Wyobraźnia buntu

nn6t.pl 2 tygodni temu

Z Lesią Pcholką, białoruską artystką, autorką książki Descent into the Marsh, poświęconej protestom w Białorusi i Hongkongu, rozmawia Bogna Świątkowska

Zestawiasz w swojej książce dwa protesty: Hongkong w 2019–2020 i Białoruś w 2020–2021. Co je łączy?

Jestem na przymusowej emigracji od 2021 roku, po pobycie w białoruskim więzieniu za udział w protestach. Opowiadałam swoją historię różnym osobom i najczęściej ludzie starali się porównywać moje doświadczenia do tych, które stały się ich udziałem lub które lepiej rozumieli. Najczęściej odniesienia dotyczyły polskiej „Solidarności” lub „Majdanu” w Ukrainie. Wydawało mi się to nieistotne, ale trudno było to wytłumaczyć. Wiosną 2023 roku zostałam uczestniczką rezydencji IASPIS w Szwecji, gdzie poznałam artystę z Hongkongu. Przez długi czas rozmawialiśmy o protestach w naszych krajach – wtedy po raz pierwszy spotkałam osobę, która w pełni rozumiała to, o czym mówię, i pomagała mi formułować myśli, odnosząc się do własnych doświadczeń. Głębiej analizując hongkońskie protesty, zrozumiałam, iż kluczem jest nie tyle region, ile czas. Ta refleksja stała się fundamentem mojej książki – ma więc ona formę otwartego archiwum, ponieważ wydarzenia, o których opowiadam, wciąż trwają. Każdy rozdział porusza ogólny temat wizualnych symboli protestu. Do każdej części dołączone są naklejki z kodami QR prowadzącymi do ważnych artykułów w mediach. W samych tekstach znajduje się wiele przypisów do publikacji poświęconych protestom w Hongkongu. Czytelnik może sam zdecydować, jak głęboko chce się zanurzyć w temat. Pod tym względem książka przypomina dziecięce magazyny z naklejkami – każdy może wybrać, co dla niego istotne, a choćby dodać własne elementy, przekształcając publikację w osobistą mapę refleksji. Na przyszłe prezentacje książki będę przygotowywać nowe zestawy naklejek z artykułami z mediów, dlatego chętnie przyjmę osobiste rekomendacje dotyczące treści, które warto dodać.

Lesia Pcholka, Descent into the Marsh, fot. dzięki uprzejmości artystki

Oba miejsca są przykładem formowania nowoczesnego oporu, który jest m.in. kształtowany przez kontrolę cyfrową niezadowolenia społecznego, ale też wyzwala kreatywność w okazywaniu niezgody. Kto stoi za wyobraźnią buntu? Czy w Białorusi i Hongkongu to są te same środowiska? Jaką rolę odgrywa sztuka?

Ludzie mieszkający w Białorusi i Hongkongu przerośli stare, totalitarne formy aparatu państwowego. Chcą sami decydować i rozwijać się, dlatego wykształcili nowe formy oporu, dostosowane do współczesnych realiów technologicznych i politycznych. Oczywiście przyczyny protestów były różne, ale łączy nas świadomość społeczna i zrozumienie przez wcześniej niezwiązane ze sobą grupy, iż stanowimy jedność. W obu przypadkach opór kształtował się na przecięciu tradycyjnych metod mobilizacji i nowych strategii. Sztuka jest silnym narzędziem kształtowania myśli. To wizualny przekaz, który proponuje nową ideę i trafia do szerokiego grona odbiorców. Największą zaletą sztuki jest szybkość reakcji. Podczas naszych protestów uczestnicy i uczestniczki nie tworzyli sztuki na zamówienie. Nie koncentrowali się na mediach i galeriach. Działali spontanicznie, z potrzeby wyrażenia swojego wsparcia. To był oddolny proces, w którym twórczość wykraczała poza klasyczne rozumienie działalności artystycznej – każdy mógł stać się artystą, a granice między sztuką a aktywizmem się zatarły. Inspiracja była wręcz namacalna, unosiła się w powietrzu. To był niezwykły czas i cieszę się, iż mogłam tego doświadczyć.

Lesia Pcholka, Descent into the Marsh, fot. dzięki uprzejmości artystki

Książkę podzieliłaś na siedem rozdziałów, zilustrowanych fotografiami z Białorusi i Hongkongu, w których zestawiasz wspólne dla obu miejsc i spraw taktyki oraz symbole: gesty jedności, symboliczne użycie kolorów. Są tu także zwykłe przedmioty, takie jak parasole.

Taktyki i symbole, które zestawiam w książce, nie są abstrakcyjnymi konceptami – rodzą się organicznie z codziennych praktyk i kontekstu społecznego. Przykładem może być parasol w Hongkongu, który na co dzień chroni przed słońcem i deszczem, a w czasie protestów służył jako tarcza przed gazem łzawiącym i symbolem oporu. Biały kolor, który stał się symbolem białoruskiego protestu, ma związek z historią, ale nie stanowi typowego elementu ubioru, bo jest niepraktyczny. Podobnie jak czarny strój w Hongkongu – ze względu na ostre słońce rzadko nosi się go na co dzień. Fakt, iż można zostać aresztowanym za noszenie białej lub czarnej odzieży, pokazuje poziom represji reżimu. Przekształcanie przedmiotów codziennego użytku w symbole oporu, kontrola wizualnego kodu w przestrzeni publicznej czy taktyczne wykorzystanie koloru – to procesy, które wynikają z lokalnych kontekstów. Nie proponuję gotowych kluczy w tych siedmiu rozdziałach, które można łatwo przenieść na inne społeczeństwo. Wręcz przeciwnie – poprzez to, co wspólne w charakterze, ale różne w formie, prowadzę do myśli, iż protest jest już wpisany w naszą codzienność. Trzeba go dostrzec, a nie sztucznie narzucać.

Lesia Pcholka, Descent into the Marsh, fot. dzięki uprzejmości artystki

Jak brak wygranej w sensie politycznym wpływa na ulice, na przestrzeń publiczną? Gdzie tworzy się przestrzeń wolności?

Brak politycznego zwycięstwa nie oznacza braku zmian – wpływa na przestrzeń publiczną na wiele sposobów. Ulica może ucichnąć, ale ślady protestu pozostają w pamięci ludzi i w ukrytych formach oporu. Czasem przestrzeń wolności przenosi się do sfery prywatnej. W krajach demokratycznych ulica jest naturalnym przedłużeniem życia prywatnego – nie istnieje sztywna granica między mieszkaniem a przestrzenią miasta. To nie tylko możliwość picia piwa w parku, ale też poczucie odpowiedzialności za wspólną przestrzeń i chęć, by uczynić ją żywą i dostępną dla innych.

W czasie protestów w Mińsku po raz pierwszy poczułam, iż ulica należy do mnie. Potem choćby mieszkanie przestało być bezpieczne, bo milicja mogła w każdej chwili wtargnąć do środka. Protest doprowadził do regresu, gdy choćby w kuchni nie można już było mówić o polityce. To cena za te kilka miesięcy, gdy miasto należało do ludzi. Mińsk przed protestami i po nich przypominał miasto widmo. Idziesz samotnie przez ogromne przestrzenie otoczona betonem. Ale jeżeli masz świadomość, iż to nie jest normą, jeżeli nie akceptujesz tego stanu rzeczy – w pewnym sensie pozostajesz wolny. W warunkach represji przestrzeń wolności rzadko jest fizyczna – istnieje w sposobie myślenia. Wolność może urodzić się nie tam, gdzie jej szukamy, ale tam, gdzie system jej nie dostrzega.

Lesia Pcholka, Descent into the Marsh, fot. dzięki uprzejmości artystki

Książka ma charakter archiwum – zapisu pewnego etapu. Dlaczego było dla ciebie ważne wydać ją drukiem? Przecież mogła działać jako zapis w internecie, docierać do znacznie większej grupy ludzi niż papierowa publikacja.

Podczas protestów ponownie wróciłam do fotografii, bo czułam, iż dzieje się coś historycznego i muszę to udokumentować. Udało mi się wywieźć dysk ze zdjęciami z Białorusi – wiele osób, niestety, nie miało takiej możliwości. Ludzie usuwali pliki, bo ich przechowywanie było niebezpieczne. To taki powrót do czasów stalinowskich, kiedy ludzie palili zdjęcia swoich bliskich, jeżeli ci nie pasowali do kryteriów władzy. Jesteśmy zmuszeni niszczyć część własnej historii, by przetrwać. Chciałabym kiedyś przekazać cały zgromadzony materiał do archiwum, gdy takie powstanie. Na razie ukrywam twarze osób na zdjęciach, ale publikuję je w formie książki, ponieważ cyfrowe fotografie w pewnym sensie nie istnieją – mogą zniknąć w każdej chwili. Druk to forma autonomii, której cyfrowe medium nie może zagwarantować. W Białorusi tracimy archiwa – przykładem jest los niezależnych białoruskich mediów, takich jak na przykład portalu Tut.by, którego 20-letnie zasoby zostały całkowicie wymazane. To różni nas od krajów, które mogą wracać do własnej historii – my za każdym razem zaczynamy od nowa. Cyfrowe archiwa da się łatwo usunąć, a książka może przetrwać dziesięciolecia i zostać odnaleziona w kluczowym momencie. Internet daje dostęp, ale jednocześnie uzależnia od algorytmów i ograniczeń technicznych. To nowa przestrzeń do kontroli zarówno w Hongkongu, jak i w Białorusi. Drukowana książka nie podlega logice cyfrowych blokad. Jest namacalnym śladem, który może trafić do rąk ludzi w różnych momentach – choćby wtedy, gdy internet stanie się niedostępny.

Lesia Pcholka, Descent into the Marsh, fot. dzięki uprzejmości artystki

Jesienią 2024 roku pojechałam do Hongkongu, ponieważ zdałam sobie sprawę, iż nie można mówić o miejscu, w którym nigdy się nie było. Spotykałam różnych ludzi, którzy opowiadali mi swoje historie i pokazywali ulice, na których odbywały się ważne marsze. Zaznaczałam te miejsca na mapie i wracałam następnego dnia sama, by sfotografować je jako turystka. Nie mogę wrócić do swojego kraju, by uwiecznić puste ulice, tak samo jak ci, którzy byli zmuszeni opuścić Hongkong, nie mogą tam wrócić. To uczucie jest niezwykle ciężkie i przytłaczające, to coś, czego nie potrafię w pełni zaakceptować i przepracować. Mogłabym powiedzieć więcej o szczegółach – o tym, iż Hongkong również znajduje się między dwoma imperiami, albo o rosnących wpływach Chin w Białorusi – ale to chyba byłoby już zbyt szerokie ujęcie tematu. Dodam tylko, iż cieszę się, iż książka została wydana jeszcze przed kolejnymi „wyborami prezydenckimi” w Białorusi i zamknęła dla mnie pewien etap, nabierając fizycznej formy.

I jeszcze tytuł. Co on oznacza?

Bezpośrednie tłumaczenie na polski to Zstąpienie w bagna. Używam tylko wersji angielskiej, ponieważ zawiera grę słów march / marsh – jako protest i jako bagno. Bagno ma ważne kulturowe znaczenie dla Białorusinów, ale jednocześnie symbolizuje beznadziejny smutek. Dla nas bagno ma pozytywne, wręcz romantyczne, jak i negatywne konotacje jednocześnie. Ta dwoistość bardzo często pojawia się w narracjach kulturowych i filozoficznych o Białorusi. W 2022 r. zrobiłam pracę Zachód słońca nad bagnem. W 1995 r. Łukaszenka wprowadził nowe barwy zamiast historycznych biało-czerwono-białych. Instalacje przypominają te, które reżim stawia w celu dekoracji miasta, ale zamiast flag używam propagandowej prasy, ponieważ w tej chwili zastępuje ona rzeczywistą narodową ideę w Białorusi. Tak więc bagno nie jest tu przypadkowe. Ale pierwsze skojarzenie, które mam nadzieję wywołać u czytelnika książki, to zanurzenie w marszu protestacyjnym, widocznym – jak na Białorusi lub niewidzialnym – jak w Hongkongu.

Lesia Pcholka (Lesia Pczołka) – białoruska artystka wizualna, w tej chwili mieszkająca w Berlinie i Bielsku Podlaskim. Jest założycielką Archiwum VEHA, poświęconego zachowaniu białoruskiej fotografii wernakularnej i badaniu pamięci zbiorowej. Łączy praktykę archiwalną, narracje migracyjne i transformację społeczną, wykorzystując fotografię, wideo i instalacje do badania nieudokumentowanych historii i traum politycznych. Jej projekty łączą dziedzictwo kulturowe ze współczesną migracją i przesiedleniem, odzwierciedlając tożsamość i odporność w obliczu autorytaryzmu i wygnania. https://a-lesia.com/

Descent into the Marsh – archiwum kluczowego momentu w historii Białorusi, dokumentujące protesty z lat 2020–2021, jednocześnie nawiązuje do ruchu w Hongkongu w latach 2019–2020. Książka opublikowana pod koniec 2024 r., tuż przed wyborami na Białorusi w 2025 r., pokazuje trwające represje, których ofiarą są tysiące więźniów politycznych i około miliona osób zmuszonych do ucieczki. Autorka łączy protesty na Białorusi i w Hongkongu jako przykłady współczesnego oporu. Pokazuje strategię Hongkongu „Be Water” i poziomą organizację białoruskich protestów. Chociaż żaden z ruchów nie osiągnął swoich bezpośrednich celów politycznych, oba wywarły trwały wpływ na kulturową i społeczną transformację. Descent into the Marsh to wizualny dokument protestu, który podkreśla uniwersalne ludzkie dążenie do wolności i godności. Książka funkcjonuje jako otwarte archiwum, regularnie aktualizowane o nowe artykuły medialne i refleksje na temat trwających zmagań, zapewniając trwały zapis niedokończonych wydarzeń, które pozostają niezablokowane i nieocenzurowane online.

Książka dostępna w Bęc Księgarni: www.beczmiana.pl/sklep

Idź do oryginalnego materiału