Wróciłam późnym wieczorem do swojego mieszkania. Mąż wyłudził klucze od mojej matki i zabrał wszystko, choćby żarówki i telewizor

twojacena.pl 1 tydzień temu

Wcześniej wyszłam z pracy, bo miałam zaplanowaną kolację ze swoją najlepszą przyjaciółką. Chciałyśmy uczcić ważne wydarzenie – miesiąc temu złożyłam pozew o rozwód. Nie był to łatwy wybór, ale konieczny. Mąż był przeciwny, utrudniał proces, ale byłam zdeterminowana, by to zakończyć.

Zadowolona z wiadomości o ustalonym terminie rozprawy, dzwoniłam do przyjaciółki, zamówiłam stolik i czułam ulgę, iż to wszystko zmierza do końca. Zawsze po pracy wracałam od razu do domu, tym razem nie było mnie ponad trzy godziny.

Do mieszkania wracałam po 20:00. Planowałam wziąć prysznic i gwałtownie położyć się spać, bo kolejnego dnia zaczynałam wcześnie pracę. Wchodząc do środka, zastałam drzwi otwarte. Moje serce zaczęło szybciej bić. Pierwsza myśl – włamanie. Ale gdy zobaczyłam porysowane kafelki na korytarzu i pełno białego pyłu na podłodze, a w środku pustkę, zrozumiałam, iż to co innego.

Mój mąż, korzystając z mojej nieobecności, wyniósł wszystko. Nie było sprzętu AGD, mebli, choćby zdemontował żarówki. Łazienka, sypialnia, kuchnia – wszystko opróżnione. Zabrakło słów, gdy to zobaczyłam.

Chwilę później zadzwonił dzwonek do drzwi. To była moja mama z kluczami od mieszkania. Z zakłopotaniem przyznała, iż mój mąż pojechał do niej na drugi koniec miasta, żeby pożyczyć klucze. Powiedział jej, iż pilnie potrzebuje zabrać swoje rzeczy i jest ze mną dogadany. Mama dzwoniła do mnie, żeby się upewnić, ale ja miałam na spotkaniu wyciszony telefon. Gdybym tylko wiedziała… Dała mu te klucze, a później kiedy mój mąż w brudnym ubraniu je oddawał, zrodziły się w niej wątpliwości i postanowiła przyjechać do mnie.

– Jak on to wszystko zrobił tak szybko? – zastanawiałam się głośno. Przez miesiące nie był w stanie zająć się choćby drobnymi naprawami, a teraz? W jeden dzień?

Zadzwoniłam na policję, spisali protokół, ale nie wiem, czy cokolwiek uda się odzyskać. Kupowaliśmy wiele rzeczy z mężem po połowie. Nie wszystko należało do niego. Gdyby spróbował się dogadać, oddałabym mu część pieniędzy za rzeczy w mieszkaniu.

Przeczytaj także: Zagroziłam mężowi, iż naślę na niego Urząd Skarbowy. Dorosły mężczyzna nie umie zadbać o rodzinę, tylko robi coś takiego!

Tego wieczoru dzwoniłam do niego chyba z pięćdziesiąt razy, aż dostałam SMS-a: „Zabrałem wszystko, co moje, resztą zajmiemy się w sądzie”.

Następnego dnia przyszedł e-mail, w którym zapewniał, iż wszystko co zabrał, kupił za swoje pieniądze i to udowodni. Twierdził, iż potrzebuje tych rzeczy, bo przeprowadził się i nie ma z czego żyć.

Nie sądziłam, iż rozwód może być tak brutalny. Mieszkanie zostało mi zgodnie z prawem, ale mąż zabrał wszystko, co tylko mógł wynieść z domu.

Idź do oryginalnego materiału