O wczorajszym konkursie Eurowizji można powiedzieć wiele. Z pewnością wyniki były dość zaskakujące i definitywnie chaotyczne. Spodziewałem się wygranej Austrii, ale i tak czuję się zawiedziony. Eurowizja adekwatnie przestała być dla mnie przyjemnością, a raczej źródłem nerwów. Nie mówię już choćby o tym, iż Justyna Steczkowska zajęła rozczarowujące miejsce, głównie za sprawą jurorów, którzy ewidentnie pokazali, iż Polska może stawać na rzęsach, a i tak nie zostaniemy docenieni. Wszyscy ewidentnie są rozgoryczeni, nie tylko Polacy. Komentariat analizuje i rozpacza nad przyszłością Eurowizji. A dla mnie ogromnym zawodem jest to, iż mieliśmy w tym roku ogromną ilość różnorodnej muzyki w kilkunastu językach, a triumfowała piosenka pop operowa, tak jak rok temu, oczywiście śpiewana po angielsku i stworzona pod jury, które po raz trzeci z rzędu wybrało nam zwycięzcę.
Myślę, iż konkurs stanie się dla mnie tym czym jest teraz polityka. Ongiś byłem bardziej zaangażowany, a dzisiaj choćby nie czułem, iż są wybory. Jakby, w żaden sposób mnie to nie ekscytuje jak jeszcze chociażby rok temu. Pewnie i tak wieczorem i w nocy będę śledzić wyniki, ponieważ lubię statystykę, ale to raczej tyle.
Niemniej jednak swój obywatelski obowiązek spełniłem.