Wieści ws. Izy Kuny to nie były tylko plotki. Sama potwierdziła: "Zostało mi mało czasu"

pomponik.pl 2 dni temu
Zdjęcie: pomponik.pl


Izabela Kuna uchodzi współcześnie za jedną z najlepszych polskich aktorek. Wydaje się, iż jej kariera w ostatnim czasie tylko przyspieszyła, a gwiazda otrzymuje - albo sama pisze dla siebie - coraz ciekawsze role. I pomyśleć, iż moglibyśmy nigdy nie oglądać jej na ekranie. A przynajmniej nie w takiej funkcji, z jakiej ją znamy...


Izabela Kuna, która dziś może się pochwalić ponad 90 tytułami w samym tylko filmowo-serialowym portfolio, zaczęła występować w latach 90. Na początku były to mniejsze role zarówno na dużym, jak i małym ekranie. W jej CV znajduje się sporo taśmowych produkcji, ale to z dwiema z nich - "Na Wspólnej" i "Barwami szczęścia" - aktorka związała się na dłużej, bo kilka lat. One też przyniosły jej rozpoznawalność.Reklama
Kolejnymi projektami gwiazda udowodniła, iż ma niewątpliwy talent komediowy. Zagrała m.in. w takich produkcjach jak "Lejdis" i "Idealny facet dla mojej dziewczyny" Tomasza Koneckiego czy "Śniadaniu do łóżka" Krzysztofa Langa.


Wyjaśniło się ws. Izabeli Kuny. Jest tak, jak się spodziewano


Ostatnio dużą popularność przyniosła jej seria "Teściowie", ale i "Klara", która powstała na podstawie napisanej przez nią książki. Obie okazały się tak wielkimi hitami, iż zdecydowano się na ich kontynuację.
"Teraz czuję w sobie radość, której nie miałam kiedyś i młodość, która podobno minęła. Mam w głowie i w sercu ogromną potrzebę życia, rozwijania się, mam wielką ciekawość ludzi i tego, co robią" - mówiła aktorka w rozmowie z magazynem "Wprost".
I pomyśleć, iż początkowo Kuna zajmowała się czymś zupełnie innym...


Wyszło na jaw ws. przeszłości Izy Kuny. Aktorka sama to obwieściła przed wszystkimi


Dzisiaj nie ma wątpliwości, iż Izabela Kuna odniosła sukces w wyuczonym zawodzie, ale na początku nie było to wcale takie oczywiste. Choć po ukończeniu łódzkiej filmówki w 1993 roku ambitna aktorka znalazła zatrudnienie w stołecznym Teatrze Polskim, rozczarowana realiami pracy w branży i niewielką liczbą propozycji postanowiła wyjechać do Norwegii. Tam podejmowała się zajęć dalekich od jej wykształcenia, a mianowicie remontami, sprzątaniem i opieką nad dziećmi.
Po powrocie do kraju postanowiła dać sobie kolejną szansę i ponownie zawalczyć o swoje miejsce przed kamerą. Nie do wiary, iż przez pewien czas była nawet... prezenterką pogody w stacji Polsat.
"Wygrałam casting. Zgłaszałam się wszędzie, gdzie się dało. Podchodziłam do tego jak do zadania aktorskiego. Ale kiepsko mi szło (...). Marna była ze mnie pogodynka. Moja wiedza meteorologiczna nie była imponująca. Musiałam wszystkiego się nauczyć" - przyznała niedawno w rozmowie z Plejadą.


Iza Kuna nie mogła tego dłużej ukrywać. "Zostało mi mało czasu"


Nawet i ta funkcja czegoś ją jednak nauczyła i wzbogaciła o kolejne doświadczenia.
"Wydawało mi się, iż jak odmówię, to wydarzy się coś złego lub już nigdy nikt mi niczego nie zaproponuje. Teraz w ogóle tak nie myślę. Przyglądam się uważnie temu, co do mnie przychodzi i nie boję się odmawiać. Zostało mi mało czasu, więc nie chcę go tracić" - podsumowała.
I najnowsze projekty udowadniają, iż Kuna pozostaje wierna swoim przekonaniom. W końcu porywa się choćby na zupełnie nowe dla siebie zadania, jak choćby pisanie czy czuwanie nad produkcją. To ostatnie zresztą przypadło jej do gustu.
"Produkowanie bardzo mi się podoba. Chyba mogłabym produkować rzeczy kolejne. Uwielbiam to" - mówiła dla tvn.pl.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Idź do oryginalnego materiału