Wstęp do Nowej Relacji

polregion.pl 4 godzin temu

Próbne spotkanie

– W życiu różnie bywa myśli sobie Bożena. Ludzie żyją ze sobą długie lata, a potem nagle się rozchodzą. Dziwne. Znam wiele takich par. Sama też tak miałam. Choć z moim tyranem nie wytrzymałam długo, ale to już przeszłość.

Bożena niedawno przeszła na emeryturę. Jest samotna. Córka wyszła za mąż i mieszka w mieście z własną rodziną. Wyjechała z wsi po szkole, poszła na studia, a potem się ustatkowała. Teraz tylko przyjeżdża w odwiedziny też nie ma czasu, oboje pracują. Wnuczka chodzi do szkoły.

Kiedy jeszcze pracowała, koleżanki namawiały ją:

– Bożka, no dlaczego ciągle sama? Przecież jest tylu wolnych facetów. Są wdowcy i rozwodnicy, którym nie wyszło w małżeństwie. Znajdź sobie kogoś, ogłoszeń pełno w gazetach i internecie.

– Strach mi pierwszemu dzwonić broniła się. A poza tym, jeżeli facet jest po rozwodzie, to coś z nim nie tak. Od dobrych mężów żony nie odchodzą, a porządni i tak są zajęci. Nie ufam takim.

– Nikt cię nie zmusza od razu do ślubu przekonywała najbardziej Weronika, która sama znalazła męża przez ogłoszenie i teraz żyje szczęśliwie. Pogadasz, a jak nie podejdzie, to się rozłączysz. Co w tym trudnego?

**Znajomość z ogłoszenia**

W końcu Bożena zdecydowała się na randkę przez ogłoszenie. Pierwszy raz było jej głupio wykręcić podany numer, ale potem pomyślała:

– No i co? Rozmawiamy przez telefon, niewidzialni, a jak nie wyjdzie, to więcej nie zadzwonię.

Kilka razy dzwoniła. Faceci bywali różni, a już po pierwszej rozmowie wiedziała, czy warto kontynuować. Stopniowo zmieniła zdanie o mężczyznach:

– W końcu w rodzinie nie zawsze wina leży po stronie mężczyzny. Kobiety też bywają trudne, a cudzy dom ciemna sprawa.

Czasem umawiała się z kimś z gazety, ale nikt jej jeszcze nie porwał. Starała się unikać rozwodników, ale los zetknął ją z jednym. Od pierwszej rozmowy spodobał jej się Wiesław. Długo gawędzili przez telefon.

Mieszkał w sąsiedniej wsi, miał dom i gospodarstwo. To on pierwszy zaprosił ją do siebie:

– Przyjedź do mnie, Bożena. Gadamy od dawna, a w końcu trzeba się zobaczyć. Odwiozę cię potem, zgoda?

– Dobrze zgodziła się.

Podobał jej się jego sposób bycia i szacunek dla kobiet. Nie obgadywał byłej żony. Rozstali się po latach małżeństwa, gdy dzieci były już dorosłe.

Nie wypytywała o przyczyny. Sama nie lubiła wracać do przeszłości. Ale zaniepokoiło ją, gdy spytała:

– Wiesiek, a z dziećmi się widujesz? Odwiedzają cię?

– Nie. Stoją po stronie matki. choćby nie dzwonią odparł.

– Co by nie było między rodzicami, dzieci powinny mieć kontakt z ojcem pomyślała. jeżeli nie mają, to coś jest nie tak.

W końcu pojechała. Wytłumaczył, gdzie wysiąść:

– Na skrzyżowaniu przy transformatorze. Ja tam na ciebie czekam.

**Spotkanie i gościna**

Denerwowała się w autobusie, ale gdy zobaczyła skrzyżowanie, uspokoiła się. Na przystanku czekał wysoki, przystojny mężczyzna.

– Bożena?

– Tak uśmiechnęła się.

– A to ja, Wiesiek. Chodź, moja bryka tam stoi wskazał na czarny terenówkę. Pokażę ci, jak żyję.

Spodobało jej się, iż przyszedł z kwiatami i nie kazał czekać. Do domu dojechali szybko. Zobaczyła porządny, dwupiętrowy dom. W obejściu panował ład widać było gospodarnych ludzi.

Wiesiek mieszkał tu z żoną. Bożena domyśliła się, iż kobieta dbała o wszystko widać było kobiecy porządek. W środku też było czysto.

– Musi być schludny, skoro tak utrzymuje dom po latach od rozwodu pomyślała.

Oprowadzał ją, opowiadając o domu. Podziwiała, ale zaczęła się zastanawiać:

– Żona zostawiła to wszystko jemu? Dlaczego? Dom, w który włożyła tyle pracy

Zastanawiała się, jak zapytać. Znała kobiety, które znosiły pijaków i chamów, ale nie odchodziły, bo nie miały dokąd. A tu taki piękny dom

– Siadaj zaprosił. Napijemy się herbaty.

– Pomóc ci? spytała z grzeczności.

– Nie, Ja sobie poradzę.

Wyjął z szafki filiżanki, nalał herbaty, pokroił ciasto. Podał jej z elegancją.

– Może wina? zaproponował.

– Nie, dziękuję. Nie pijam.

– Ja też tylko od święta.

Rozmawiali przy herbacie. Chwaliła dom:

– Piękny i solidny. Widać, iż dbasz.

**Test gospodarności**

– Dom wymaga rąk mówił Wiesiek, rozglądając się po kuchni.

Po herbacie nagle oznajmił:

– A teraz, Bożena, sprawdzę cię

– Jak to?

– Sprzątnij stół, umyj naczynia, potem podłogę. A później pójdziemy do obory zobaczę, czy umiesz doić krowę.

Zamarła. choćby gdyby powiedział to łagodniej, i tak by posprzątała. Ale kto tak mówi gościowi? Umyła filiżanki, wyczyściła stół. Stał i obserwował.

– Podłogi ci nie umyję powiedziała stanowczo. Mogłeś po prostu poprosić, a nie sprawdzać jak szef. Nie podoba mi się to.

Próbował żartować, ale nalegał, żeby wydoiła krowę. Odmówiła. Wtedy się otworzył:

– Skoro jesteśmy szczerzy, powiem ci warunki. Kobieta, która do mnie przyjdzie, musi mieć wiano. Żeby było po równo. Przywieziesz krowę, kury i owce. Nie sprzedawaj krewnym, ja przyjadę i zabiorę.

Roześmiała się:

– A to ci numer! Jeszcze nic nie obiecałam, a ty już planujesz! Myślisz, iż zachwyciłam się domem i marzę, żeby się do ciebie wprowadzić? Nie, dziękuję. Ani ty, ani twoja krowa, ani ten dom mi nie pasują. Szukasz kogoś, kto będzie na ciebie pracował? Ze mną to nie przejdzie.

Wzięła torbę i dodała:

– Nie odprowadzaj. Znajdę drogę sama.

Gdy szła na przystanek, dogoniła ją miejscowa kobieta:

– Do tego Wicka różne przyjeżdżają. Każe im sprzątać, gotować, a jemu ciągle coś nie pasuje. Żonę też zamęczał. Po rozwodzie nie dał jej choćby kwiatka. Tylko walizkę zabrała. SądowałaBożena wsiadła do autobusu, wiedząc już, iż od prawdziwego mężczyzny żona nie ucieka bez powodu.

Idź do oryginalnego materiału