Z Tolka Banana do taty na medal. Legendarny aktor PRL-u został ojcem w wieku 52 lat

viva.pl 10 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM


Gdy świat zna cię z kultowych ról, a ulice rozbrzmiewają dźwiękami dawnych serialowych hitów, trudno sobie wyobrazić, iż najważniejsza rola dopiero przed tobą. Dla Henryka Gołębiewskiego – ikony polskiego kina młodzieżowego – nie kamera, nie sława, ale ojcostwo okazało się największym spełnieniem i życiowym przełomem. W chwili, gdy los wystawił go na ciężką próbę, siła miłości do córki Róży stała się jego najskuteczniejszym lekarstwem. To opowieść nie tylko o aktorze, ale przede wszystkim – o tacie, który całym sercem wybrał obecność, troskę i bezwarunkową miłość.

Ojcostwo – najważniejsza rola w życiu Gołębiewskiego

Podziwiany i uwielbiany za role w serialach dla młodzieży. „Podróż za jeden uśmiech”, „Wakacje z duchami”, „Stawiam na Tolka Banana” – te tytuły na stałe zapisały się nie tylko w historii kinematografii, ale i w sercach widzów. W życiu prywatnym aktor przeszedł wyboistą drogę, nie brakowało trudnych chwil. Zawalczył jednak o siebie i z optymizmem patrzy w przyszłość. Dziś jest szczęśliwy, spełniony i cieszy się każdą chwilą z ukochaną żoną Marzenną i córką Różą.

„Od początku byłem ojcem obecnym w życiu mojej córki, zaangażowanym. Tylko tak można stworzyć więź”, tłumaczył w rozmowie z Plejadą.

Czas próby – choroba i narodziny córki

Czas oczekiwania na narodziny córki zbiegł się z trudnymi wydarzeniami w życiu aktora. Henryk Gołębiewski mierzył się z poważną chorobą – lekarze zdiagnozowali u niego raka oczodołu. Ulubieniec widzów nie zamierzał się jednak poddawać.

„Pierwsza myśl była taka, iż córka się urodzi, a ja umrę. Ale już następnego dnia inaczej na to spojrzałem. Pomyślałem: Inni pokonują raka, to dlaczego nie ja? Zamartwianie się nie ma sensu. Trzeba pozytywnie myśleć. A ja całe życie pozytywnie myślę. To naprawdę pomaga”, wspominał.

Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie. Róża przyszła na świat, a Henryk Gołębiewski mógł w pełni oddać się ojcostwu.

Róża – oczko w głowie taty

Wraz z narodzinami Róży w życie rodziny Gołębiewskich wkroczyła wielka radość. Aktor jest opiekuńczym, troskliwym tatą. Sam przyznawał w wywiadach, iż na wiele spraw przymyka oko.

  • ZOBACZ TEŻ: Córka Izabeli Trojanowskiej ma podwójne obywatelstwo i prestiżowy zawód. Tak dziś wygląda Roxanna

„Mam zbyt miękkie serce, nie potrafię być wymagający. Wiem, iż popełniam błąd. Ale nasze relacje są świetne. Gdy córka coś chce, przychodzi i rozmawia ze mną. Zawsze się ze sobą zgadzamy”, mówił w „Życiu na Gorąco”.

Henryk Gołębiewski wspólnie z żoną starają się zaszczepić w córce najważniejsze wartości. „Chciałbym wychować Różyczkę na dobrego człowieka, widzieć, jak dorasta, poznać jej faceta, no i zobaczyć moje wnuki", dodawał.

  • ZOBACZ TEŻ: Tak się rodzi aktorska legenda. Wnuk Grigorija z "Czterech pancernych" idzie śladami dziadka

Róża Gołębiewska: „Mogłabym za tatą skoczyć w ogień”

Dziś Róża ma 16 lat i powoli wkracza w dorosłość. Na swoim koncie ma już rolę w serialu „Lombard. Życie pod zastaw”. Henryk Gołębiewski nigdy nie naciskał, by córka poszła w jego ślady.

„Zawsze przy mnie jest. W dobrej i złej chwili. W 100 proc. mnie wspiera, nie ocenia. Jak mam problem, to idę do taty. Zawsze mnie wysłucha, doradzi, pomoże. Nauczył mnie też tolerancji i życzliwości. Zawsze powtarzał, iż trzeba szanować wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy ktoś jest prezesem, czy zamiata ulice”, opowiadała w Plejadzie.

Marzenia Róży – z dala od kamery

Choć Róża zadebiutowała jako aktorka, nie wiąże przyszłości z planem filmowym. Pasjonuje się fotografią i marzy o własnym studio fotograficznym. Gołębiewski wspiera ją w tych planach bezwarunkowo.

„Nie będę jej niczego zabraniał. Chcę, żeby robiła to, co ją uszczęśliwia”, mówił aktor.

Ojciec i córka uwielbiają spędzać razem czas i wspólnie podróżować. Róża zna dorobek taty i ma swoje ulubione filmy: „Najbardziej lubię filmy, w których grał, gdy był jeszcze dzieckiem. Stawiam na ‘Tolka Banana’, ‘Wakacje z duchami’ i ‘Podróż za jeden uśmiech’”, zdradziła.

„Patrzę na tatę i jestem szczęśliwa, iż mam tak utalentowanego ojca. Codziennie mówię, iż go kocham. Ale słowa to nic, ważniejsze są czyny. Przytulam go często”, dodawała.

Gdy został zapytany o to, jak wychować tak cudowną córkę, odpowiedział krótko, ale szczerze:

„Być sobą. Kochać bezwarunkowo, bez oczekiwań. Żyć w prawdzie”.

  • SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Elżbieta Dmoch nie była matką jego dzieci. Kim są prawdziwi spadkobiercy Janusza Kruka?
Idź do oryginalnego materiału