Wystawy na koniec świata. W sztuce dominują dziś złowróżbne tony. Dobrze już było? | Wystawy na koniec świata

polityka.pl 3 dni temu
Zdjęcie: Jacopo Salvi


Kiedy będzie dobrze? Już było! Taki przekaz zdominował tegoroczne wielkie wystawy w Wenecji, Mediolanie, Londynie. Okazały się wielką stypą antropocenu – z odrobiną nadziei. Jak wygląda modernistyczny wzorzec wielkich światowych imprez poświęconych architekturze, projektowaniu i sztuce? Oniemiałej skalą rozmachu publiczności pokazuje się możliwości, zadziwia perspektywami, umacnia wiarę w moc postępu, chwali się osiągnięciami. Tymczasem na otwartych w tym roku Biennale Architektury w Wenecji, Biennale Designu w Londynie oraz interdyscyplinarnym Triennale w Mediolanie – a nawet, jeżeli wierzyć medialnym relacjom, na EXPO w Osace – pobrzmiewały złowróżbne tony.

Ów tradycyjny paradygmat najsilniej trzyma się właśnie podczas wydarzeń typu EXPO, które dla większości uczestniczących w nich państw są okazją do zaprezentowania się światu z najlepszej strony (czasem to będzie nowoczesność, czasem tradycja, a czasem natura), a nie do udziału w trudnych rozmowach o problemach cywilizacji. Ale i tu ponad narodową fanfaronadą zaczynają górować troska i powściągliwość. Jak raportował z tegorocznego EXPO w Osace Kuba Snopek, daje się zauważyć kilka narracji dominujących w przekazach narodowych prezentacji: krajobraz zamiast urbanistyki, recykling, architektura a zdrowie. Zresztą do zadumy skłaniało hasło przewodnie całej imprezy: „Projektowanie przyszłego społeczeństwa dla naszego życia”.

Czytaj też: Biennale w Wenecji: kto szuka w sztuce nowych doświadczeń, powinien tu zajrzeć

Ziemia w slumsach

Nie mniej poważnie brzmi hasło tegorocznego mediolańskiego Triennale: „Nierówności”. Impreza ma mozaikową konstrukcję. Jej osią są wystawy kuratorskie, obszerne, ze ściśle sprecyzowanym tematem. Umieszczone są w otoczeniu mniejszych prezentacji przygotowanych przez poszczególne kraje, ale też organizacje społeczne, fundacje.

Idź do oryginalnego materiału