Było mi dobrze niegdyś w słodkiej wsi dalekiej…
Jakże niedawne czasy – a zda się, iż wieki.
Sadyba wiejska czarem starości owiana
Jak książka przez nikogo od lat nie czytana.
Pod lipą stół kamienny i ławy z kamienia,
Które mchy obrastają jak moje wspomnienia.
Starych świerków aleje ciemne, w krzyż biegnące,
W które echami złota zakrada się słońce.
Za dworem chłopskie chaty budowane krzywo,
Spracowane jak ręce i marzące żniwo.
A na strzesze pan bocian, co pierś dumnie oduł,
Postrach grających bagien i opiekun stodół.
Dwór jak święto – w pogodę, przytulny w dnie słotne.,
Jak dalekie to wszystko i już niepowrotne.
Tęsknotą serce wzbiera, gdy w zachód lipcowy
Widzę ciężkie, do obór wracające krowy
Lub słyszę gdzieś wśród nocy gwiazdami zasnutej,
Jak psy szczekają w dali i pieją koguty.
Leopold Staff, Wspomnienie /w/: Wybór poezji, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław – Warszawa – Kraków 1970 s. 58