Wywiad z Radu Jude przy okazji premiery "Kontinental '25"

filmweb.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: plakat


Radu Jude rumuński reżyser i scenarzysta wraca do Polski z kolejnym filmem. Już 3 października do kin wejdzie, nagrodzony m.in. w Berlinie, jego najnowszy obraz "Kontinental '25". To pełna ironii i czarnego humoru opowieść o problemach, jakie trawią nie tylko Rumunię, ale i całą Europę.


Twój najnowszy film "Kontinental '25" śledzi losy Orsolyi, komorniczki, która przeprowadziła nieudaną eksmisję mężczyzny, w trakcie której popełnia on samobójstwo. Jak zbudowałeś historię wokół tej sytuacji?

To trudne pytanie, ponieważ ten projekt jest już dość stary. Pierwszy impuls zrodził się kilka lat temu, po przeczytaniu artykułu o podobnej sytuacji. Zanotowałem to sobie i choćby w pewnym momencie zaproponowałem rumuńskiemu HBO nakręcenie filmu telewizyjnego, ale nic z tego nie wyszło. Ta historia jednak wciąż krążyła mi po głowie, zwłaszcza w miarę jak w Rumunii pogłębiał się rozwój rynku nieruchomości i nierówności. Pomimo rosnącego PKB, przepaść między bogatymi a biednymi tylko się pogłębiała, co jest bardzo niepokojące.

Wspomniałeś o Roberto Rossellinim jako o kluczowym wpływie na ten film. W jaki sposób?

Dla mnie zawsze historia potrzebuje również konkretnej formy, a nie tylko narracji. W pewnym momencie przeczytałem artykuł o filmie Rosselliniego "Europa '51" i obejrzałem go ponownie. Uderzyła mnie jego tematyka – kobieta dręczona poczuciem winy, poszukująca odkupienia. Dostrzegłem paralelę z moją historią i postanowiłem zgłębić te wątki, ale w sposób mniej metafizycznie tragiczny, a bardziej osadzony w bardzo współczesnym połączeniu komedii i dramatu – mógłbym powiedzieć, iż mój film jest swego rodzaju karykaturą Rosselliniego.

Oprócz "Europa '51" na mój projekt miał wpływ jeszcze jeden film – obejrzałem ponownie "Psychozę" Hitchcocka, która zainspirowała strukturę filmu. "Psychoza" zaczyna się od ofiary, a następnie skupia na sprawcy. Podążyłem za tym pomysłem: historia bezdomnego przechodzi w historię Orsolyi. Nie jest ona morderczynią, ale w symboliczny sposób czuje, iż może być w jakiś sposób współwinna śmierci mężczyzny. Tak narodził się "Kontinental '25".


Twój film to oczywisty komentarz do kwestii społecznych i politycznych we współczesnej Rumunii. Jak mówisz, film łączy w sobie tragizm z elementami komedii. Czy nazwałbyś to satyrą?

Wspomniałeś o aspektach społecznych i politycznych, i to prawda. Dodałbym również wymiar etyczny – poczucie winy i dylemat moralny, przed którym stoi główna bohaterka. Ale to trochę absurdalne, bo to dylemat moralny, który pojawia się po wydarzeniach, po tym, jak szkody już zostały wyrządzone. Nie jestem pewien, czy "satyra" to najlepsze słowo na określenie mojego filmu. Dla mnie chodzi bardziej o jednoczesne zgłębianie absurdalności i dramatyzmu sytuacji. W głębi duszy kryje się tragedia, ale to, jak ludzie na nią reagują, może być absurdalne. Kiedy kwestionujemy nasze własne reakcje na tragedie, często znajdujemy je na granicy śmieszności.

Gdzie widzisz dziś tego rodzaju reakcję?

Weźmy na przykład kryzysy globalne, takie jak te na Ukrainie czy w Strefie Gazy. Niektórzy ludzie czują się dobrze, publikując obsesyjnie posty w mediach społecznościowych na te tematy, ale 15 minut później udostępniają zdjęcie swojego lunchu lub uroczego kota. Nie oceniam – sam to robię – ale uważam, iż w tych sprzecznościach kryje się komiczna, niemal balzakowska "komedia ludzka". To mniej satyra, a bardziej odzwierciedlenie absurdalności i złożoności ludzkich reakcji.

Główna bohaterka przez cały film ma poczucie winy i stara się złagodzić swoje wyrzuty sumienia drobnymi czynami, takimi jak czytanie lewicowych intelektualistów czy przekazywanie darowizn na rzecz organizacji pozarządowych. Ale to cały czas, w jej mniemaniu, jest niewystarczające, aby znaleźć odpowiedzi na problemy systemowe, których sama jest częścią, jako komorniczka. Czy jej poczucie winy odzwierciedla ograniczenia indywidualnych działań w ramach szerszego modelu ekonomicznego?

Mam pewien opór wobec tego pomysłu, nie dlatego, iż jest błędny, ale dlatego, iż zadaniem krytyka lub teoretyka jest przejście od szczegółów do szerszych uogólnień. Dla mnie jest to bardziej osobiste i kameralne: to historia o kimś z dobrymi intencjami, kimś życzliwym i sumiennym, ale wciąż uwięzionym w systemie. Większość z nas miewa chwile, gdy widzi niesprawiedliwość wokół siebie – na przykład osobę bezdomną – i czuje się okropnie, ale potem idzie dalej. Może przekazujemy pieniądze, żeby złagodzić wyrzuty sumienia, ale wiemy, iż to nie prowadzi do realnej zmiany. W Rumunii to uczucie jest potęgowane przez historię kraju. Po dyktaturze Ceaușescu transformacja nie nastąpiła w kierunku modelu socjaldemokratycznego, ale neoliberalnego z niewielką ochroną socjalną. Poczucie winy Orsolyi odzwierciedla tę szerszą, systemową porażkę, ale film koncentruje się na jej indywidualnych doświadczeniach, zamiast wygłaszać doniosłe oświadczenie ideologiczne.

Akcja filmu rozgrywa się w Klużu, stolicy Transylwanii, które w ostatnich latach przeszło znaczące zmiany. Jak jego przekształcenie w "inteligentne miasto" i atrakcję turystyczną wpływa na narrację i doświadczenia bohaterów?

Kluż to przypadek mieszany. Z jednej strony jest postrzegany jako historia sukcesu — jego branża informatyczna kwitnie, populacja rośnie, a miasto jest uważane za bardziej nowoczesne i cywilizowane w porównaniu z innymi rumuńskimi miastami. Ale ten sukces przyszedł wraz z gentryfikacją i chaotycznym rozwojem miast, zwłaszcza obszarów wokół miasta. Miasto jest otoczone wzgórzami, więc jego ekspansja rozlała się na pobliskie wioski, takie jak ta, w której mieszka Orsolya. Wioski te rozrosły się szybko, często bez odpowiedniej infrastruktury, szkół i szpitali. Chciałem zestawić narrację sukcesu Klużu z historiami tych, którzy zostali w tyle – przegranych w procesie wzrostu gospodarczego. To przeciwwaga dla triumfalistycznej historii rozwoju.


Film zawiera kilka uderzających ujęć posągów dinozaurów. Co powodowało ten wybór?

To był adekwatnie zbieg okoliczności! Kręciliśmy w pobliżu kompleksu hotelowego o nazwie Wonderland, który uprzejmie sponsorował nasz pobyt. Za hotelem znajdował się Park Dinozaurów i kiedy go zobaczyłem, pomyślałem, iż to idealny pomysł. Początkowo planowaliśmy scenę w lesie, ale zastąpiłem ją dinozaurami. Symbolicznie może to sugerować świat, w którym ludzie już nie istnieją – rodzaj post ludzkiej przyszłości. Ale te dinozaury to też plastikowe, sztuczne atrakcje turystyczne, które odzwierciedlają sposób, w jaki wszystko, choćby prehistoryczne, jest komercjalizowane. Myślę, iż można by napisać o tym cały esej.

Porozmawiajmy o aktorach. Jak obsadziliście Eszter Tompę, która gra Orsolyę, i jak z nią pracowało?

Ten film był kręcony równolegle z innym projektem, bardzo swobodną adaptacją mitu o Drakuli, z udziałem tej samej ekipy i wielu tych samych aktorów. Eszter Tompa zagrała w "Drakuli" mniejszą rolę. Podczas prób zdałem sobie sprawę, iż idealnie pasuje do tej drugiej roli. Jest niezwykle utalentowana i pochodzi z węgierskiej mniejszości w Rumunii, co dodało historii kolejny wymiar, nawiązując do historii Transylwanii i współczesnego nacjonalizmu.

Dlaczego kręciliście film jeden po drugim i dlaczego używaliście iPhone'a? Czy swego rodzaju "niedopracowany" charakter filmu podkreśla jego temat?

Kręcenie filmu jeden po drugim było opłacalne. Ekipa i zasoby były już na miejscu. jeżeli chodzi o iPhone'a, chodziło mi o utrzymanie pewnego rodzaju prostoty, surowości i pewnego klimatu, co uzyskaliśmy właśnie dzięki robieniu zdjęć wyłącznie przy użyciu telefonu. Chciałem udowodnić, iż można nakręcić dobry film przy minimalnych nakładach. To jak powrót do podstaw kina, do braci Lumière. Nakręciliśmy go w 10-11 dni, bez oświetlenia i sprzętu, opierając się na dialogach i naturalnej scenerii. To było wyzwalające. Wiąże się to również z ideą Rosselliniego, polegającą na pracy z "ubóstwem środków". Wiele filmów o ubóstwie lub przemocy społecznej powstaje z wielomilionowymi budżetami. Chciałem temu zaradzić. Oczywiście, film powstał dzięki zaangażowaniu wszystkich: aktorów, ekipy, producentów – ogromne podziękowania dla wszystkich!


Jak ten film wpisuje się w twoją szerszą filmografię?

Zawsze interesowałem się historią i ten film to odzwierciedla. Ale jest inny w swojej prostocie. Dialogi, minimalistyczne mise-en-scène i nacisk na słowa sprawiają, iż jest nieco inny w porównaniu z resztą mojej pracy. Montaż budynków pod koniec filmu, roztapiający narrację w obrazach, również wydaje się inny. To powrót do potencjału wczesnego kina. pozostało jeden aspekt, który później zrozumiałem i który dostrzegam w kontynuacji niektórych z moich ostatnich filmów: pragnienie tworzenia filmów dokumentalnych, o ile potrafię wyrazić siebie w tej formie. Niektóre z moich ostatnich filmów to albo dokumenty montażowe, albo filmy fabularne, w których występują również elementy dokumentalne. Mam wrażenie, iż te elementy dokumentalne w pewnym sensie osadzają film w rzeczywistości. Dlatego fikcja jest tu przełamana prostymi dokumentalnymi ujęciami budynków z miejsc, w których rozgrywa się akcja. W pewnym sensie film ma dwa wątki: fikcyjny i dokumentalny, a na końcu dokument przejmuje kontrolę.

Gdzie widzisz siebie w dzisiejszym kinie rumuńskim i co pozostało z rumuńskiej nowej fali, która wywarła tak wielki wpływ prawie 20 lat temu?

Staram się kręcić filmy, które chcę robić, w zgodzie ze sobą, bez żadnego przymusu, bez szczególnej ambicji, by dorównać geniuszowi moich rówieśników. Twórcy Nowej Fali wciąż tworzą wybitne filmy, ale myślę, iż rumuńskie kino mogłoby skorzystać na większej różnorodności głosów i stylów. Moim wzorem, jeżeli chodzi o skalę i wszechstronność, jest kino portugalskie, które z powodzeniem łączy w sobie zarówno dzieła komercyjne, jak i eksperymentalne. W Rumunii jest mnóstwo talentów, w tym obiecujące młode pokolenie, i jestem przekonany, iż będą przez cały czas tworzyć fascynujące filmy. Trzymam za nas wszystkich kciuki, żebyśmy mieli pomysły i tematy aby dostarczać widzom wartościowe historie i najlepsze kino!

"Kontinental '25" w kinach już od 3 października.

Zwiastun filmu "Kontinental '25"






Idź do oryginalnego materiału