Wszystko szło dobrze, aż nagle się pojawiła

twojacena.pl 5 godzin temu

Wszystko wydawało się idealne, dopóki nie wróciła.
Co ty tu robisz? Marta prawie wypuściła z rąk filiżankę z kawą, widząc na progu znajomą postać.
Witaj, siostrzynko Zosia uśmiechnęła się powoli, odrzucając włosy z twarzy. Smęciłaś się?
Ty… ty uciekłaś Marta poczuła, jak jej ręce drżą. Osiem lat temu odeszłaś, powiedzawszy, iż więcej…
Plany się zmieniają wzruszyła ramionami Zosia, przeciskając się obok siostry. Wpuść mnie? Czy cóż będę stała w progu?
Marta cofnęła się bez słów. Osiem lat spokojnego życia, naładowanego domu, stabilności. Zosia spojrzała na mieszkanie, które kiedyś należało do nich obu.
To ładnie zaprojektowane skinęła głową, przyglądając się nowym meblom. Pamiętaj, jak czasem marzyłyśmy o zmianie tych okropnych tapet z kwiatami?
Pamiętam powiedziała cicho Marta. Zosiu, co się dzieje? Dlaczego jesteś tutaj?
Czy nie można odwiedzić własnej siostry? Zosia zdjęła płaszcz i podeszła do okna. Widok się nie zmienił. Te same bloki mieszkalne, ten sam plac z karuzelą.
Marta postawiła filiżankę na stole. Ręce dalej drżały. Zosia wyglądała prawie tak samo, jak osiem lat temu, tylko włosy stały się dłuższe, a w jej oczach pojawiła się smutek.
Założonaś? spytała Zosia, zauważywszy obrączkę na ręce siostry.
Tak Marta instynktownie przykryła dłoń. Za Łukaszem. Pamiętasz? Mój był twierdniaczek.
Łukasz Grodecki? Zosia uniosła brwi. Ten, który kiedyś pisał wiersze do ciebie?
Właśnie.
To dziwne prychnęła. Czy ma wujek?
Tak Marta zabrała rękę. Ma Julkę. Małej sześć lat.
Zosia skinęła głową, ale coś w jej spojrzeniu się zmieniło. Marta pamiętała tę reakcję z dzieciństwa tak Zosia zawsze reagowała, kiedy coś ją złościło.
Gdzie ona jest?
W przedszkolu. Łukasz zaraz ją zabrał, mają wypoczynek w lesie.
Jaka idylla mruknęła Zosia, jej głos zabrzmiał ironicznie. Rodzina, dziecko, spokój. To, o czym marzyłyśmy kiedyś.
Zosiu podsunęła się Marta powiesz mi, co się stało? Dlaczego wróciłaś?
Zosia odwróciła się od okna i spojrzała na siostrę. W jej oczach mignęło coś ranliwego, ale znikło natychmiast.
Nic棋牌游戏 w Londynie zerknęła na zegarek. Rezerwacja zapałała, wizy wygasły. No i wróciłam.
Na zawsze?
Nie wiem.
Marta miała wrażenie, iż coś w niej kurczy. Pamiętała, jak Zosia potrafiła niszczyć wszystko jednym tylko uśmiechem.
Gdzie jesteś?
Nikt Zosia uśmiechnęła się swoim dawnym, uroczyście modlącym się uśmiechem. Myślałam, iż też u ciebie. Na parę dni.
Zosiu, ja… zawahała się Marta, patrząc na Julkę. Mamy małe mieszkanie…
Spocznę na kanapie. Nie zauważycie mnie.

Wieczorem Łukasz wrócił z Julką. Marta wcześniej powiedziała mu o przyjazdzie siostry, ale widziała, jak napięł się, widząc Zosię.
Cześć, Łukasz Zosia wstała z kanapy, przeglądała czasopismo. Długo nie widzieliśmy się.
Zosia przywitał się niechętnie. Jak tam Londyn?
Działo się uśmiechnęła się. A ty? przez cały czas taki sam poważny?
Julka przytulała się do ojca, z ciekawością oglądając nieznaną kobietę.
Kto to? spytała dziewczynka.
To ciotka Zosia powiedziała Marta, usiadł obok córki. Moja siostra.
Wiesz, iż masz siostrę? zdziwiła się Julka. Dlaczego ja jej nigdy nie widziałam?
Ciotka Zosia długo mieszkała za granicą wyjaśniła Marta. A teraz przyszła odwiedzić nas.
Zosia podeszła do Julki i przykucnęła.
Cześć, Juliuszko powiedziała. Jak ty pięknie jesteś zbudziona. Wszystko z mamą.
Dziewczynka nieszczero uśmiechnęła się.
A panie prawdziwie są siostrami? Wyglądają zupełnie inaczej.
Tak roześmiała się Zosia. Oj Też będzie miała była najpiękniejszą w rodzinie.
Podczas kolacji rozmowy leżały ciężko. Łukasz milczał, odpowiedział monosylabami na pytania Zosi. Marta próbowała utrzymać rozmowę, ale czuła napięcie w powietrzu.
Tato, a jutro pójdziemy do teatru? spytała Julka, jedząc zupę.
Jasne, słoneczko uśmiechnął się Łukasz. Jak porozmawialiśmy.
A ciotka Zosia się nam zaprosi? Julka spojrzeła na Zosię.
jeżeli ciotka Zosia chce odpowiedziała Marta, rzuciwszy okiem na siostrę.
Oczywiście kiwnęła głową. давно nie widziałam teatru Chamockiego.

Po kolacji Łukasz pomógł Marte z taczką.
Jak długo zostanie? spytał cicho.
Mówi, iż na kilka dni.
Martynka położył dłoń na jej ramieniu pamiętaj, co się wydarzyło…
Pamiętam przerwała mu. Ale to moja siostra. Nie mogę jej wypchnąć na ulicę.
Rozumiem powiedział ale pomyśl o Julce.
Julka tu nie ma wpływu.
Marta, dzieci czują wszystko.
Z pokoju dobiegł ich śmiech Julki. Marta wyjrzała i zobaczyła, jak Zosia pokazuje córce przemoc w piętach.
Patrz, jak piętka znika! mówiła Zosia. A teraz jest wśród twoich włosów!
Julka śmiał się i taniec w szczęściu.
Jeszcze, jeszcze! błagała.
Marta uśmiechnęła się. Może wszystko będzie dobrze. Może Zosia się zmieniła.

Następnego dnia poszli wszyscy do teatru. Julka była zachwiana występem, a Zosia kupiła jej cukierki i baloniki. Łukasz powoli relaksował się, kilka razy śmiał się jej żartom.
A pamiętam, jak marzyłyśmy o teatrze Chamockiego mówiła Zosia po kolacji. Ty chciałaś być baletnicą, a ja dyrektorem trampolin.
Pamiętam zaśmiała się Marta. A jeszcze mówiłaś, iż trampoliny cię posłuchają, bo jesteś odważna.
I przez cały czas jestem odważna mrugnęła do siostry.
A co to znaczy odważy? spytała Julka.
To kiedy nie boisz się robić tego, czego chcesz wyjaśniła Zosia. choćby jeżeli inni powiedzą, iż to niebezpieczne czy źle.
Marta nie lubiła tonu siostry.
Odważy to dobre wtrącił Łukasz ale ważne, by myśleć o konsekwencjach.
Łukasz zawsze był ostrożny powiedziała Zosia, w głosie zabrzmiała ironia. Prawda, Martynka?
Ostrzeżność to nie zła rzecz broniła męża Marta.
Jasne, iż nie prychnęła. Ale czasem umyka przed życiem.

Wieczorem, kiedy Julka poszła spać, a Łukasz zrobił się umyć, siostry zostały same.
Pięknie się zapamiętałaś powiedziała Zosia, przeglądając zdjęcia rodzinne. Cisza, spokój, przewidywalność.
W czym to złe?
Niczym. Ale… nudne, prawdopodobnie.
Nie mam ochoty na nudę.
Prawda? Zosia zajrzała jej w oczy. A pamiętam, jak marzyłyśmy o podróży po całym świecie? Ty chciałaś zobaczyć Paryż, a ja Nowy Jork.
Marzenia się zmieniają.
Albo je zmusza do zmiany. Zosia usiadła obok siostry. Martynka, jesteś szczęśliwa?
Oczywiście.
Czy czasem nie myślisz, jak mogłaby być twoje życie, jeżeli nie wyszłaś za mąż wtedy? jeżeli nie urodziłaś Julki w dwadzieścia pięć?
Zosiu, do czego zmierzasz?
Do niczego prychnęła. Po prostu jest ciekawe.
Marta czuła podstęp, ale nie rozumiała, co jest grane.
Kocham moją rodzinę.
To widzę. Ale kochanie i nawyki to różne rzeczy.
Co masz na myśli?
Nic szczególnie Zosia ziewnęła. Ustała z podróży. Pożyj.

Kolejne dni Zosia jakby wtopiła się w ich rodzinne życie. Grała z Julką, pomagała Marte w domu, choćby gotowała śniadania. Łukasz powoli uczył się jej obecności i przestawał się napięć.
Ale Marta czuła: coś nie tak. Zbyt często widziała, jak Zosia studiuje ich codzienne nawyki, zbyt wiele dowiaduje się o pracy Łukasza, o ich planach.
A Łukasz dobrze zarabia? spytała Zosia jednego ranka przy kawie.
Wystarczy.
A jak tam dokładniej on się spełnia?
Menedżer sprzedaży. Zosiu, po co ci to?
Przypadkowo prychnęła. Czy mówimy, iż ma wiele kontaktów? Że klient do niego babyka?
Tak, a co?
Nic. Po prostu taki… obchodzący. pewnie go klienci kochają.
Marta poczuła, iż ton zmienił się znów. Nie dążyła do tematu.
Wieczorem Łukasz wrócił później.
Przepraszam, kochanka powiedział, całując Martę. Spotkanie się wydłużyło.
Nic strasznego uśmiechnęła się. Z Zosią zrobiłyśmy kolację.
Zosia była szczególnie rozmowna. Spytała Łukasza o pracę, śmiał się jego dowcipach, a kiedy opowiadał coś interesującego, uważnie słuchała. Marta obserwowała i czuła, jak wewnętrznie ostygła. Znała tę Zosię tę, która zawsze potrafiła zachęcać mężczyzn. Tę, która osiem lat temu uciekła przede mną przyszłej męża.
Łukasz, a możesz mnie jutro do centrum? zaprosiła Zosia Muszę do banku, a autobus to nieสะดวกne z dokumentami.
Jasne kiwnął głowie. Kiedy?
Około jedenastej.
Bez problemu.
Dzięki, jesteś bardzo dla.

Marta przez noc długo nie mogła zasnąć. Łukasz sapsał obok, a myśli budziły się w głowie. Czy Zosia znowu zaczyna? Czy osiem lat niczego jej nie nauczyło?
Rano Marta wstała early i wyszła na kuchnię. Zosia siedziała przy stole z kawą.
Nie śpi? spytała siostra.
Używam wczesnych odpowiedziała mart, napełniając szklankę wodą.
Martynka Zosia przyjrzała się jej wszystko w porządku? Wydajesz się zdenerwowana.
Już wszystko.
Naprawdę? Aż wydaje się, iż na mnie jesteś zabiegi.
Dlaczego miałabym?
Nie wiem. Może dlatego, iż długo nie dotykałem? Ili dlatego, iż przyleciała bez zaproszenia?
Marta milczała.
Martynka zbliżyła się Zosia do niej rozumiem, iż zraniliśmy cię osiem lat temu. To, co się wydarzyło z Tomkiem…
Nie przejmuj się przerwała Marta. To w przeszłości.
Ale nie zapomniałaś.
Zapomniałam.
Dlaczego patrzysz na mnie jak na wroga?
Marta odwróciła się do siostry.
A jak mam na ciebie czuć po wszystkim?
Tak, jakbym była urodziona Zosia znów chłodno zmieniła ton.
Ty dobrze wiesz.

Najpierw siostry patrzyły na się, a w powietrzu wisiała cisza.
Zmieniłam się, Martynka.
Naprawdę?
Tak. Osiem lat nauczyło mnie wielu rzeczy.
Co dokładnie?
Że szczęście się nie kradnie. Że co cudze zawsze zostanie kim cudzym.
Marta chciała uwierzyć, ale słowa nie pasowały do rzeczywistości.
Zosiu powiedziała cicho jakaś cię bardzo proszę. Nie łamiesz tego, co zbudowałam. Mam rodzinę, córkę…
Myślisz, iż chcę odcić ci męża? prychnęła Zosia. Martynka, mam czterdzieści trzy lata. Umieram z większej liczby obcych mężczyzn. Potrzebuję własnego domu, własnego miejsca w życiu.
To znów znajdź. Ale nie tutaj.
Gdzie indziej? Ty maszą się jedyną.

W tym momencie na kuchnię przyszedł Łukasz w piżamie.
Dobrej nocy, dziewczyny powiedział, ziewając. O czym dyskutujecie tak рано?
O życiu odpowiedziała Zosia, od razu zmieniając ton w lekki. Łukaziu, nie zapomnieliśmy o banku?
Jasne, nie zapomnieliśmy odparł. O jedenastej będę wolny.
Marta patrzyła, jak Zosia uśmiechnęła się do męża, i serce jej zamarzło. Znała ten uśmiech. Tak samo dawno dawała Tomkowi.

Całej dnia przetrzepla w strachu, oczekując ich powrotu. Łukasz zadzwonił około trzeciej i powiedział, iż się wydłuży Zosia poprosiła o pomoc z zakupami.
Nie wie o kierowaniu, a rzeczy są pasowe wyjaśnił.
W porządku odpowiedziała Marta, choć wewnętrznie wszystko kapryzowało.
Bez problemu odparł. Zresztą, Aśka dobrze rozumie technike. Pomogła mi wybrac nowy telefon.
Tak? Marta spojrzała na siostrę.
Nauczyli mnie w Londynie wyjaśniła Zosia. Tam bez tego narażonaś na zdroje.
Podczas kolacji Zosia zabawiała wszystkich opowiadającami o swoim życiu za granicą. Łukasz słuchał z zainteresowaniem, czasem zadał pytania. Julka spytala o kolejne i kolejne historie.
A dlaczego wróciłaś? spytał Łukasz. jeżeli było ciekawie?
Zdjęła przy rodzine odpowiedziała Zosia. O siebie. Człowiek nie może wsiągać w zimno wiecznie.
A plany? Zostaniesz tutaj?
Nie rozsmaczam. To zależy od wielu rzeczy.
Marta złapała jej wzrok i zrozumiała: gra się zaczęła. Zosia już nie tu codziennie wróciła. Mięła plan.

Późno wieczorem, kiedy wszyscy poszli spać, Marta długo nie mogła zasnąć. Łukasz spał obok, a ona słuchała jego oddechu, próbując rozpoznać, czy coś się w nim zmieniło.
Zmieniło się. Łukasz był częściej uśmiechnięty, śpiewał więcej, choćby w łazience. Jakby w jego spokojnej codzienności tnęła iż Inspiracja.
Marta zrozumiała: stratuje. Zosia robił to, co najlepiej potrafiła komplementy. I najtrudniejsze, Łukasz choćby nie zauważył, jak wpada w jej sieć.

Rano Marta podjęła decyzję. Czekała, dopóki Łukasz wyszedł na работу, odprowadziła Julkę do przedszkola i wróciła do siostry.
Musimy porozmawiać powiedziała bez wstępów.
O czym? Zosia pijała kawę i przeglądała gazetę.
Ty wiesz, co. Wystarczy grać.
Niestety, pomiesz prychnęła.
Zosiu usiadła naprzeciwko siostry proszę cię w ostatni raz. Uciekaj. Znajdź sobie inne życie, innego mężczyznę. Nie dotykaj mojej rodziny.
Moją rodziny? prychnęła Zosia. Skąd wiesz, iż ją go dotyka?
Patrze, jak na Łukasza spojrzysz. Wiem ten wzrok.
Martynka, to wyobrażenia.
To nie. Znam cię lepiej, niż ty myślisz.
Zosia zamknęła gazetę i spojrzała na siostrę.
Jasne powiedziała spokojnie załóżmy, iż masz rację. Załóżmy, iż Łukasz mi podoba się. Co z tego?
Jak co? Marta poczuła, jak ziemia uchodzi jej pod nogami. On mój mąż!
Twój? prychnęła. Co on o tym wie?
O czym?
O tym, iż on jest twoim rzeczywistym?
Nie miałam tego…
A co miałam? Zosia zerwała się i zaczęła chodzić po pokojach. Żeby mężczyzna to jest rzecz, którą możesz przejąć? Że jeżeli na nim pierścień, to on automatycznie należy do ciebie na zawsze?
Kochamy się!
Prawda? Zosia zatrzymała się i spojrzała na siostrę. A skąd wtedy ten twój strach? jeżeli was tyle kocha, czego boisz się?
Marta milczała. Zosia trafiła w czarno.
Wiedziałam, iż przez te dni kontynuowała Zosia Łukasz jest nieszczęśliwy. Ma dobry człowiek, odpowiedzialny, ale głęboko nieszczęśliwy. On żyje nie swoim życiem.
To nieprawda!
To prawda. I ty to wiesz. Wiesz, ale robisz, iż nie widzisz.
Uciekaj cicho powiedziała Marta teraz samodzielnie.
Nie uciekam spokojnie odpowiedziała. ponieważ mam, gdzie. I ponieważ mam już ucieki.
Wtedy powiem Łukasz prawdę. Powiem, za co przyszłaś.
Powiedz. Ale najpierw uczciwie odpowiedz sobie na pytanie: a co, jeżeli on mnie wybierze?

Marta spojrzała na siostrę i zrozumiała: wojna zaczęła się. I w tej wojnie wygra silniejszy.

{„Use this to validate that the text should end with a meaningful life lesson.”}

Idź do oryginalnego materiału