Kuba Wojewódzki prowadzi swoje popularne talk-show już od 2002 roku. Prezenter każdego tygodnia zaskakuje polskich telewidzów zapraszając do studia coraz to ciekawsze osobowości. 22 kwietnia 2025 roku na antenie TVN ma zostać wyemitowany odcinek z udziałem znanego kucharza i restauratora Wojciecha Modesta Amaro. W opublikowanym przedpremierowo fragmencie programu ujawniono, iż Wojewódzki zdecydował się przy okazji rozmowy z Amaro na szczere wyznanie.
REKLAMA
Zobacz wideo Nie tylko głośna kłótnia z Majdanami, czyli Kuba Wojewódzki kontra inne gwiazdy
Kuba Wojewódzki opowiedział o śmierci mamy i Bogu. Takich słów nikt się nie spodziewał
Jak wiemy, Amaro nie kryje się z faktem, iż jest mocno wierzący, a tematy związane z Bogiem i wiarą nie stanowią dla niego problemu. Z tego też powodu Wojewódzki zdecydował się na dość zaskakujące wyznanie, za sprawą którego chciał pociągnąć rozmowę z restauratorem. - Powiem ci coś bardzo intymnego, ale będę liczył na twoją szczerą i taką jasną odpowiedź - zaczął prowadzący, zwracając się do gościa.
Kiedy zmarła moja mama, Janek Nowicki mi powiedział (...), iż to jest ostatnie pasowanie na mężczyznę. I mam wrażenie, iż nasz umysł nie jest skonstruowany do tego, żeby móc to zracjonalizować. Ale dałem sobie radę, wydaje mi się, bez Boga. Jakbym wierzył, to byłoby mi łatwiej? Na czym by to polegało?
- zapytał kucharza Wojewódzki. Amaro bez chwili wahania mu odpowiedział. - No pewnie, iż by ci było łatwiej. By ci było łatwiej na tej drodze zbawienia, można by pomyśleć. Bo za wszystkie te twoje wyjścia i wypady, te, które popełniłeś i te, które popełnisz, będziesz musiał jeszcze odpokutować - stwierdził gość programu.
Wojciech Modest Amaro często opowiada o wierze. Niedawno opublikował nietypowe zdjęcie
O kucharzu zrobiło się niedawno głośno za sprawą udostępnionej w miniony Wielki Piątek historii na jego InstaStories. Amaro dodał do niej również zdjęcie, na którym stojąc na ulicy trzyma w rękach figurę krwawiącego Jezusa. "Wielki Piątek. Trzy lata temu zostaliśmy z żoną poproszeni o napisanie rozważań do Centralnej Drogi Krzyżowej. (...) W końcu w Wielki Piątek poszliśmy ulicami Warszawy, czytając na przemian z żoną rozważania poszczególnych stacji drogi krzyżowej. Na zakończenie zaproszono nas na kubek gorącej herbaty. Było zimno. Wracaliśmy do domu. Ku naszemu zaskoczeniu, pod kościołem stali Wojownicy Maryi, próbując schować ogromny krzyż pasyjny do bagażówki. Okazało się, iż figura Jezusa oderwała się z krzyża. Podbiegłem i wziąłem na ręce krwawiącego Jezusa, i tak dosyć wymownie skończył się ten dzień... Jezu cierpiący, bądź uwielbiony za to, iż umarłeś za nasze grzechy" - napisał w mediach społecznościowych restaurator, zamieszczając zdjęcie z tego nietypowego dnia.