Wszyscy nienawidzą Spider-Mana 3 z niewłaściwego powodu

cyberfeed.pl 2 miesięcy temu


Przez 17 lat dźwigałem ten, najcięższy z ciężarów: wiedząc, iż wszyscy mylili się co do filmu. Znosiłem ten ciężar tak szlachetnie, jak tylko mogłem, wiedząc, iż są ludzie na świecie, którzy mają o wiele trudniej niż ja (Gwiezdne Wrota fanów, prawdopodobnie), ale na niesprawiedliwość trzeba odpowiedzieć nie milczeniem, ale prawdą. I oto ona: Przez prawie 20 lat wszyscy mylili się co do Spider-Man 3.

Wielokąt Pikantne bierze tydzień to nasza szansa na zwrócenie uwagi na zabawne argumenty, które podgrzewają atmosferę.

Kontynuacja najlepszego filmu o superbohaterach, jaki kiedykolwiek powstał, Sama Raimiego z 2007 r. odbyła ciekawą podróż przez lata. Film został natychmiast uznany za słabszą część dość spektakularnej trylogii Raimiego, co przez cały czas jest uczciwą oceną. (Ponownie: Spider-Man 2 jest to, co najlepsze.) Jednak ostatnio reputacja filmu wzrosła, a odruchowa niechęć fanów do głupkowatej wrażliwości filmu i niefajnego ujęcia mrocznego Petera Parkera przerodziła się w uznanie dla tego, co robił Raimi, i wielkiej słodyczy jego interpretacji tej postaci.

To dobra rzecz. Jest wiele powodów, aby pokochać Spider-Man 3a taniec Tobeya Maguire’a nigdy nie był problemem, jaki przedstawiały miliony memów z końca lat 2000. Prawdziwy problem był o wiele większy i o wiele mniej powierzchowny: śmierć wujka Bena nie była winą Petera Parkera.

Spider-Man 3 rozpoczyna cały swój emocjonalny wątek od retconu, kiedy Peter dowiaduje się, iż nowy czarny charakter Flint Marko/The Sandman jest w rzeczywistości złoczyńcą jego wujka prawdziwy zabójca, a złodziej z pierwszego filmu jedynie jego wspólnik. To odkrycie wpędza Petera w spiralę wściekłości, która czyni go podatnym na obcy kostium, który próbuje się z nim związać, i powoduje, iż niemal niszczy wszystkie swoje osobiste relacje.

Zdjęcia: Sony Pictures

Rozumiem, jak opowiadacz historii mógł się tu znaleźć i dlaczego chciałby to zrobić. Po prostu uważam, iż jest to fatalny wybór w przypadku historii o praktycznie dowolnej wersji Petera Parkera. Bardziej niż ukąszenie pająka, bardziej niż kostium, bardziej niż „z wielką mocą musi wiązać się również wielka odpowiedzialność”, fundamentalna prawda o Peterze Parkerze jest taka, iż nigdy się z tym nie pogodził. Obwinia siebie za to, co stało się z wujkiem Benem, i najgorsze jest to, iż ma rację. On mógł Posiadać zrobił coś, więc przysięga, iż ​​nigdy więcej nie będzie stał z boku i nic nie robił.

Ludzie często mówią, iż Spider-Man jest popularny, ponieważ jest rozpoznawalny, należy do klasy robotniczej lub iż ma kostium zakrywający całe ciało i w liliowo-białym świecie komiksów z lat 60. można sobie wyobrazić siebie pod tą maską. To wszystko jest ważne, z pewnością, ale myślę, iż prawdziwym powodem jest poczucie winy. Siła przetrwania Spider-Mana bierze się z wrodzonej nienawiści do samego siebie, różnicy między historią o dojrzewaniu nastolatka, która brzmi prawdziwie, a taką, która nie brzmi.

Zauważysz zabawną rzecz w Peterze, jeżeli kiedykolwiek wrócisz do starych komiksów Steve’a Ditko/Stana Lee: jest małym dupkiem. Jest wściekły na świat za to, iż odrzucił go jako kujona, pijanego jego nowo odkrytymi mocami, choćby po strasznym wypadku, który zmusza go do zostania Spider-Manem. Gdyby jego historia została opowiedziana dzisiaj, z pewnością znalazłby drogę do pewnych społeczności internetowych, które oddałyby się jego najgorszym impulsom i sprawiłyby, iż jego niezadowolenie przerodziłoby się w coś naprawdę toksycznego.

To samo dotyczy Petera z lat 60., ale dzieje się coś strasznego i to wszystko jego wina. Nie ma sposobu, aby zrzucić winę, musi po prostu sobie z tym poradzić. I tak robi. Każdego cholernego dnia swojego życia, od tamtej pory.

Piękno tych komiksów polega na tym, iż w końcu zrzędliwość zaczyna ulatniać się. Przebiera się w śmieszny kostium i udaje, iż jest lepszą osobą, niż się czuje, i to zaczyna się udzielać. Staje się tą lepszą osobą.

Zdjęcie: Sony Pictures/Everett Collection

Rzeczywistość komiksowych superbohaterów jest taka, iż ​​mają być statyczni. Im bardziej przekonujący są zawieszeni w niekończącym się drugim akcie, tym większy sukces odniosą. Filmy jednak się kończą, a dostosowanie superbohaterów do ich struktury może skutkować przekonującymi nowymi odczytaniami postaci, gdy tylko pozwoli się im mieć zakończenie. Spider-Man 3 nie daje Peterowi Parkerowi zakończenia, ale zamyka książkę o jego dorastaniu: W trzech filmach Peter kończy liceum, idzie na studia, zaczyna karierę, znajduje miłość i prawie traci wszystko w pochłaniającym go ataku egoizmu — z którego musi odbudować swoje życie z pokorą i mieć nadzieję, iż ludzie, na których mu zależy, przez cały czas będą go kochać. To piękny wątek, ale nie angażuje się w to, kim jest Peter bez tego poczucia winy i co nim teraz kieruje. (Być może hipotetyczny Spider-Man 4 (zająłby się tym, być może nie zrobił tego, ponieważ oznaczałoby to powrót do historii, która już się skończyła.)

To pytanie, które nie powinno pozostać nierozwiązane. Nibylandia komiksowych superbohaterów i korporacyjnej własności intelektualnej dyktuje, iż postacie rosną lub zmieniają się lodowato, jeżeli w ogóle, i ostatecznie każdy ma dość i z nich wyrasta. Spider-Man jednak pozostaje, być może dlatego, iż jest rzadką postacią, która lepiej znosi zawieszenie. I chociaż w pewnym krytycznym sensie jest to sprzeczne z tym, Spider-Man 3 nadal to potwierdza w swoim zakończeniu, gdy Peter i MJ tańczą na skraju przebaczenia w obliczu niepewnej przyszłości. Nie są już dziećmi, ale ich dorosłe życie należy do nich. Czy przez cały czas będzie Spider-Man? Kto wie? Tutaj kończymy.

Dobrze wychowany dorosły człowiek po prostu by sobie wybaczył i pójść dalejale Spider-Man nie jest opowieścią o stawaniu się dobrze przystosowanym dorosłym. Chodzi o spojrzenie w twarz swojemu najgorszemu dniowi, kiedy jesteś najgorszą wersją siebie, i zrobienie tego coś w tym jest. O odmowie taplania się w niesprawiedliwości świata i wkładaniu w niego czegoś lepszego, po prostu dlatego, iż możesz. I tego rodzaju praca nigdy się nie kończy. To aspiracja. Każdego dnia, gdy Peter Parker to robi, naprawdę jest Niesamowitym Spider-Manem.



Source link

Idź do oryginalnego materiału