Magowie nie tasują – czyli czemu ta gra to geniusz bez chaosu
Aeon’s End: Wygnańcy to planszówkowy majstersztyk, w którym chaos talii ustępuje miejsca taktycznej precyzji. W świecie zrujnowanym przez międzywymiarowe potwory nie ma miejsca na przypadek, dlatego ta gra łamie schemat – nie tasujesz kart. I to jest… zaskakująco fantastyczne! Każde zagranie ma znaczenie. Każda decyzja zostaje z tobą na dłużej. Jak mag, który pamięta każde zaklęcie, Ty też układasz swoją talię w sposób przemyślany, a nie licząc na fart, co dla mojego dość mało strategicznego umysłu było mega wyzwaniem!
Gracze wcielają się w tytułowych Wygnańców – potężnych magów z różnych zakątków zniszczonego świata, którzy mają jeden cel– zatrzymać falę międzywymiarowych stworów zwaną Nemesis i ochronić ostatnie bastiony ludzkości. Rozgrywka toczy się wedle talii tur, w której mamy karty z numerami naszych magów i Nemesis, czyli naszych bossów. Kolejność jest losowa, przez co napięcie stale rośnie. W trakcie swojej tury możesz otwierać bramy, kupować i rzucać zaklęcia, zadawać obrażenia Nemesis albo leczyć Gravehold. Od początku do końca decyzje mają znaczenie i właśnie dlatego rozgrywka jest tak ekscytująca. Każda postać to zupełnie inny styl gry.
Początkowo mamy Kel, specjalistkę od gromadzenia eteru; Ilyę, która manipuluje zaklęciami; Z’hanę, niezbędną w każdej rozgrywce uzdrowicielkę oraz jej syna, Taqrena, obrońcę Gravehold. Z czasem odblokujemy nowych magów z jeszcze innymi mocami i zdolnościami. Do tego dochodzą czary, artefakty i klejnoty – czyli twój magiczny arsenał – który kupujesz w trakcie gry, rozwijając talię w sposób przemyślany i kontrolowany.
A Nemesis? Każdy z nich to osobny koszmar. Mają własne talie, zdolności, efekty, fazy i mini-scenariusze. Każda potyczka to zupełnie nowe doświadczenie, a gra oferuje ich naprawdę sporo. Co ważne, gra jest w pełni kooperacyjna – nie ma tu miejsca na rywalizację czy kradzież punktów. Albo działacie razem i wygrywacie, albo zostajecie pochłonięci przez pustkę. I choć brzmi to mrocznie, to tak naprawdę jest to ogromny plus– nikt się nie obraża, nikt nie zostaje w tyle, a wspólna walka o przetrwanie naprawdę zbliża.
Sama kampania jest przemyślana, świetnie wytłumaczona choćby dla totalnych nowicjuszy uniwersum Aeon’s End, z twistami i wyborami, które mają realny wpływ na to, co wydarzy się dalej. Ale choćby po jej ukończeniu zostaje masa możliwości, takich jak tryb swobodny, różne kombinacje magów i Nemesis, karty, których wcześniej nie używałeś, i poziomy trudności, które pozwolą ci się sponiewierać do woli.
Zgiń, powstań, zrób to lepiej
Nie ma co się oszukiwać, Wygnańcy potrafią sponiewierać. Ale zrobią to z takim wdziękiem, iż będziesz chciał wrócić po więcej. To intensywna, taktyczna przygoda, która wymaga współpracy, myślenia i odrobiny desperacji. I to właśnie czyni ją tak satysfakcjonującą. Ale bez obaw, gra uczy powoli, a kampania prowadzi za rękę w sposób naturalny i płynny. Każdy rozdział to coś nowego i zanim się obejrzysz, już kombinujesz jak prawdziwy weteran magii. Kiedy w końcu pokonasz Nemesis? Super! Kiedy dostaniesz łupnia? Też super. Bo zawsze wiesz, iż możesz spróbować inaczej, lepiej. To jak gra w szachy, tylko iż z potworami, ognistymi kulami i artefaktami.
Pudełko pełne czarów (i żetonów)
Aeon’s End: Wygnańcy to jak miniaturowa kampania RPG, tylko iż zamknięta w pudełku pełnym kart, żetonów i wyborów. Każdy mag jest unikalny, ma swoją historię, styl gry i potężną zdolność specjalną. Każdy Nemesis to nowe wyzwanie – i tak różne, iż czasem masz wrażenie, jakbyś grał w zupełnie inną grę. Pudełko aż pęka od zawartości, a wszystko solidnie wykonane, z pięknymi ilustracjami i świetną organizacją. Kampania ma fabułę, decyzje, postęp, rozwój, i co najlepsze, można grać ją wielokrotnie. A kiedy ją skończysz? Zostaje ci ogromny zestaw postaci i przeciwników do swobodnej rozgrywki, także solo. Idealna gra dla tych, którzy kochają taktyczne planowanie, progres w stylu kampanii, epickie walki z bossami i grzebanie w talii, żeby wycisnąć z niej maksimum mocy. jeżeli lubisz gry takie jak Gloomhaven, Dominion albo po prostu masz ekipę, która lubi rozkminiać i działać razem – Wygnańcy to prezent od losu. Można grać solo, we dwoje lub w większym gronie (do 4 osób), ale przy 2–3 osobach balans i dynamika są idealne.