Z Poznania na czerwony dywan: Polak, który podbił Hollywood i zniknął

film.interia.pl 2 dni temu
Zdjęcie: materiały prasowe


Choć dziś jego twarz nie pojawia się już w pierwszym rzędzie premier filmowych, w latach 90. był jednym z nielicznych Polaków, którzy realnie zaistnieli w amerykańskim przemyśle rozrywkowym. Piotr Józef Andrzejewski, znany za oceanem jako Peter J. Lucas, przeszedł drogę od poznańskiego inżyniera do aktora grającego u boku największych nazwisk Hollywood. Co sprawiło, iż porzucił to wszystko i wrócił do kraju?


Jeszcze kilkanaście lat temu pojawiał się na ekranie obok gwiazd największego formatu. Widzowie oglądali go w amerykańskich superprodukcjach, a jego nazwisko – choć niepolsko brzmiące - przewijało się w czołówkach najpopularniejszych seriali. Peter J. Lucas, a adekwatnie Piotr Józef Andrzejewski, to jeden z tych Polaków, którzy realnie zaistnieli w fabryce snów. Potem jednak nagle zniknął z pierwszego planu. Dlaczego?


Zanim stanął przed kamerą w Los Angeles, kończył politechnikę w Poznaniu i zgłębiał tajniki budowy ciągników i maszyn rolniczych. Z wykształcenia był inżynierem, z powołania - artystą. Grał na instrumentach, śpiewał, pisał teksty. gwałtownie jednak zrozumiał, iż schematyczna praca nie da mu spełnienia. Postawił wszystko na jedną kartę: aktorstwo.Reklama


Inżynier, który wybrał scenę


Zaczął od teatru, ale prawdziwy przełom przyszedł w Anglii, gdzie przypadkiem trafił do agencji reklamowej. Przed kamerą poczuł się jak ryba w wodzie. Jeden z brytyjskich reżyserów zasugerował mu, by spróbował szczęścia za oceanem. Niedługo później Andrzejewski wyjechał do Los Angeles. By mieć większe szanse na angaż, zmienił nazwisko na Peter J. Lucas.
Nowa tożsamość, nowy kraj i nowe życie. Pod pseudonimem Peter J. Lucas Andrzejewski rozpoczął mozolną wspinaczkę po szczeblach show-biznesu. Pracował jako kurier, kelner i dubler, żeby móc zapłacić za lekcje aktorstwa. Hollywood nie miało dla niego taryfy ulgowej, ale miał coś, czego nie da się kupić - determinację.


Serialowy rozkwit i bajkowe życie u boku milionerki


Pierwsze miesiące w USA były pełne wyrzeczeń – pracował jako kurier, statysta, dorabiał na budowie. Wszystko po to, by opłacić lekcje aktorstwa i języka angielskiego. Jego cierpliwość została wynagrodzona: zaczął dostawać coraz większe role. Występował w takich tytułach jak "Słoneczny patrol", "Strażnik Teksasu", "Ostry dyżur", a choćby "Dzień Niepodległości".
Po jednej z premier poznał Elke - o 20 lat starszą projektantkę mody i właścicielkę ekskluzywnej marki odzieżowej. Ich związek gwałtownie przerodził się w małżeństwo. Lucas wiódł życie jak z filmu: wille, podróże, czerwone dywany. A jednak nie był szczęśliwy. Coraz częściej wracał do Polski, gdzie zaczął pojawiać się w lokalnych produkcjach.


Przewrotny los i niedokończone marzenia


To właśnie w Polsce poznał kobietę, dla której porzucił wszystko – i zapłacił za to wysoką cenę. Rozwód z żoną zakończył jego amerykański sen. Został w kraju, gdzie zagrał m.in. w "Kiler-ów 2-óch" oraz w serialach "Na dobre i na złe" czy 'Oficerowie". Choć przez chwilę znów było o nim głośno, kariera w Polsce nigdy nie osiągnęła takiego poziomu jak ta w USA.
Dziś mieszka pod Warszawą, unika mediów, ale wciąż ma nadzieję na powrót do gry. "Wciąż mam coś do pokazania” - mówił kilka lat temu.
Czy świat znów usłyszy o Peterze J. Lucasie? Hollywood niejednokrotnie udowadniało, iż kocha drugie akty. Może jego dopiero nadchodzi.
Idź do oryginalnego materiału