Wojciech Mann to bez wątpienia jeden z najpopularniejszych dziennikarzy. w tej chwili jednak częściej można go usłyszeć w radiu, niż zobaczyć na ekranie. Gdy pojawił się publicznie, poruszając się przy pomocy chodzika, wywołał niemałe zamieszanie. Fani zaczęli martwić się o jego zdrowie. Teraz w nowym wywiadzie zdradził, jak się czuje.
REKLAMA
Zobacz wideo Gąssowski widział "Bo we mnie jest seks". Wspomniał o romansie z Kaliną Jędrusik
Wojciech Mann o swoim zdrowiu. "Staram się dzielnie stawiać czoła wszelkim przeciwnościom"
Wszystko wskazuje na to, iż Wojciech Mann niechętnie mówi o swoim zdrowiu. Zapytany przez dziennikarza Onetu na ten temat, odpowiedział krótko i dość wymijająco, nie zagłębiając się w szczegóły. "Istnieje bardzo wygodne angielskie słowo - considering. Bez względu na okoliczności, staram się dzielnie stawiać czoła wszelkim przeciwnościom" - wyznał.
Znacznie więcej szczegółów o swoim zdrowiu, przemijaniu i starzeniu się opowiedział w książce "Echo". W rozmowie z Katarzyną Kubisiowską nawiązał do zdjęć z chodzikiem, które trafiły do mediów w 2023 roku. Wtedy ujawnił, iż miał problemy z nogą. "Kazałem sobie zrobić zdjęcie z chodzikiem i napisałem na Facebooku jasno, iż mam kłopoty z nogą. No i niech już mnie wszyscy pocałują w tę nogę, bo taką mam. I to rzeczywiście przynosi ulgę. Nie muszę żyć pod presją, iż mam stanąć w ten sposób, by się nie przewrócić i by wszyscy myśleli, iż za chwilę pobiegnę. A ja akurat nie pobiegnę" - ujawnił.
Kontuzja Manna wywołała falę spekulacji. Zareagował w swoim stylu
Nie da się ukryć, iż kontuzja Manna rzeczywiście poruszyła fanów. Dziennikarz nie zamierzał jej ukrywać i pokazał zdjęcie z chodzikiem na Facebooku. Przy okazji zamieścił komentarz zgodny ze swoim stylem. Z ironią wyjaśnił, iż choć rzeczywiście jest kontuzjowany, to jeszcze na tamten świat się nie wybiera. "Ostatnio dość często spotykam się z pytaniami, czy żyję. Być może spowodowane one są faktem, iż widziano mnie chodzącego z podpórką. Rzeczywiście, uszkodziłem sobie jakieś potrzebne do chodzenia kawałki nogi. Wydaje mi się jednak, iż od takiej kontuzji do zgonu pozostało pewien dystans" - napisał. Dziennikarz nie ukrywa jednak, iż nieco wyszedł z formy, co także skomentował w typowym dla siebie żartobliwym tonie. "Uprzedzam wszystkie chcące ze mną zadzierzgnąć rozrywkowe stosunki osoby, iż w tej chwili przeze mnie wykonywane mambo, to już nie to, co niegdyś" - dodał.