Wyszła na jaw prawda ws. Badacha. Znana wokalistka ogłosiła, teraz wszystko jasne

pomponik.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: pomponik.pl


Nowy juror "The Voice of Poland", Kuba Badach, niespodziewanie stał się największą gwiazdą aktualnej edycji. O niczym nie mówiono i pisano tak dużo, jak o jego słownych przepychankach z Michałem Szpakiem czy niezwykle szczerych opiniach nt. występów uczestników. Do tego ostatniego odniosła się właśnie koleżanka z fotela obok, czyli Lanberry. Ma na ten temat konkretne zdanie.



Napięcie na linii Badach-Szpak. Wszystkim jest to na rękę


Małgorzata Uściłowska jest związana z talent show od trzech edycji. Wcześniej miała okazję współpracować z Justyną Steczkowską i Markiem Piekarczykiem. W najnowszej odsłonie "The Voice of Poland" do niej oraz Tomsona i Barona dołączyli inni artyści: Michał Szpak, dla którego był to powrót po kilkuletniej przerwie, i debiutujący na antenie Kuba Badach.Reklama
Chyba mało kto się spodziewał, iż mąż Aleksandry Kwaśniewskiej tak błyskawicznie odnajdzie się w nowym formacie. Muzyk z odcinka na odcinek coraz bardziej zaskakiwał wysokim poziomem merytorycznym swoich ocen, poważnym podejściem do powierzonego mu zadania, ale i... ciętym językiem. Nie ma wątpliwości, iż najwięcej emocji w tej edycji wzbudzały jego przekomarzanki ze wspomnianym Szpakiem, który ma zupełnie inny charakter i sposób bycia.


"Szpak umie zrobić show. Ściąga na siebie całą uwagę, co nie do końca zawsze podoba się Kubie Badachowi, który jest jego przeciwieństwem. Kuba w swoich wypowiedziach zachowuje się trochę jak zrzędzący nauczyciel. Mówi bardzo profesjonalnie i rzeczowo, dlatego widać, iż czasem Michał w programie go drażni i szokuje, gdy po prostu tamten, mówiąc delikatnie, 'odpływa'" - relacjonował Plotek jeszcze przed startem programu, powołując się na anonimowego informatora.
Z czasem stało się jasne, iż iskry pojawiające się między sędziami to w istocie największa zaleta tytułu; najlepiej widać to po wynikach oglądalności. A przy tym panowie nigdy nie przekroczyli granicy dobrego smaku i w wywiadach zawsze mówią o sobie nawzajem z sympatią i szacunkiem, choćby jeżeli nieco uszczypliwie.





Lanberry stanęła w obronie Badacha. "Ma na to papiery"


Z podobnym uznaniem wypowiedziała się o Badachu Lanberry. Uściłowska odniosła się do ostrych ocen, którymi niekiedy dziennikarz zaskakuje aspirujących wokalistów.
"Każdy mówi tak, jak czuje. Kuba to jest konkret. Tam nie ma ściemy, tam jest prosto między oczy. On zresztą zawsze uprzedza, iż będzie prosto z mostu. Kuba ma wszelkie papiery do tego, żeby to mówić. Każdy też tę krytykę - bo jednak krytyka jest potrzebna - odbiera na swój sposób" - oceniła w rozmowie z WP.
Piosenkarka podkreśliła wykształcenie Badacha, które uprawnia go do wypowiadania swoich opinii na głos. Przypomnijmy, iż gwiazdor ukończył Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej na Akademii Muzycznej w Katowicach. Uczył się również w klasie fortepianu w szkole muzycznej w Zamościu.
Przy okazji Lanberry dodała, iż w rzeczywistości każdy z jurorów w jakiś charakterystyczny dla siebie sposób podchodzi do przydzielonego mu zadania. Wszyscy, z Badachem na czele, pozostają jednak w swej krytyce konstruktywni.
"Michał też ma swój styl, jeżeli chodzi o krytyczne wypowiedzi. Ja też mam swój styl, i chłopaki [Tomson i Baron - przyp. aut.] mają swój styl. Kuba nie 'jedzie' po tych uczestnikach - po prostu mówi, iż było nieczysto, bo... było nieczysto. I tutaj też nie możemy ściemniać, iż nie było" - tłumaczyła 37-latka.

Lanberry jest jedyną kobietą w składzie. W ogóle jej to nie przeszkadza


Jako iż celebrytka jest jedyną kobietą w gronie oceniających, musiało paść pytanie o to, jak odnajduje się w tej sytuacji.
"Czuję się wyjątkowo. Dobrze się czujemy w swoim towarzystwie. Nie czuję się przytłoczona, bo każdy - bez względu na płeć - ma swoją aurę. Ja staram się być spokojna i merytoryczna. Bardzo patrzę na uczestników pod kątem tego, co mogą zrobić na rynku. Ja to wszystko już gdzieś sobie przeliczam w moich algorytmach w głowie" - dodała Lanberry.
Jeszcze przed startem programu, odpierając zarzuty o bycie przyćmioną przez kolegów po fachu, zapewniała, iż potrafi zawalczyć z nimi o uwagę.
"Powiem ci, iż tak sobie siedzę i myślę: fajnie mam. (...) Czasami trzeba ich ostudzić. Umówmy się, tam testosteron buzuje, natomiast ja tam czasami siedzę jak księżniczka, która musi powiedzieć: 'ekhm, teraz ja mówię'. (...) Ale nie uważam, iż ginę między nimi. Ja się potrafię, iż tak powiem, rozepchnąć, a oni też dają mi bardzo dużo przestrzeni, żeby wyrazić swoją opinię" - wyjawiła Pomponikowi.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Idź do oryginalnego materiału