Wóz albo przewóz

filmweb.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: plakat


To naprawdę mogło się udać. Może gdyby scenariusz napisał ktoś z lepszym komediodramatycznym wyczuciem, np. Łukasz Grzegorzek ("Moje wspaniałe życie"), a za reżyserię odpowiadałaby osoba potrafiąca uniknąć wpadnięcia w mielizny typowej rubaszno-serowej komedii nadwiślańskiej, np. Aleksander Pietrzak ("Czarna owca"), mielibyśmy porządny seniorski film drogi. "Dalej jazda" to jednak produkcja, której jazda zasadza się na chaotycznym lawirowaniu między niewybrednym humorem a mało subtelnie sygnalizowanymi albo i fabrykowanymi porywami smutku czy wzruszenia. Ale żeby nie było – "na bezrybiu i rak ryba". jeżeli bowiem pomyślimy o polskich fabułach (tych lżejszych) z seniorami w rolach głównych, które opowiadałyby o wzajemnych relacjach uczuciowych osób starszych, okaże się, iż poza kilkoma arthouse'owymi tytułami, wieje u nas pustką. Ostatni tego typu film i w ogóle jeden z nielicznych to bodajże "Piąta pora roku" z Ewą Wiśniewską i Marianem Dziędzielem – tytuł sprzed ponad dwunastu lat.

Małgorzata Rożniatowska, Marian Opania
  • Robert Bartosiewicz

Trudno więc tylko pastwić się nad rozlicznymi mankamentami filmu Mariusza Kuczewskiego, skoro stara się wypełnić tak istotną lukę w ekranowej reprezentacji, nie bojąc się choćby postrachu naszego kina, ukazania (w sposób mniej lub bardziej zręczny) życia erotycznego staruszków. Oczywiście polska (nie tylko srebrna) widownia zasługuje na lepsze kino seniorskie, ale liczę, iż ewentualny sukces frekwencyjny "Dalej jazda" zachęci innych twórców do zwrócenia swoich oczu w stronę starszych aktorów i uczynienia z nich protagonistów nowych, ciekawszych historii.

Wróćmy jednak do filmu Kuczewskiego. Co się udało? Na pewno obiecujący jest punkt wyjścia. W życiu dwojga wtopionych w fotele, około osiemdziesięcioletnich małżonków – zgryźliwego tetryka Józia (Marian Opania) i temperamentnej Eli (Małgorzata Rożniatowska) – dochodzi do drgnięcia. Cierpiąca na chorobę Alzheimera Ela, jak na razie okazjonalnie tracąca kontakt z rzeczywistością, parokrotnie prosi męża, by "wziął ją do Trzech Koron". Zasiewa to w nas oczekiwanie swoistej podróży sentymentalnej, może i pożegnalnej. Potencjalna samotna wyprawa z Mazowsza w Pieniny, zważywszy na stan zdrowia, wydaje się ryzykowna, a wobec sprzeciwu syna bohaterów, Andrzeja (Mariusz Drężek) i jego żony, planujących przenieść schorowanych rodziców do domu opieki, od razu zostaje naznaczona elementem ekscytującej konspiracji. Zwłaszcza iż seniorzy znajdą zarówno sojuszników eskapady, jak i nadający się do tego środek transportu – zabytkową nyskę.

Marian Opania, Małgorzata Rożniatowska, Mariusz Drężek
  • Robert Bartosiewicz

Tu jednak zaczynają się schody, gdyż scenariusz "Dalej jazda" długo nie chce wrzucić piątego biegu i dać nam tytułowej jazdy. Znaczną część drugiego aktu wypełniają – pomyślane jako quasi-kabaretowe skecze przeplatane nieporadnymi dramatycznymi kontrapunktami – przygotowania, falstart i wszystko to, co przeszkadza bohaterom wyruszyć w podróż. Rozumiem, iż chciano nakreślić rodzinne tło państwa Gugulaków, a także oddać nieco ekranowej przestrzeni młodszym postaciom, jednak jako wielopokoleniowa komedia familijna film Kuczewskiego wypada blado i powierzchownie. Mając tak dobrą chemią między protagonistami, zapewnianą przez Rożniatowską i Opanię, wpakowałbym ich jak najszybciej do vana i postawił na eksplorację ich własnej relacji, także w zderzeniu z chorobą nieuchronnie zabierającą jedno z nich w niebyt. Myślę tu o takich filmach jak "Ella i John", o dość podobnej tonacji (choć znacznie subtelniejszej), czy choćby o prawie pokolenie młodszych bohaterach bardziej melodramatycznej "Supernovy".

Bo, wracając do plusów polskiej produkcji, główny seniorski duet radzi sobie znakomicie. Miło przypomnieć sobie – zwłaszcza wciąż mając w pamięci ich epizody w nieszczęsnych nowych częściach "Kogli-mogli" – iż to dwoje charyzmatycznych aktorów potrafiących udźwignąć na swoich barkach cały film. Szczególnie iż scenariusz wciąż rzuca im kłody pod nogi. Najlepsze sceny Opani to zawierające wolniejsze momenty melancholii i zamyślenia nad przemijającym czasem. Tymczasem aktor w ciągu stu minut seansu musiał bodaj z kilkadziesiąt razy wymamrotać "zabawne powiedzonko" swojego bohatera, czyli "kurna jego mać". Wyobraźcie sobie, po którym razie przestało być to śmieszne. Bohaterce Rożniatowskej także przyszło wypowiadać żarty rodem ze szkolnych zeszytów (a jakże – tytułowe zawołanie padnie z jej ust co najmniej kilkakrotnie), choć w wypadku jej postaci większym problemem jest samo zobrazowanie postępującego otępienia i arbitralne wykorzystanie go do kolejnych zwrotów fabularnych i jajcarskich zagrywek. Rożniatowska jednak wychodzi z tego pojedynku z tarczą – czuć, iż świetnie bawi się rolą, prezentuje różnorakie stany emocjonalne, w końcu zalicza uroczą scenę na karaoke, śpiewając przebój Ireny Santor o znaczącym tytule "Tych lat nie odda nikt".

Małgorzata Rożniatowska
  • Robert Bartosiewicz

"Dalej jazda" ma więc problemy zarówno z dynamiką narracji, jak i ze zharmonizowaniem pierwiastka dramatycznego z komediowym. W istocie mamy tam uwięzione dwa różne filmy. Jest niewybredna komedia ze śmieszkującymi dziadkami oraz koniecznie z przygodą z niebieską tabletką i ha-ha-erekcją-nie-w-czas (jeden z gagów postaci Drężka). Jest też melancholijny melodramat z chorobą w tle. Obie te wrażliwości na pewno dało się pożenić znacznie lepiej, czemu wyraz dałem już w pierwszych zdaniach. I choć czuję, iż pod tym wszystkim bije jakieś prawdziwe serduszko i jestem pewien, iż wzajemna ekranowa słodko-gorzka energia Opani i Rożniatowskiej rozczuli niemałą rzeszę widzów, zwyczajnie mi przykro, iż dojrzałej widowni proponuje się tak niedbałe, niesubtelne i nieforemne kino. Obyśmy jednak na kolejne seniorskie dramedy znowu nie musieli czekać kilkunastu lat.
Idź do oryginalnego materiału