Wywiad z Marietą Żukowską o filmie „Próba Łuku”

businesswomanlife.pl 6 dni temu

Marieta Żukowska – aktorka znana z ról pełnych emocji, kobiecej siły i głębokich portretów psychologicznych – powraca na ekrany w niezwykłym filmie „Próba Łuku” w reżyserii Łukasza Barczyka. Ten kameralny, przejmujący obraz, nakręcony na greckiej wyspie Thassos, to opowieść o kobiecości, stracie i odpuszczaniu, które staje się kluczem do nowego początku.

W rozmowie z Marietą poruszamy tematy trudnych emocji, pracy w małej ekipie filmowej, artystycznej współpracy z mężem, a także osobistych refleksji, jakie niesie dojrzałość. Aktorka dzieli się swoimi przeżyciami z planu, opowiada o sile kobiet, o magii greckich krajobrazów, a także o tym, jak film „Próba Łuku” rezonuje z widzami.

Zapraszamy do lektury – rozmowa pełna szczerości, pasji i refleksji o życiu, sztuce i emocjach.

Businesswoman & life: Jak wspominasz pracę na planie „Próby Łuku”? Czy rola Marty była dla Ciebie wyzwaniem?

Marieta Żukowska: wspominam to naprawdę bardzo dobrze. To był film krecony w małej ekipie, co pozwoliło mi na chwilę uciec od standardowego planu zdjęciowego, gdzie każda osoba ma przypisaną swoją funkcję, a energia rozprasza się na wiele zadań. „Próba Łuku” była kręcona trochę jak dokument – kameralnie, z dużym poczuciem intymności. Dzięki temu można było się oddać tej historii, greckiej wyspie Thassos, która zresztą gra tam swoją rolę.

Rola Marty była dla mnie dużym wyzwaniem, bo musiałam się zmierzyć z tematem dojrzałości, kobiecości po czterdziestce, a także z emocjami, które gromadzą się w nas przez lata. Moja bohaterka dochodzi do momentu, w którym nie potrafi już dłużej żyć, jeżeli nie cofnie się do przeszłości, do wydarzenia sprzed dziesięciu lat. To historia o kobietach, które w pewnym wieku muszą przewartościować swoje życie. O tym, iż czasem trzeba odpuścić, zostawić to, co było, i zacząć żyć na własnych zasadach.

To było trudne, bo musiałam zmierzyć się z bardzo silnymi emocjami – Marta konfrontuje się ze swoją traumą, co było emocjonalnie silnym wyzwaniem.

BWL: Film „Próba Łuku” wyreżyserował Twój mąż, Łukasz Barczyk. Jak wyglądała kooperacja z nim na planie? Czy była inna niż przy innych projektach?

MŻ:Tak, oczywiście. Pracowaliśmy już wcześniej razem przy „Nieruchomym Poruszycielu” – to był mój aktorski debiut, z Jankiem Fryczem i Andrzejem Chyrą. Za tę rolę dostałam nominację do Orła. Łukasz zawsze daje mi wymagające zadania – role trudne, dramatyczne, a jednocześnie niezwykłe. To postaci, które dla aktorki są marzeniem – pozwalają pokazać całą prawdę o kobiecie, jej siłę, słabości, dylematy.

Wiedziałam, iż praca z Łukaszem będzie wyjątkowa – on jest twórcą, który nie ulega modom, nie kalkuluje, zabiera aktora w niezwykłą podróż. W „Próbie Łuku” było trudniej, bo musiałam grać w konwencji mieszanki dokumentu, mockumentu i fabuły. Nie mogłam się schować za postacią – musiałam być sobą, a to było wymagające.

Łukasz najbardziej na planie wymaga ode mnie. Nie owija w bawełnę, mówi wprost, czego potrzebuje, bez kurtuazji. Bywa to trudne, ale wiem, iż robi to z troski o projekt, o mnie jako aktorkę. Ufam mu, bo wiem, iż chce dla mnie jak najlepiej. Moja siostra mówi, iż nikt mnie tak nie filmuje jak on – jego spojrzenie jest inne, bardziej prawdziwe bo przecież zna mnie doskonale .

BWL: Czy praca nad filmem wpłynęła jakoś na Wasze życie prywatne?

MŻ: Myślę, iż tak. Kiedy tworzysz coś razem, buduje się wspólny język, relacja staje się bliższa – trochę jak w przypadku par, które mają wspólne hobby, chodzą razem po górach, biegają. To zbliża. Ale oczywiście w domu trzeba już „wyłączyć reżysera”, nie przynosić pracy do życia prywatnego. Bywa intensywnie, czasem wybuchowo, ale uwielbiam pracować z Łukaszem – to zawsze twórcza przygoda.

BWL: Jak przygotowywałaś się do roli Marty? Czy musiałaś zgłębiać jakieś szczególne tematy?

MŻ: Tak, bo to historia o kobiecie, która mierzy się z traumą – ale też ją uwalnia.To też historia a może i przede wszystkim o miłości . Nie widzimy tylko kobiety z traumą, ale tę, która szuka drogi do wyzwolenia, do nowego początku. To dla mnie istotny temat – po czterdziestce kobieta uczy się odpuszczać, być mądrzejsza, mniej emocjonalna, a bardziej świadoma. To piękne, iż wiek czterdziestu lat może być nie końcem, a początkiem czegoś nowego.

W filmie zadajemy pytania o kobiecość dzisiaj – czy jesteśmy przez cały czas Penelopami, czekającymi wiernie, czy bierzemy życie w swoje ręce. Marta w naszym filmie jest „odyseuszem” jedzie w swoją podróż i ma swoją próbę łuku z „zalotnikami”. To film o dojrzałości, odpuszczeniu, o akceptacji straty, która bywa bolesna, ale konieczna.

BWL: Jakie były Twoje wrażenia z kręcenia filmu na greckiej wyspie Thassos? Czy miejsce miało wpływ na Twoją grę?

MŻ: Thassos jest dla Marty takim „triggerem”, punktem, który uruchamia jej traumę – bo to tam, dziesięć lat wcześniej, zaginął jej mąż. To trochę jak w terapii – zderzasz się z tym, co wywołuje lęk, żeby się z nim oswoić.

Kręciliśmy zimą, w lutym – wtedy wyspa jest surowa, tajemnicza, złowroga, pozbawiona turystów. Ale jednocześnie piękna, niemal mityczna, jak wyspa syren – kusząca, ale i groźna. To miejsce z silną, podwójną energią.

Lokalni mieszkańcy byli niezwykle pomocni, wspierali nas, udostępniali swoje miejsca – to było bardzo wzruszające.

BWL: Czy znalazłaś czas na odkrywanie wyspy poza planem?

MŻ: Byliśmy bardzo skupieni na pracy, ale w tle czuliśmy nerwowy oddech – zaczynaliśmy zdjęcia tuż po wybuchu wojny w Ukrainie, więc wszyscy byliśmy podenerwowani, niepewni, co będzie dalej. To dodawało intensywności pracy.

BWL: Jak reagujesz na pierwsze opinie widzów o „Próbie Łuku”?

MŻ: To było niesamowite – już na festiwalach kobiety podchodziły i mówiły, iż poruszyły je zupełnie różne momenty filmu. Ten film jest jak zagadka, odbiera się go sercem, nie logiką. Każdy widz znajduje coś innego – nie ma jednej, przewidywalnej ścieżki.

Mężczyźni też przychodzili, choć częściej kobiety mówiły o emocjach. Były też osoby do których film zaczyna mówić kilka dni po obejżeniu .

BWL: Jakie masz plany na przyszłość? Czy możemy spodziewać się kolejnych projektów z Łukaszem Barczykiem?

MŻ: Tak, już niedługo mój nowy film „Reset” Patrycji Ryczko będzie miał premierę na Nowych Horyzontach – to dla mnie ogromna radość. Niedługo wejdzie też „Lemon Tree” – włoski film, w którym gram szaloną polską arystokratkę. No i oczywiście planujemy kolejny film z Łukaszem – zupełnie inny niż „Próba Łuku”, tym razem klasyczny, fabularny ale znając Łukasza napewno wymyśli coś zaskakującego .

Rozmawiała Elżbieta Jeznach, redakcja Businesswoman & life

Idź do oryginalnego materiału