Agnieszka Włodarczyk zaskoczyła wyznaniem. Aktorka w szczerej rozmowie w podcaście "Matcha Talks" opowiedziała, jak zmieniło się jej podejście do wyglądu względem upływu lat. Żona Roberta Karasia nie ukrywa, iż ma na ten temat konkretne przemyślenia.
REKLAMA
Zobacz wideo Agnieszka Dygant wyjawia sekrety urody. Nagle wspomniała o ojcu
Agnieszka Włodarczyk o urodzie i akceptacji. Opowiedziała o zmianach, które zauważa
Włodarczyk podczas wywiadu przyznała, iż coraz częściej zauważa na twarzy oznaki starzenia. Choć - jak podkreśliła - stara się przyjmować je z pokorą, nie zawsze jest to łatwe. - Nie czuję się chyba ze sobą dobrze, wizualnie. Mam taki moment, iż widzę, iż się starzeję po prostu i nie podobałam się sobie - wyznała. Włodarczyk od lat nie ukrywa, iż nie korzysta z zabiegów medycyny estetycznej, ale też nie potępia tych, którzy decydują się na ingerencje w wygląd. Jej zdaniem najważniejsze jest, by każdy czuł się dobrze we własnej skórze. - Niech każdy sobie robi, co chce. Ja mam to totalnie gdzieś. jeżeli komuś to przeszkadza, niech sobie zmieni to, co mu przeszkadza. jeżeli ta osoba się cieszy z tego, iż ma nowy nos, iż nie jest garbaty i nagle kocha patrzeć na siebie. To jest też tu. To dla niej jest jakby rodzaj terapii - powiedziała. Na pytanie prowadzącej o to, co sama chciałaby zmienić, odpowiedziała bez wahania: zmarszczki. - Chciałabym, żeby ich nie było - przyznała, dodając, iż nie wierzy już w cudowne kosmetyczne rozwiązania. Zdradziła też, iż coraz trudniej przychodzi jej zaakceptować poranki. - Bardzo długo mogłam na przykład rano nagrywać jakieś storki i dosyć długo w miarę dobrze wyglądałam, a teraz tak się ze sobą źle czuję rano, iż dopóki moja twarz się nie odkształci... Tak około 14. Najlepiej wyglądam wieczorem - żartowała.
Agnieszka Włodarczyk o dzieciństwie i filmie "Sara". Zaskoczyła wyznaniem
Agnieszka Włodarczyk w tym samym wywiadzie po raz pierwszy zdecydowała się opowiedzieć o swoim trudnym dzieciństwie. Aktorka ujawniła, iż wybór roli w filmie "Sara" miał związek z potrzebą ucieczki od domu i ojczyma, z którym życie nie należało do łatwych. Na pytanie o atmosferę w rodzinnym domu odpowiedziała wprost. - Widziałam, jak była traktowana moja mama i pomyślałam sobie, iż nie chciałabym mieć nigdy faceta, który mnie utrzymuje. Że muszę być niezależna, iż muszę zbudować jakieś swoje poczucie własnej wartości. Dlatego byłam też taka zbuntowana - wyjawiła. Włodarczyk podkreśliła też, jak doświadczenia z przeszłości ukształtowały jej charakter. - Łatwo mi przychodzą zmiany, potrafię się dostosować, potrafię być bardzo asertywna. Wiem, co jest dobre, co jest złe i jeżeli wyczuwam w kimś jakiś rodzaj fałszu złośliwości, to bardzo z tym walczę albo po prostu się wycofuję i nie chcę mieć z taką osobą nic wspólnego. (...) Jestem nieufna, ale to jest dziwne, bo jestem miękka, a jednocześnie bardzo twarda - podsumowała.