Wszystkie śmierci MTV. Zamknięcie jej kanałów to na pewno koniec epoki?

polityka.pl 8 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock


Główne reakcje na wiadomość o planowanym zakończeniu nadawania MTV: „co to jest MTV?” oraz „to ono wciąż istnieje?”. Jak ustalił serwis BBC, MTV do końca roku zamknie swoje całodobowe kanały telewizyjne nadające muzykę m.in. w Wielkiej Brytanii i w Polsce. Z oferty znikną takie kanały jak MTV Music, MTV 80s, MTV 90s, Club MTV i MTV Live. Na antenie pozostanie jedynie główny kanał MTV HD, emitujący programy rozrywkowe i reality shows. Powód jest prozaiczny – redukcja kosztów. To symboliczny koniec epoki, która tak naprawdę zakończyła się dawno temu.

Czytaj też: Żarty się skończyły? Trump wypowiedział wojnę satyrykom. Dobija ich medialna rewolucja

Telewizja jak internet

Kanał MTV, czyli Music Television, zadebiutował w Stanach Zjednoczonych 1 sierpnia 1981 r. Pierwszy wyemitowany teledysk wybrano nieprzypadkowo – przebój grupy Buggles „Video Killed the Radio Star”, opowiadający o wizualnych mediach wypierających radio.

Teledyski, emitowane do tej pory w audycjach telewizyjnych, znalazły dla siebie dom – kanał nadający je non stop. Skoro znalazło się miejsce, wraz ze wzrastającą popularnością i znaczeniem stacji coraz więcej wytwórni decydowało się na ich produkcję. Tak jak „gwiazdy wideo” zastąpiły „gwiazdy radia”, tak radiowych DJ-ów zastąpili prezenterzy – VJ-e. Symbolem nowej ery stał się Michael Jackson, którego klipy przypominały krótkie filmy. Estetyka teledyskowa wpłynęła zaś na kino.

Ale dla nas ta historia zaczyna się w 1987 r., kiedy w Wielkiej Brytanii uruchomiono MTV Europe. Satelitarny kanał można było odbierać również w Polsce, najpierw na nielicznych prywatnych antenach, w latach 90. zaś dzięki rozwojowi telewizji kablowych. Był to internet przed internetem – niezwykła możliwość korzystania z dóbr zachodniej popkultury: oglądania całych teledysków, a nie tylko fragmentów pokazywanych w telewizji polskiej, a także kuszących reklam i zapowiedzi filmów (które niekiedy trafiały do nas po latach).

„Pokolenie MTV” stało się figurą, którą konserwatywni publicyści straszyli jak szatanem i telefonami: oglądanie teledysków miało ogłupiać i sprowadzać na złą drogę; jakby wszyscy mieli zamienić się w „Beavisa i Butt-Heada” z emitowanej na MTV kreskówki. Tymczasem pozwalało uczyć się żywego angielskiego; komuś z Polski udało się choćby zrealizować pokoleniowe marzenie i porozmawiać na antenie z kultowym VJ-em prowadzącym program „MTV Most Wanted” Rayem Cokesem.

Czytaj też: „Exit 8”, czyli zagubione pokolenie. Widać tu prawdziwe lęki Japończyków

Viva Polska!

Pierwsza „śmierć” MTV Europe nastąpiła w 1995 r., gdy dostępny sygnał został zakodowany. Europejscy widzowie, którzy nie mieli możliwości subskrypcji, przeszli do konkurencji – niemieckojęzycznych stacji VIVA (uruchomionej w 1993) i VIVA Zwei (1995). Pierwsza skupiała się na muzyce popularnej, druga stawiała na klasyczne przeboje, rock i alternatywę. MTV weszła na niemiecki rynek dopiero w 1997 r., otwierając MTV Germany. W tym samym roku w Polsce wystartowała Atomic TV, która w 2000 stała się bazą do uruchomienia kanału MTV Polska.

Wtedy powstała też VIVA Polska. Te narodziny można uznać za kolejną „śmierć” MTV – w miejsce globalnej (ale i nieco kolonialnej) stacji powstały lokalne odpowiedniki puszczające lokalną muzykę. Już nie trzeba było tęsknić za Zachodem (do dziś pamiętam patriotyczne uniesienie, kiedy MTV Europe puściło teledysk „Jestem kobietą” Edyty Górniak): teraz sami byliśmy Zachodem.

Tyle iż w latach zerowych MTV to już nie było to samo MTV co w dwóch poprzednich dekadach. Stacja podążała za globalnymi trendami, zaczęły dominować programy rozrywkowe i reality shows, z czym eksperymentowano już w latach 90. (serial dokumentalny „Real World”). W 2010 z logo MTV zniknął podtytuł „Music Television”. Nic dziwnego – mało kto kojarzył wtedy stację z emisją muzyki, a bardziej z programami typu „Ekipa z New Jersey” (w 2013 doczekał się polskiej wersji „Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy”).

Ale muzyka nie zniknęła zupełnie – trafiła do wyspecjalizowanych całodobowych kanałów satelitarnych, takich jak MTV Rocks i MTV Dance. O tym, iż istnieją, wiedzieli głównie uważni czytelnicy ofert sieci kablowych czy właściciele budek z kebabami, którzy potrzebowali czegoś do puszczania na telewizorach dla umilenia konsumpcji. Zmienił się wtedy sposób przyswajania muzyki – internet za sprawą YouTube pozwalał oglądać wybrany teledysk, kiedy się tylko na to miało ochotę, niezależnie od widzimisię układających playlistę włodarzy MTV.

Czytaj też: Dziewczyna, która ma wszystko, czyli nowy album Taylor Swift. To coś zupełnie innego

Internet zabił gwiazdę wideo

Wciąż mam gdzieś taśmy VHS, na których nagrywałem „upolowane” teledyski i kombatanckie opowieści o czatowaniu z palcem na przycisku „nagrywanie” magnetowidu. Z możliwością wyboru przyszedł jednak paraliż – czego słuchać, kiedy samemu brakuje pomysłu? Dziś rozwiązują to algorytmy polecające, na początku zeszłej dekady ukojenie przynosiło właśnie satelitarne MTV Rocks. Oglądałem je, dlatego byłem świadkiem kolejnej, bardzo symbolicznej „śmierci” MTV. Miało to miejsce wieczorem 26 sierpnia 2013 r. Na zakończenie teledysku „Too Many Friends” grupy Placebo narrator (w tej roli Bret Easton Ellis, autor „American Psycho”) poprosił o zostawienie komentarza pod filmem. To był teledysk stworzony do oglądania na YouTube. Telewizja nie była jego docelowym medium.

Dziś tamto dawne MTV, za pomocą którego poznawało się nową muzykę, zostało zastąpione przez algorytmy Spotify i YouTube, a w wersji nieco bardziej organicznej – przez TikToka. To tu rodzą się gwiazdy z przypadku, a Taylor Swift urządza promocję swojej najnowszej płyty, na której zresztą wciąż słychać echa incydentu z rozdania nagród MTV Video Music Awards z 2009 r., gdy Kanye West w chamski sposób zakłócił jej odbiór nagrody za najlepszy teledysk kobiecy. Od tego czasu zresztą zdobyła w sumie 30 statuetek.

Mimo tej kolejnej „śmierci” – zamknięcia kilku kanałów muzycznych – MTV wciąż istnieje i stanowi istotny element popkulturowego krajobrazu. choćby jeżeli „czasy, gdy MTV puszczało teledyski”, stały się jedynie symbolem tęsknoty za młodością, a ikoniczne logo trafia na koszulki młodych ludzi, którzy nigdy nie słuchali muzyki z satelity.

Idź do oryginalnego materiału