Od dziś na Netfliksie możecie oglądać „Wzgórze psów”, polski kryminał podpisany takimi nazwiskami, jak Jakub Żulczyk, Piotr Domalewski czy Jacek Borcuch. Sprawdźcie, czy warto poświęcić swój czas na tę produkcję.
2025 rok zaczyna się naprawdę obiecująco w świecie polskich seriali. Po latach wyczekiwania kilka dni temu CANAL+ wreszcie wyhodował „Czarne stokrotki„, tymczasem Netflix, znów połączywszy siły z Jakubem Żulczykiem („Ślepnąc od świateł”), zabrał nas na równie oczekiwane „Wzgórze psów„. Pięcioodcinkowy serial kryminalny, który widziałem przedpremierowo w całości, jest drugą – po bardzo udanej „Informacji zwrotnej” – adaptacją powieści poczytnego autora „Warszawianki„. Czy przeniesienie na ekran najlepszej zdaniem wielu książki pisarza wyszło równie dobrze, co ostatnio?
Wzgorze psów – o czym jest polski serial Netfliksa?
Nim w opowieści pojawi się trup, fabuła „Wzgórza psów” rozpocznie się od wydarzenia równie znajomego fanom gatunku – powrotu w rodzinne strony. Na urodziny ojca, Tomasza (Robert Więckiewicz, „Minuta ciszy”), lokalnego autorytetu i społecznika, przyjeżdża Mikołaj (Mateusza Kościukiewicza, „Bracia”) wraz ze swoją żoną, Justyną (Jaśmina Polak, „Sortownia”). Droga wiedzie z Warszawy do Zyborka – malowniczo położonego miasteczka, któremu obok pocztówkowych jezior, pagórków i lasów brakuje tylko wypisanego na zapyziałym przystanku napisu: „Polska B”.
Zybork to jednak nie zabita dechami wiocha, ale miejsce, w którym czas zatrzymał się jakieś 20 lat temu. Między domami wieje bidą i marazmem, populacja porozjeżdżała się po Londynach, Berlinach czy Sztokholmach, a ci, co zostali, żałują, iż jeszcze nie wyjechali. Być może winna jest skorumpowana władza, która – schowana za burmistrzynią (Magdalena Wójcik, „Teściowie”) – sprawowana jest przez tajemniczego Kalta (Rafał Stachowiak, „Biała odwaga”). To z nimi walczy Tomasz, kiedy powrót syna rozdrapuje wciąż bolesne rany.
Mikołaj jest cenionym pisarzem, który sukces niejako zawdzięcza właśnie Zyborkowi. Mniej więcej wtedy, kiedy w miasteczku zatrzymał się czas, jego ówczesna dziewczyna, Daria (Kamila Urzędowska, „Chłopi”), została bestialsko zamordowana i zgwałcona przez swojego chorego psychicznie brata (Jan Dravnel, Matylda). W ramach próby leczenia ran Mikołaj opisał to wszystko w książce, kreując Zybork na miasto wyklęte, a przy tym zrażając do siebie znaczną część lokalnej społeczności – z ojcem na czele.
Wzgórze psów to gęsty kryminał i dramat rodzinny
Powrót w rodzinne strony staje się zatem dla Mikołaja walką nie tyle z horrorem przeszłości, ile figurą ojca, zyborskiego półboga, który z powodzeniem potrafi rozstawić wszystkich po kątach i obdarować chlebem ubogich. Początek serialu bardzo dobrze wprowadza nas w gęstą atmosferę „Wzgórza psów”, serwując sceny nieporadnych rodzinnych interakcji rodem z pamiętnej „Cichej nocy”. Takie skojarzenia są zresztą nieprzypadkowe – Piotr Domalewski reżyserował projekt wspólnie z Jackiem Borcuchem („Warszawianka”) i napisał skrypt wraz z autorem pierwowzoru.
Od tej pory punktem odniesienia w serialu zostaje Justyna, dziennikarka śledcza uwikłana w romans, której pozycja osoby z zewnątrz pozwala nam lepiej odnaleźć się w patchworkowej rodzinie Głowackich (pod jednym dachem żyją tutaj zarówno nowi, jak i starsi członkowie klanu Tomasza, jak choćby młodsze przyrodnie rodzeństwo Mikołaja czy jego rodzony brat grany przez Wojciecha Zielińskiego z „Furiozy”). Na pierwszą kłótnię nie trzeba długo czekać. Na pierwszą decyzję o powrocie do Warszawy tym bardziej. Tę przerywa jednak ciało znalezione na drodze.
Ciało rozpoczyna mroczną plątaninę wydarzeń, która cofnie nas do prawdy o brutalnym morderstwie sprzed 20 lat, a przy tym rozwiąże kryminalną zagadkę, która trawi Zybork obecnie. Ludzie zaczną ginąć bez śladu, domy zaczną się palić, Mikołaj zacznie dostawać pogróżki, a ktoś, kto ma wszystkie odpowiedzi, będzie próbował obwieścić je światu. Zanim dowiemy się, co tak naprawdę stało się w Zyborku, będziemy mieli szansę, by wejść głęboko w jego bebechy.
Ci z was, którzy mają za sobą lekturę pierwowzoru Żulczyka, zdążyli już pewnie dostrzec szereg zmian, jakie twórca wprowadził w serialu. „Wzgórze psów” nie zostało przeniesione na ekran wiernie, ale po prostu inaczej. Kilku wątków się pozbyto, niektóre dodano, a jeszcze inne zostały znacząco przekształcone. Choć lwia część zmian broni się w adaptacji, trudno nie opłakiwać mazurskiego obsadzenia akcji, które w serialu ustąpiło warmińsko-dolnośląskiej hybrydzie (z ust bohaterów i krajobrazu i wynika, iż jesteśmy gdzieś pomiędzy Szczytnem a Wrocławiem).
Wzgórze psów – czy warto oglądać serial Netfliksa?
Z jednej strony Zybork „uniwersalny” staje się swego rodzaju substytutem małomiasteczkowej społeczności (co w tekście podkreślał zresztą sam autor), a z drugiej wydaje się, iż zaprzepaszczono okazję na ekranowy mazurski klimat z obecnym w powieści zamkiem krzyżackim jako centrum życia kulturalnego. Podczas gdy najlepsza ze zmian wiąże się ze swoistym odwróceniem ról głównych bohaterów z książki, więcej wątpliwości wzbudza odmieniony wątek „sprawcy” zbrodni, który w najgorszym wypadku ociera się o sztampę znaną z kilku innych, wyświetlanych choćby obecnie, seriali.
Dość schematycznie robi się też w niektórych wątkach pobocznych, w których scenariusz wydaje się powtarzać zarówno samego Żulczyka (słychać tutaj echa pierwszego „Belfra„), jak i odtwórcze serialowe wizerunki (w pięcioodcinkowym serialu z tak dużą liczbą wątków zbędny jest choćby ten romski). Twórcy skryptu są już jednak na tyle uznanymi firmami, iż choćby przy oklepanych motywach „Wzgórze psów” najzwyczajniej w świecie wciąga. Z uwagi na raczej powolne tempo odradzałbym bindżowanie, ale problemu z dokończeniem serialu mieć nie będziecie.
„Wzgórze psów” to w tym samym stopniu udany kryminał, co burzliwy dramat rodzinny. Jeden i drugi gatunek wynikają z siebie nawzajem, dzięki czemu otrzymujemy spójną, a przy tym nieoczywistą opowieść, w której dominantą zdaje się być refleksja o sprawiedliwości – o tym, czemu się ją wymierza, jak się ją wymierza, a także o tym, co dzieje się potem. Ponury, ale nie nigdy nieprzytłaczający klimat serialu świetnie podkreśla ambientowa muzyka Daniela Blooma („Warszawianka”) i zdjęcia Piotra Uznańskiego („Forst”), które w przeciwieństwie do przyjętego klucza gatunkowego, nie są wiecznie pogrążone w mroku.
Aktorsko serial stoi na wysokim poziomie, który jest windowany za każdym razem, gdy na ekranie pojawia się bezbłędny Więckiewicz. Grany przez niego Tomasz służy za zniszczone, ale wciąż mocno bijące serce „Wzgórza psów”. Przy tym jest to najbardziej atrakcyjny filmowo bohater klasy robotniczej, który na swój sposób łączy cechy niegdysiejszych występów aktora – idealistycznego Wałęsy i cwaniactwa Cumy z filmu „Vinci”. Warto wybrać się w tę podróż, choćby dla niego.