WZÓR PIĘKNOŚCI. Proroczy thriller science fiction

film.org.pl 2 godzin temu

Wzór piękności to przykład filmu paradoksalnego: niedoskonałego i rozczarowującego, ale i tak wartego uwagi.

Larry Roberts jest jednym z najlepszych chirurgów plastycznych w Los Angeles. Klientelę lekarza stanowią głównie młode kobiety – modelki i aktorki występujące w telewizyjnych reklamach. Życie zawodowe i prywatne Robertsa ulega komplikacjom, gdy jego pacjentki zaczynają nagle umierać: jedna ginie w wypadku samochodowym, a dwie kolejne wyskakują z okna. Okoliczności śmierci są na tyle niejasne, iż policja wszczyna śledztwo prowadzone przez detektywa Mastersa, który niemal od początku podejrzewa Robertsa o współudział. Aby uniknąć oskarżenia i uchronić przed śmiercią inne pacjentki, chirurg zaczyna własne dochodzenie. Trop prowadzi do należącej do krezusa Johna Restona tajemniczej korporacji Digital Matrix Inc., która przeprowadza eksperymenty z technologią komputerową: specjalne skanery tworzą cyfrowe wzorce modelek i aktorek, używane następnie w reklamach. Tymczasem śladem Robertsa rusza płatny morderca wyposażony w nową, potężną broń.

Michael Crichton był nie tylko bestsellerowym pisarzem, którego powieści wiele razy przenoszono na ekran z lepszym [Człowiek-terminal (1974) Mike’a Hodgesa] i gorszym [Park Jurajski (1993) Stevena Spielberga] skutkiem, ale również reżyserem filmowym. Do jego najbardziej znanych dzieł należą m.in. Świat Dzikiego Zachodu (1973), Śpiączka (1978), Wielki napad na pociąg (1978) oraz serial Ostry dyżur (1994–2009). Crichton wpadł na pomysł fabuły Wzoru piękności w 1975 roku, ale realizacja filmu stała się możliwa dopiero na początku kolejnej dekady, gdy na rynku pojawiła się odpowiednia technologia. Wzór piękności [1] przeszedł do historii jako pierwszy pełnometrażowy film fabularny, w którym zastosowano wygenerowany komputerowo, trójwymiarowy model ludzkiego ciała [Crichton wyprzedził tym samym Tron (1982) Stevena Lisbergera]. Jednak pionierskie użycie CGI nie uchroniło Wzoru piękności przed kasową klapą, negatywnymi recenzjami i zapomnieniem.

Film zaczyna się bardzo obiecująco, roztaczając niepowtarzalny klimat produkcji z lat 80., ale jak na thriller science fiction zaskakująco mało w nim dreszczy, niedopowiedzeń, tajemnic czy choćby odrobiny ambiwalencji: niemal od początku wiadomo, kto stoi za śmiercią modelek, atoli motywy zleceniodawców nie zostają wyjaśnione, bo ta sekwencja została wycięta w montażu i przywrócona dopiero na potrzeby wersji telewizyjnej! [2] Widzom nie oszczędzono za to niepotrzebnych, czasem niedorzecznych scen akcji (pościg samochodowy zakończony „parkowaniem” w fontannie) oraz sztampowej strzelaniny w finale filmu. Główny antagonista nie wzbudza grozy, ale uśmiech, bo wygląda jak Krzysztof Krawczyk albo Giorgio Moroder na okładce płyty From Here to Eternity. Na domiar złego napisany przez Crichtona scenariusz cierpi na liczne dziury fabularne i przypadki tzw. deus ex machina, co sprawia, iż akcja Wzoru piękności staje się naciągana i mało wiarygodna.

Mimo tych zarzutów jest to istotny i nieomal proroczy film. Zjawiska, które przewidział Crichton, dziś wydają się bardziej aktualne niż ponad czterdzieści lat temu: rosnąca popularność medycyny estetycznej, obsesja na punkcie wiecznej młodości, kreowane przez media absurdalne standardy „perfekcyjnej” urody, wszechobecność CGI, technologia deep fake, manipulowanie emocjami oraz wyborami konsumenckimi (a choćby politycznymi, vide sprawa Cambridge Analytica) dzięki algorytmów i reklam itd. Puentę do przesłania Wzoru piękności dopisała rzeczywistość: kilka lat temu hollywoodzkie studia filmowe zamierzały pozyskać wyłączne i nieograniczone prawa do wizerunku aktorów w celu generowania ich postaci z użyciem sztucznej inteligencji, co było jedną z przyczyn strajku SAG-AFTRA w 2023 roku. Tamten kryzys został chwilowo zażegnany, jednak obawy pozostają – o czym niedoskonały, ale głęboko niepokojący film Crichtona przez cały czas przypomina.


[1] W oryginale Looker, co ma podwójne znaczenie: oznacza zarówno kogoś atrakcyjnego („laska”, „ciacho”), jak i skrót technologii o nazwie Light Ocular-Oriented Kinetic Emotive Responses.
[2] Zob. L. Goldman, James Coburn Seven and Seven Is, „Psychotronic Video” nr 9, 1991, s. 28.

Idź do oryginalnego materiału