Z kim walczy “demokracja walcząca”.

dakowski.pl 18 godzin temu

Z kim walczy demokracja walcząca

Autor: AlterCabrio , 27 grudnia 2024

Oto stały i odwieczny cel demokracji liberalnej. Wspólny dla różokrzyżowców, iluminatów, masonów, socjalistów, komunistów, globalistów, UE, ONZ, współczesnych demokracji zachodnich. Kabała dla gojów. Ufajcie dalej w te gnostyckie opowieści, specyficznie zabarwione na sposób talmudyczny, a wtedy pogrążycie się w zjednoczeniu z Absolutem – totalitarną władzą, biowładzą, jak ją opisał Michel Foucault.

−∗−

Obraz tytułowy: Jean-Jacques Rousseau, filozof z Genewy. LINK

Z kim walczy demokracja walcząca

Ostatnimi czasy dużą popularność zdobyło mało wcześniej znane pojęcie “demokracji walczącej”. Mało znane oczywiście poza środowiskiem politologów. Pojęcie to ukuł niemiecko – amerykański prawnik – konstytucjonalista wiadomego pochodzenia.

Oznacza ono konieczność podjęcia przez demokrację stanowczych działań w obronie demokracji, wtedy, gdy takie wystąpią. Obejmują one miedzy innymi ograniczenie praw i wolności obywatelskich w celu obrony porządku publicznego, opartego na demokracji, oraz demokratycznego charakteru instytucji publicznych. Jemu też zawdzięczamy pojęcie demokracji opancerzonej – działań zapobiegawczych, mających „opancerzyć” instytucje publiczne i społeczeństwo przed tendencjami niedemokratycznymi. Te działania obejmują przede wszystkim odpowiednie oddziaływanie propagandowe i edukacyjne na społeczeństwo oraz wczesne wykrywanie zachowań niedemokratycznych. Natomiast działania w obszarze demokracji walczącej obejmują konkretne reakcje na występujące w społeczeństwie zagrożenia demokracji, w ramach których demokracja używa środków przymusu.

Kto odważy się nie być demokratą? Okazuje się, iż wielu jest takich wrogów demokracji. Kryją się podstępnie za plecami nieświadomego społeczeństwa, korzystając z demokratycznej wolności. Demokracja wie, jak ich nazwać – populiści, faszyści, nacjonaliści, homofobowie, dezinformatorzy, ruskie onuce, agenci złego Putina (kiedyś był dobry), szowiniści – to tylko część z repertuaru określeń, mających charakter wyzwisk. Każdy dobry człowiek musi być zwolennikiem demokracji. Dobry, znaczy praworządny. Praworządny, znaczy akceptujący i wykonujący wszystkie prawa i zalecenia demokracji, nawet, jeżeli obiektywnie są niezgodne z prawem. W demokracji najwyższym prawem jest konstytucja, a konstytucją jest aktualna wola demokracji. Nie należy przesadzać z pozytywizmem prawniczym i przesadnie się przywiązywać do brzmienia przepisów. One były ustalane w dawnych czasach, bardziej homofobicznych, teraz są nowe potrzeby i nowe zagrożenia demokracji. Nie liczą się więc prawa, tylko działanie, wynikające z aktualnych potrzeb.

Ci podstępni, prawicowi podżegacze, sprzeciwiający się demokracji myślą, iż do forsowania swoich chorych, ksenofobicznych poglądów będą używać narzędzi demokracji – wyborów, konstytucji, ustaw, sądów. Niedoczekanie ich! Nie rozumieją konieczności dziejowej, wynikającej z dialektyki dziejów, na przemian materialistycznej i idealistycznej. O wyborze zawsze decyduje demokracja, i zawsze jest to ścieranie się przeciwieństw – tezy i antytezy, z których wynika zawsze ta sama synteza – więcej władzy dla demokracji.

Czym więc jest demokracja? Wolą ludu, oczywiście, wyrażoną większością głosów. Jak się ją ustala? W wyborach, oczywiście. A kto organizuje wybory? Demokracja, oczywiście. A kto liczy głosy? Demokracja. A kto wybiera rząd? Czyżby lud? Nie, w demokracji rządu nie wybiera lud, tylko demokracja. Jakże to? Przecież demokracja to wola ludu! Ale lud nie pamięta, iż koncepcja nowoczesnej demokracji wywodzi się od J.J.Rousseau, który widział absolutną suwerenność ludu w tym, iż lud się zbiera na wielkiej polanie, zawiera umowę społeczną, ustanawia swoją nową Konstytucję, nie patrząc, co było wcześniej. W ten sposób lud wybiera demokrację, czyli całkowicie nowy ustrój, mający doprowadzić lud do pełni doskonałego szczęścia. Tym samym aktem lud, korzystając ze swojej absolutnej wolności ceduje swoje demokratyczne prawa, w sposób nieodwołalny. Oznacza to, iż raz ustanowiona demokracja Rousseau, czyli liberalna, przyjęta w Europie Zachodniej otrzymuje od ludu pełną suwerenność raz na zawsze. Dalej wyrazicielem woli ludu jest już tylko i zawsze demokracja. jeżeli więc lud zagłosuje inaczej, niż chce demokracja, to jest to wybór niedemokratyczny, więc demokracja ma prawo i obowiązek nie uznawać tego wyboru.

Zabezpieczeniem przed niedemokratycznym wyborem ludu jest demokracja opancerzona, w Polsce realizowane przez polskojęzyczne media, uczelnie, przejęte po II Wojnie przez bermanowców (pobratymców tow. Jakuba Bermana z PPR, gorliwego bezpieczniaka, zajmującego się nauką i edukacją), celebrytów i tzw. „autorytety”.

O zgrozo, okazało się , iż pancerz przerdzewiały kruszy się, i ci krnąbrni Polacy znów nie chcą być posłuszni demokracji, trzeba więc było uruchomić tryb demokracji walczącej. Znamy go na wschodzie Europy, już u nas panował ten porządek pod nazwą demokracji ludowej. Tam też demokracja realizowała wolę ludu , nawet, gdy ten lud pałowała, wsadzała do więzień, masakrowała, głodziła i upadlała. Koncepcja się nie zmieniła, tylko kierunek podległości i nazwa partii.

Jaki więc jest cel tej demokracji, iż dla jego realizacji gotowa poświęcić lud, w imieniu którego sprawuje rządy? Cel demokracji zawsze jest ten sam – szczęście ludu, ale nie jego fragmentów, takich, jak narodu – szczęście całego ludu, globalnego. Nie może być tak, iż jakaś grupa ludu realizuje swoje interesy, i przy tym nie myśli i nie dba o dobro pozostałego ludu całego świata. To niesprawiedliwe i niezgodne z prawdziwą wolą ludu. Każdy przecież chce być szczęśliwy, prawda? A czy może być szczęśliwy ktoś, kto wie, iż gdzieś jest jakaś osoba nieszczęśliwa? Dopóki na świecie będzie istniało zło, dopóty ludzie będą nieszczęśliwi. Złem jest egoizm, który oddziela ludzi od siebie i wprowadza nierówności. Przecież ludzkość jest jedną wielka rodziną, a rodzina chce być razem. Żaden członek rodziny ludzkości nie może być oddzielony od pozostałych, bo wtedy zarówno on będzie nieszczęśliwy, jak i wszyscy pozostali, nieszczęśliwi z powodu jego nieszczęścia. A wraz ze szczęśliwymi, zjednoczonymi, połączonymi ludźmi będą szczęśliwe wszystkie zwierzątka, zapanuje wreszcie dobrostan roślin, oszczędzane będą zasoby dla przyszłych pokoleń, nie będzie wyzysku, tylko zrównoważony rozwój.

Ktoś oczywiście w imieniu ludzkiej, globalnej rodziny będzie zarządzał wspólnymi zasobami i rozwiązywał wspólne problemy. Będą to demokratycznie wybrani przedstawiciele, współpracujący z demokratycznymi naukowcami. Każdy będzie tak szczęśliwy, iż w ogóle nie będzie musiał mieć niczego swojego, powszechne szczęście wystarczy. Czy dla osiągnięcia tego odwiecznego marzenia ludzkości, jakim jest ziemski raj, nie warto poświęcić jakichś drobnych, egoistycznych interesików, takich, jak wiara chrześcijańska, moralność, prawda obiektywna, naród, państwo narodowe, małżeństwo, rodzina, własność prywatna? Czy nie warto dla tak szczytnego celu poświęcić własnej, egoistycznej wolności i dobrobytu? Oczywiście, iż warto, a jeżeli lud tego nie rozumie i przez cały czas się opiera, demokracja walcząca mu to wyjaśni i skieruje na świetlaną ścieżkę rozwoju.

Czytaj też:

Oto stały i odwieczny cel demokracji liberalnej. Wspólny dla różokrzyżowców, iluminatów, masonów, socjalistów, komunistów, globalistów, UE, ONZ, współczesnych demokracji zachodnich. Kabała dla gojów. Ufajcie dalej w te gnostyckie opowieści, specyficznie zabarwione na sposób talmudyczny, a wtedy pogrążycie się w zjednoczeniu z Absolutem – totalitarną władzą, biowładzą, jak ją opisał Michel Foucault. Wasz wybór, możecie podążać szeroką drogą państwa globalnego, do eutanazji włącznie. Dla tych, którzy tego nie chcą, otwarta jest ścieżka własnego narodowego państwa. Tym bardziej kusząca, im wyraźniej widać debilizację demokracji liberalnej.

_______________

−∗−

Więcej o demokracji walczące – tutaj.

A o debilizacji – tutaj.

Idź do oryginalnego materiału