Witamy w Fae Café – recenzja książki. Dużo turkusowych spojrzeń

popkulturowcy.pl 1 miesiąc temu

Fantastyka YA jest jak miecz obosieczny. Albo trafisz na opowieść z ciekawym punktem wyjścia, albo utkniesz w lekko żenującym romansie. Licząc na pierwsze, często trafiam na drugie – a w przypadku Witamy w Fae Café wpadłam na oba.

Witamy w Fae Café to jedna z nowych propozycji wydawnictwa Jaguar, która przyciągnęła mnie opisem. Książka otwiera serię Najwyższy Dwór Ziarna Kawy, a opiera się na tym, iż elfowi asasyni zostają związani ze zwykłą przyziemną kawiarnią. Zniewoleni przez śmiertelniczkę, muszą się odnaleźć w nowej rzeczywistości, nauczyć zachowywać jak ludzie oraz wchodzić z nimi w interakcje. W tle rozgrywa się konflikt między Kate – główną bohaterką – oraz księciem Fae, którego chronili asasyni. Czy nie brzmi to intrygująco?

Skończyłam książkę parę dni temu i celowo dałam sobie czas, żeby ze mną posiedziała. Niestety czytałam ją z niemal nieustanną irytacją – mimo, iż książka wcale nie jest zła. Najpierw więc zarzucę, co mam do zarzucenia, a później tę opowieść obronię.

Fot. Materiał prasowy/Wydawnictwo Jaguar

Jeżeli należycie do czytelników wyczulonych na język powieści – a do tego niekoniecznie lubujecie się w romansach – to ta lekka książka nagle staje się niemałą przeprawą. Autorka niestety pisze w taki sposób, jakby każdą scenę trzeba było dokładnie wizualnie pokazać krok po kroku. Zanim pojawi się jakakolwiek akcja, dialog, cokolwiek popychającego fabułę do przodu, musi się pojawić opis. Czego? Czego popadnie. Co i raz czytamy o włosach, oczach, ubraniach bohaterów, o ustawieniu pokoju, ścianach kawiarni, szklankach… Każdy, najdrobniejszy choćby szczegół jest dokładnie odwzorowany. Ciągnie się to systematycznie przez całą powieść, jakby zawartość szafy poszczególnych postaci była kluczowym elementem akcji.

Taki styl pisania kojarzy mi się z pierwszym próbowaniem swoich sił, kiedy nie do końca potrafi się filtrować informacje. Jennifer Kropf nie jest jednak debiutującą autorką, a te opisy rujnują dobre, interesujące sceny akcji. Przykładowo, asasyni angażują się w walkę, a my czytamy o ich trzepoczących spojrzeniach. Dalej, ile razy nadarza się interakcja księcia z Kate, musi się znaleźć fraza o turkusowym spojrzeniu, turkusowych oczach, czy turkusowym wpatrywaniu się.Można by się pokusić o drinking game z piciem na turkus.

Niemniej jednak ten problem jest większy dla mnie, niż dla wielu innych czytelników, bo poza stylem, fabuła jest całkiem wciągająca. Zestawienie wyszkolonych zabójców z początkującymi barmankami buduje oparty na kontraście humor, a umieszczenie części akcji w kawiarni daje przytulne wrażenie. Momentami choćby znienawidzone przeze mnie opisy są dobrze wykorzystane, mają jakiś cel. Postacie lekko się ze sobą ścierają i chociaż czasem dialogi wypadają drętwo, jest kilka niezłych momentów. Szczególnie asasyni odpowiadają za główne źródło humoru, zmuszeni działać wbrew swojej wojowniczej naturze – oraz powoli przekonywujący się do nowego stylu życia.

Humorystyczny kontrast wywodzi się z głównego konfliktu Witamy w Fae Café, który ewidentnie będzie rozwijany w kolejnych tomach. Obecność elfów w świecie ludzi wynika z wewnętrznych napięć w elfiej krainie. Książę zostaje wmanewrowany w polityczne sojusze, podobnie jego asasyni, a domino wydarzeń doprowadza ich do niczego nieświadomej właścicielki kawiarni. O ile w pierwszym tomie ma to być zarysowanie tła i punkt wyjścia opowieści, mam ogromną nadzieję, iż te wątki zostaną rozwinięte.

Jeżeli więc przymknąć na pewne rzeczy turkusowe oko, Witamy w Fae Café to lekka, całkiem zabawna książka. Ma w sobie coś takiego, iż chce się ją czytać przy kawie, we właściwym do historii klimacie. Chociaż nadmiernie opisowy styl może stanowić pewną barierę, kryje się za nią przyjemna opowieść o odmiennych postaciach, które znajdują wspólny język – napotykając czasem kulturowy szok, którego czytelnik się nie spodziewał.


Powyższy tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Jaguar.


Fot. Wydawnictwo Jaguar

Autor: Jennifer Kropf

Tłumaczenie: Anna Klingofer-Szostak

Wydawca: Jaguar

Liczba stron: 368

Data premiery: 31 lipca 2024

Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki/Wydawnictwo Jaguar.

Idź do oryginalnego materiału