"Wściekłe psy": Madsen podziękował Tarantino za zwolnienie aktora na planie

filmweb.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: plakat


Podczas niedawnej ceremonii w Vista Theatre w Los Angeles, wiele osobistości branży pożegnało aktora Michaela Madsena. Jednym z przemawiających był Quentin Tarantino, który zabierając głos, postanowił podzielić się ze zgromadzonymi nieznaną historią z planu "Wściekłych psów". Gdy reżyser zwolnił jednego z filmowych aktorów, Lawrence'a Tierneya, z powodu niesubordynacji, Michael Madsen stanął po stronie twórcy i podziękował mu za tę niełatwą decyzję. Tarantino wspomina, iż gest ten, okazany w samych początkach jego kariery, był dla niego niezwykle ważny.



Co powiedział Quentin Tarantino?



Przemówienie Quentina Tarantino możemy w całości obejrzeć dzięki transmisji stacji TMZ. Widzimy na niej, jak reżyser "Pulp Fiction" stoi przed zgromadzonymi na środku sali przyozdobionej szkarłatnymi kotarami. Stojąc za mównicą, w swoim klasycznym stylu gawędziarza, Tarantino opowiadał:

To była ostatnia godzina ostatniego dnia pierwszego tygodnia zdjęciowego. Nigdy wcześniej nie reżyserowałem filmu. A Lawrence Tierney był pie******m koszmarem. Był całkiem szalony. Był tak szalony, a ja nigdy wcześniej nie reżyserowałem, więc od poniedziałku do soboty musiałem sobie radzić z tym wariatem. Nagle zaczyna na mnie wrzeszczeć czy coś takiego. W swoim stylu robi coś cholernie nieprzyzwoitego. Tym razem już na serio, więc powiedziałem mu: Pie***l się, ty gruby pie******y kawałku g***a. Jesteś zwolniony!" – zaczyna historię Tarantino.

Gdy opadła adrenalina, twórca z dumy z własnego zachowania prędko przeszedł do zmartwień o dalszą reżyserską przyszłość.

Live Entertainment mnie wyrzuci. To koniec mojej kariery. Było miło... – wspomina reżyser, wracając do chwil stresu debiutującego filmowca, przerażonego nieodgadnionymi realiami branży. Tarantino wspomina, iż w tamtym czasie był niemal pewny, iż decyzja o zwolnieniu awanturniczego Lawrence'a Tierneya będzie równoznaczna z zakończeniem prac nad "Wściekłymi psami", a dla niego – łatką "problematycznego" twórcy, z którą niezwykle trudno będzie mu realizować kolejne projekty w przyszłości.

Otuchy w chwili słabości dodał mu Michael Madsen, co dla początkującego reżysera było niezwykle ważne. Tej samej nocy, jeszcze przed wyjściem do baru celem uczczenia zakończonego tygodnia zdjęciowego (tradycja przy okazji realizacji "Wściekłych psów"), aktor nagrał mu się na automatycznej sekretarce.

Cześć, Quentin, tu Michael... – powiedział Tarantino naśladując ze sceny głęboki głos Madsena – Dzwonię, żeby powiedzieć, iż naprawdę szanuję to, co dziś zrobiłeś. To było ważne i konieczne, po prostu trzeba było to zrobić. On cię gnębił i musiałeś na to zareagować. Wiedz, iż szanuję to i szanuję ciebie. Szanuję cię jako reżysera, szanuję cię jako kapitana. I szanuję cię jako faceta. Jestem po twojej stronie, stary. Dzięki.

Getty Images © Kevin Winter


Zdjęć do "Wściekłych psów" nie przerwano. Ukończony film miał swoją premierę na festiwalu w Sundance, po którym trafił też do Cannes czy Toronto. Do dziś uchodzi za jeden z najważniejszych amerykańskich debiutów końca wieku, konstytuując dalszą niezwykłą karierę Quentina Tarantino.

Madsen zmarł 3 lipca 2025 roku w wieku 67 lat. W ciągu ponad 40 lat kariery aktorskiej zagrał łącznie w ponad 200 filmach. Do swojej pracy miał zdrowy dystans: w wywiadach podkreślał, iż choć dobrze wie, iż "większość z filmów, w których zagrał jest słaba, za coś trzeba płacić rachunki". Był aktywny zawodowo do końca życia – w zeszłym roku fani mogli oglądać go w "Arena Wars" i "Pojedynku monstrów". Obok aktorstwa pasjonował się także poezją. Jego tomik "Burning in Paradise" otrzymał w 1999 roku nagrodę Firecracker Alternative Book Award. Przedmowę do publikacji napisał reżyser Dennis Hopper.

"Wściekłe psy" – zwiastun filmu




Idź do oryginalnego materiału