To już siódmy solowy krążek rapera ze Służewca, a pierwszy po bardzo dobrze przyjętym "W/88" z września pandemicznego roku. Całość materiału oparta jest na raczej ponurym i klasycznym brzmieniu, kontynuując obraną już dawno przez Włodiego ścieżkę stylistyczną. Sprawdźcie kilka obserwacji po dłuższym (dzięki przedpremierowemu dostępowi) osłuchaniu z tym materiałem.
Ja tylko robię rap na bitach
Za większość warstwy muzycznej odpowiada ŃEMY i trzeba przyznać, iż odważnie podniósł rękawicę rzuconą przez 1988 na ostatniej płycie Pana Pawła. Generalnym mianownikiem z pewnością są tu organiczne bębny, surowość, oszczędny aranż i oddech w paśmie dźwiękowym. Wszystkie bity również te dowiezione przez Szczura JWP (piekny, melancholijny "Przystanek"), Soulpete'a, The Returners oraz Smokin'a tworzą bardzo spójną całość. Produkcja tego ostatniego, czyli singlowe "Z Planem" to majstersztyk wprowadzający ten numer do grona singli roku.
Treść czy forma?
Nie od dziś wiadomo, iż to co najbardziej opisuje Włodiego, to silna charyzma i choć jego wolne flow od lat jest przewidywalne i otwarte na tym samym przepisie, to jest też zarazem niepodrabialne i magnetyczne, co finalnie jest w tym zestawieniu o wiele ważniejsze. Poza formą, w jego przypadku liczy się też o wiele bardziej treść. Oczywiście temat jarania jest silnym kręgosłupem wszystkich tekstów, ale poza tym twórca "Zobacz Co Się Dzieje Na Podwórku" umie nakreślić w kilku słowach niemal filmowe sceny ("na czwartym piętrze oparty o barierkę", "wprowadziła się, jak brata brat pochlastał"), polepić zaskakujące rymy ("Myślę o czym pisać / karmię sobie karpie koi / kajdan wrzuciłem do stawu / bo od niego kark mnie boli") lub po prostu rzucić bon motem ("Zamiast rzucać się w oko, wolę wpadać w ucho").
"Młoda krew, stara gwardia"
Pośród dziesięciu numerów odnajdziemy aż dziesięciu gości. Poza pierwszoligowymi zawodnikami sceny w postaci Ero, Wilka czy Piha gospodarz skierował tu również reflektor uwagi na raperów z podziemia. O ile porządny, surowy i naszpikowany samplami kawałek "KAFKAESK" z Hedorą, czyli ŃEMY'm i Prykson Fiskiem nie zaskakuje, bo kontakty współtwórcy Molesty z nimi są ostatnimi czasy czymś silnie zauważalnym, o tyle warto zwrócić uwagę na Wu-Tangujący numer "Bez znieczulenia" ze świetnymi szesnastkami mało jeszcze rozpoznawalnych Bartka KOKO i Konrada Brzosa. Podkład tego numeru autorstwa Soulpete'a chyba nie może być bardziej hip-hopowy. Prostota i bujanie - niskie zawieszenie basu na sprężynujących wahaczach napędzane benzyną fortepianu.
Totalnym zaskoczeniem jest traktujący dość przewrotnie o stylówie i szyku wspólny featuring Fisza i Mielzky'ego w odstającym nieco klimatem od całości, bo pozytywnie zanurzonym w retrojazzowym samplingu "W czarnym fraku". Znany już dobrze singlowy, stonerowy i chyba najbardziej rozpędzony na krążku "Legit Check" z nieco zaskakującymi gościnkami Borixona i Kaliego prezentuje się na tle wszystkich featów chyba najlepiej, bo najbardziej kompletnie.
Mocna errata do albumu
Tuż za "Outro" znajdujemy bonusowe "Napisy końcowe" i jest to numer niemal obezwładniający, przede wszystkim przez spokojny, oniryczny, wręcz trip-hopowo płynący podkład. Włodi prezentuje się tu jako dojrzały mężczyzna i raper świadomy swych osiągnięć i swej wiarygodności. Poza tym, iż przypomina przypałową historię na lotnisku, a także sytuacje wokół poznania swej partnerki, podkreśla, iż nic już nie musi, ale jeszcze wszystko może, choć przede wszystkim koncentruje się na tu i teraz. To robi wrażenie.
Podsumowując, na "HHULTRAS" Włodi z pewnością nie wymyśla koła na nowo, raczej utwierdza swoją pozycję niezłomnego żołnierza rapu, który idzie swoją dawno obraną ścieżką przygarniając po drodze może nie ogromne, ale za to oddane grono ultrasów. Choć poprzedni krążek stawiał poprzeczkę bardzo wysoko, nie ma tu mowy o jakiejś zniżce formy.