Witamy w Tajlandii. Sezon trzeci serialu BIAŁY LOTOS z kamerą wśród małp [recenzja 1 odcinka]

film.org.pl 21 godzin temu

Byliśmy już z Mikiem White’em na egzotycznych Hawajach i na gorącej Sycylii. od dzisiaj w każdy poniedziałek możemy mentalnie teleportować się na rajską wyspę Koh Samui w Tajlandii i, w obliczu zaskakująco mroźnej polskiej zimy, nieco rozgrzać. Bezpieczny dystans domowego odtwarzacza pozwala nam zdystansować się od grupy uprzywilejowanych bogaczy z nowego sezonu trzeciego kultowego serialu Biały Lotos, z którymi zdecydowanie nie chcielibyśmy spędzać urlopu, ale obserwowanie ich na ekranie budzi w nas ekscytujący miks pogardy, obrzydzenia i fascynacji.

Jak zawsze zaczyna się od trupa. Śmierć to nieodłączny element Białego Lotosu. Odbywający właśnie sesję medytacji Zion (Nicholas Duvernay) nagle słyszy strzały. Przyjechał na wyspę, aby odwiedzić swoją mamę, która w luksusowym hotelu odbywa trzymiesięczne szkolenie z zakresu wellness. Przerażony, iż może jej grozić niebezpieczeństwo, wskakuje do wody okalającej drewnianą willę. Za chwilę w oczku wodnym dostrzegamy dryfujące zwłoki.

Kto zginął? Być może któraś z trzech przyjaciółek po czterdziestce, które wyjechały na wspólny babski wyjazd. Jaclyn (Michelle Monaghan) jest aktorką telewizyjną, która cieszy się w kraju rozpoznawalnością. Postawiła luksusowy wyjazd swoim dwóm przyjaciółkom z młodości – Kate (Leslie Bibb) i Laurie (wspaniała Carrie Coon). Pod przesłodzonymi komplementami kryje się jednak ukryta rywalizacja między przyjaciółkami, przede wszystkim powoli rosnące w Laurie napięcie i poczucie odrzucenia.

Wśród potencjalnych ofiar jest także młoda, wyluzowana, otwarta i sarkastyczna Brytyjka Chelsea (pełna uroku Aimee Lou Wood), która zawitała na wyspę ze swoim starszym, łysiejącym i gburowatym chłopakiem – Amerykaninem Rickiem (Walton Goggins). „Zadbaj o twarz” – mówi, namawiając go na zabieg w spa – „Na lotnisku wzięli cię za mojego ojca”. Wku*wionego Ricka nie rusza jednak nic, co mówi Chelsea, podobnie jak nieziemskie widoki i luksusy tajskiego resortu. Jedyne, co go interesuje, to nieobecność w hotelu Jima Hollingera, męża właścicielki, eleganckiej byłej tajlandzkiej gwiazdy Sritali (Patravadi Mejudhon).

W grę wchodzą także Ratliffowie, rodzinka 2+3 uosabiająca stereotyp uprzywilejowanych, białych i bogatych Amerykanów z południa. Głową rodziny jest Timothy (Jason Isaacs), finansista zamieszany w szemrane układy, tropione przez dziennikarzy śledczych. Do przejęcia w przyszłości ojcowskiego imperium szykuje się jego syn Saxon (Patrick Schwarzenegger), uosobienie toksycznej męskości, czyli przystojny frat boy, przekonany o tym, iż świat leży u jego stóp. Pretensjonalne imię doskonale idzie w parze z charakterem tego aroganckiego dupka, skupionego w życiu wyłącznie na seksie i zarabianiu pieniędzy.

Najstarszy Saxon jest oczkiem w głowie rodziców – nie tylko Timothy’ego, ale także matki Victorii (Parker Posey), zblazowanej lekomanki, która nie potrafi zrozumieć, dlaczego musieli lecieć na wakacje, aż na drugi koniec świata. Powodem jest studencka praca jedynej córki rodziny – Piper (Sarah Catherine Hook), która chce przeprowadzić wywiad z buddyjskim mnichem żyjącym w tutejszej świątyni. Zainteresowania dziewczyny mocno alienują ją od skupionej na sobie, mało uduchowionej rodziny, a pomiędzy nią a Saxonem toczy się bój o duszę najmłodszego brata – Lochy’ego (Sam Nivola). Spokojny, nieco wycofany chłopak jest rozdarty między siostrą a bratem – którą stronę obierze?

Jednym z filarów serialu, które przyczyniły się do jego ogromnego sukcesu, od zawsze był znakomity i nieoczywisty dobór obsady. I tutaj nie jest inaczej. w okresie trzecim króluje z pewnością Parker Posey, królowa amerykańskiego kina indie lat 90. i 00., ze swoim przerysowanym, południowym akcentem i znieczuloną przed nadmiar leków uspokajających twarzą. Nie mogę się doczekać, co pokaże Carrie Coon, która zachwyciła mnie parę lat temu w Gnieździe (2020). Chociaż w tym sezonie nie uświadczymy przekomicznej, wspaniałej Jennifer Coolidge, której bohaterkę Mike White uśmiercił w drugim sezonie, powraca za to postać znana z pierwszego sezonu Białego Lotosu – Natasha Rothwell jako Belinda (nominowana wówczas za tę rolę do nagrody Emmy). Najbardziej fascynujące wydaje się aktorskie przeobrażenie Christiana Friedela – z Rudolfa Hössa w Strefie interesów Glazera do uroczego, nieco nieporadnego managera hotelu.

Po pierwszym odcinku serialu podchodzę do niego jednak jeszcze nieco ostrożnie. Trzeci sezon, choć wizualnie przepiękny i znakomicie obsadzony, nie wciąga tak jak poprzednie. Godzina premierowego odcinka ciągnęła się dość długo, a przecież powinno być zupełnie odwrotnie. Największym rozczarowaniem stała się jednak zmiana głównego motywu muzycznego czołówki – kompozycja Cristobala Tapii de Veera stała się kultowym znakiem rozpoznawczym serialu i przedmiotem niezliczonych memów. Nie skreślam jeszcze serialu, ale z uwagą będę się przyglądać, co twórcy mają do zaproponowania w tym sezonie.

Idź do oryginalnego materiału