż jestem intruzem. Że nigdy nie zaakceptuje mnie jako części tej rodziny.
— Chciałam tylko zapytać, czy…
— Nie udawaj, iż ci zależy — przerwała mi ostro. — Wiesz, co zrobiłaś? Zrujnowałaś mi życie.
Zamarłam.
— Co takiego?
— Gdyby nie ty, moi rodzice przez cały czas byliby razem.
To samo słyszałam od niej od lat. Nigdy nie wierzyła, iż ich małżeństwo skończyło się, zanim jeszcze pojawiłam się w życiu jej ojca. W jej oczach to ja byłam winna. Ja odebrałam jej rodzinę.
— Zosiu… — zaczęłam cicho. — Twój tata i mama… już dawno się rozstali. To nie była moja wina.
— Jasne — syknęła. — Przypadkiem pojawiłaś się zaraz po rozwodzie?
Zacisnęłam zęby.
— Ja go nie rozbiłam.
— Ale skorzystałaś na tym!
Próbowałam być cierpliwa. Próbowałam ją zrozumieć. Ale teraz? Teraz byłam zmęczona.
— Wiesz co? Masz rację. Może powinnam była zniknąć. Może wtedy łatwiej byłoby ci mnie nienawidzić. Ale jestem tu. I będę.
Oczy jej zabłysły.
— Nie będziesz. Bo nikt cię tu nie chce.
Poczułam, jak serce zaciska mi się w piersi.
Nie powiedziałam nic.
Nie miałam już siły walczyć o kogoś, kto nigdy nie chciał mnie zaakceptować.
Odwróciłam się i wyszłam.
A za mną zostało tylko zimne milczenie.
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Moja mama ma 50 lat i jest w ciąży": Jestem oburzona, bo to przecież niemożliwe