Długo wyczekiwany prequel, opowiadający losy młodego Wonki wreszcie trafia na kinowe ekrany. Film zapewnia masę śmiechu, zabawy i doprawdy tony słodkości. Jednak czy w tym czekoladowym szaleństwie znajdzie się coś więcej?
Wonka przybliża widzowi historię tytułowego bohatera, w czasach jego młodości. Film rozpoczyna się, gdy młody Willy przyjeżdża do miasta, w którym planuje stworzyć swoje czekoladowe imperium. gwałtownie okazuje się jednak, iż jego wielkie marzenie nie jest tak łatwe do zrealizowania, jak to sobie wyobrażał. Co więcej, chłopak gwałtownie zostaje bez grosza przy duszy, a tym samym dachu nad głową. Kiedy zostaje zaoferowany mu pewien tani nocleg, kłopoty Wonki dopiero się zaczynają…
Na wstępie trzeba zaznaczyć, iż Wonka to zdecydowanie film familijny. jeżeli ktoś przyszedł na seans, spodziewając się ambitnej, poważnej historii, może być bardzo rozczarowany. Produkcja zawiera bowiem kilka utartych schematów i nieścisłości fabularnych. Jednak nie to jest w tym wszystkim najważniejsze. Najważniejszy jest Willy Wonka i jego wielkie marzenie, by tworzyć czekoladę dla wszystkich ludzi – tych bogatych, jak również tych biednych. Prosta historia, ubrana w kolorową oprawę i masę emocji. Produkcja zagwarantuje wam dużo śmiechu, zabawy, a choćby kilka wzruszeń.
Twórcy zręcznie bawią się magicznymi możliwościami Wonki i przedstawianego nam świata. Film momentami jest mocno przerysowany, a wszelkie prawa fizyki zdają się nie istnieć. W żadnym stopniu jednak nie przeszkadza to widzowi, a wręcz pozwala jeszcze mocniej wczuć się w opowiadaną mu historię. Losy postaci nie pozostają nam więc obojętne i choć od początku wiemy, jak skończy się ta historia, to film cały czas trzyma nas w napięciu. Każdy z bohaterów zostaje odpowiednio sportretowany, mimo iż nie wszyscy dostają tyle samo czasu ekranowego. Osobiście uważam, iż tylko wątek Nitki, małej pomocniczki Wonki, mógł zostać lepiej poprowadzony, przez co średnio przypadł mi on do gustu.
Timothée Chalamet w roli Willy’ego Wonki błyszczy na ekranie. Bohater w jego wykonaniu pełen jest charyzmy, życzliwości, niepoprawnego optymizmu, a także nutki szaleństwa. W tym wszystkim kryje się również wręcz dziecinna naiwność wobec otaczającego go świata, którą widzimy już w pierwszych minutach seansu. Timothée Chalamet idealnie oddaje charakter młodego Wonki, sprawiając, iż nie sposób oderwać od niego wzroku.
Jednak nie tylko Wonka prezentuje się doskonale. Trudno nie wspomnieć również o pozostałych aktorach pojawiających się na ekranie. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Olivia Colman, a także partnerujący jej Tom Davis. Colman kolejny raz pokazuje, iż potrafi zagrać wszystko: zarówno królową brytyjską, jak i – w tym przypadku – podstępną właścicielkę rozpadającego się motelu. Razem z Davisem tworzy genialną mieszankę, która kradnie show, gdy tylko pojawia się na ekranie. Paterson Joseph w roli przywódcy czekoladowego kartelu króluje w każdej scenie, a wtórujący mu Matt Lucas i Mathew Baynton doskonale prezentują się u jego boku. Oczywiście nie można zapomnieć o Hugh Grancie, który w roli Umpa-Lumpa jest po prostu genialny!
Wonka czaruje pięknymi kadrami, a także dopracowanymi sekwencjami muzycznymi. Taneczne choreografie są świetnie opracowane i doskonale wykonywane przez aktorów. Same utwory przewijające się podczas seansu nie drażnią, a wręcz przeciwnie – wspaniale zaśpiewane gwałtownie wpadają w ucho i zostają w głowie na dłużej. Wonka może się więc pochwalić nie tylko dobrą historią, ale również piękną, dopracowaną w każdym detalu oprawą.
Najnowsza historia o Willym Wonce wspaniale prezentuje się na kinowych ekranach. Ta pozytywna opowieść potrafi skraść serce i sprawić, by zarówno mały, jak i duży widz świetnie bawił się podczas seansu. Film idealnie nada się na przedświąteczny seans, dostarczając wszystkim słodkiej – dosłownie i w przenośni – historii o tym, iż warto marzyć.
Źródło obrazka głównego: kadr z filmu