Wystawił ją po pierwszym spotkaniu, musieli przełożyć swój ślub. Historia miłości Joanny i Bolesława Senyszynów

viva.pl 8 godzin temu

Bolesław Senyszyn był dla swojej żony całym światem. „Był bardzo prawdziwy, szlachetny, mądry. Miałam szczęście przeżyć z Nim prawie 50 lat. Żegnaj Bolku! Świat bez Ciebie stał się gorszy", pisała pani Joanna Senyszyn w lutym 2025, gdy przekazywała smutną informację o śmierci ukochanego. Cztery miesiące później opowiedziała w studiu VIVY.pl o historii swojego małżeństwa. Mało brakowało, a nigdy ta dwójka by się ze sobą nie związała…

Joanna Senyszyn - historia poznania z mężem. Takim byli związkiem

Była pierwsza połowa lat 70., gdy drogi Joanny Senyszyn (wtedy Raulin i Bolesława Senyszyna przecięły się po raz pierwszy. Jak do tego doszło? „Muszę powiedzieć, iż historia naszych początków jest bardzo dziwna i choćby sama tego do końca nie rozumiem. Poznałam mojego męża na imieninach Andrzeja. Andrzeja adwokata, który trzykrotnie mi się oświadczał, ale akurat za niego nie miałam ochoty wyjść. Bardzo go lubiłam, bo był bardzo miłym kolegą, natomiast wiedziałam, iż to nie ma sensu. I na jego przyjęciu spotkałam pierwszy raz mojego przyszłego męża. On był wtedy jeszcze sędzią, ale już odchodził z sądu, ponieważ wydał trzeci wyrok śmierci jako przewodniczący Wydziału Karnego dla miasta Gdańska. To było dla niego bardzo obciążające psychicznie, szczególnie iż większość środowiska adwokackiego uważała, iż wyroki śmierci są niedopuszczalne. Ale przecież wtedy takie były przepisy”, opowiadała VIVIE.pl posłanka. „I ja wtedy znając go kilka godzin, jako jedyna broniłam wtedy Bolka. Po pierwsze uważałam, iż jest coś takiego jak twarde prawo, ale prawo; a po drugie, iż oczywiście kara śmierci nie może być zemstą, natomiast wtedy uważałam, iż jest formą eliminacji jednostki, która zagraża społeczeństwu. Zmieniłam zdanie z czasem, ponieważ rzeczywiście uważam, iż jest to kara niehumanitarna. Także wtedy zbliżyły nas do siebie poglądy. […] I stało się tak, iż umówiliśmy się na Brydża na za tydzień”, dodała kolejną część historii.

W dalszej rozmowie z Wiktorem Krajewskim odkryła jednak, iż choć miała przeczucie, iż z tej znajomości może wykluć się coś więcej, nie miała jak tego sprawdzić. Na grudniowego brydża poznany Bolek po prostu nie przyszedł… „Wystawił mnie. A no to jest już po prostu zbrodnia. Bo bez czwartego do brydża się nie da grać. Spędziliśmy ten wieczór miło we trójkę, była kolacja i nic się niby nie stało. Niemniej oczywiście byłam oburzona. Zwłaszcza, iż choćby nie zadzwonił ani nic”, słuchaliśmy przed naszymi kamerami.

Los połączył ich jeszcze raz. Był 13 marca – imieniny Krystyny. Dzień, w którym Joanna Senyszyn znów umówiła się na brydźa, choć znów trudno było znaleźć czwartego gracza – wszyscy bowiem byli na imieninach koleżanek o popularnym wtedy imieniu. Jeden ze znajomych posłanki, który umówił się na grę, zadzwonił w ostatniej chwili, iż i jego zabraknie, ale przyjdzie ktoś na zastępstwo. Tak też się stało. „Otwieram drzwi, a tu stoi Bolek. No graliśmy w brydża oczywiście, ale też umówiliśmy się na następny dzień na spotkanie”.

Nasza gościni była ciekawa, co działo się u chłopaka od grudnia do marca. „Okazało się, iż miał ciężkie zapalenie płucne, a ponieważ wtedy nie było ani komórkowych telefonów, ani dostępu do takich zwykłych stacjonarnych telefonów, to nie miał jak zadzwonić. Gdy z kolei wykurował się po dwóch tygodniach, było mu niezręcznie zadzwonić".

Latem para się zaręczyła. I choć miała plany prędkiego pobrania się, nie było to takie łatwe. Na rodzinę pana Bolesława spadła tragedia. „Mieliśmy wziąć ślub w lipcu, ale akurat takie nieszczęście się zdarzyło, iż 11-letnią córeczkę brata Bolka zabiła naczepa ciężarówki. Dziewczynka jechała wtedy rowerem. Także cała rodzina była w głębokiej żałobie. Musieliśmy więc naszą uroczystość odłożyć i w końcu postanowiliśmy wziąć ślub w dacie dosyć nietypowej, bo 13 listopada”, opowiadała przed kamerą VIVY.pl pani Joanna.

Dodała też, iż przez czas żałoby nie było żadnego hucznego wesela. Choć i z innych powodów nie jest ich zwolenniczką. „Zjadliśmy obiad po ślubie w gronie rodzinnym. Uważam, iż takie huczne wesela są bez sensu. Dużo lepiej wyjechać sobie gdzieś na wycieczkę zagraniczną czy inaczej wydać te pieniądze. Słyszę, jakie sumy idą na organizację przyjęć i to są straszne kwoty.

Za parą pół wieku życia w zgodzie i szczęściu. „Spędziliśmy ze sobą prawie 50 lat. Uważam, iż byliśmy bardzo takim udanym małżeństwem, dzięki temu, iż byliśmy małżeństwem partnerskim, co na tamte czasy nie było wcale takie powszechne”, słuchaliśmy posłanki. „Jak i to, że postanowiliśmy nie mieć dzieci. To była bardzo dobra decyzja, ale wtedy niezrozumiała dla wielu”, podkreśliła.

Dodała też, iż jedyne, czego żałuje i ma do losu pretensje to fakt, iż jej ukochany mąż zmarł. Pan Bolesław odszedł na początku lutego 2025.

Więcej o ich związku dowiesz się z materiału wideo.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału