jak kosmonauta nagi do odległej galaktyki tam śmiech
gwiazdami nadzieja planet nieskończona
zostawiłem tak odlegle to co piękne uśmiech
na podzielenie dla potrzebujących czyny
ku pokrzepieniu tych co w ciemności lecę
w rakiecie jej imię szczęcie paliwem wiara odlegle
zatankuję do pełna tego kim byłem wcześniej podróż
męcząca trudu warta byłem galaktyk przyjacielem poczekajcie
na mnie gwiazdy planety i słońca powoli zbliżam się do was i do tego
kim byłem zanim burza gwiezdna wessała okrutnie zgubionego podróżnika znakiem
wszystko co w kosmosie każdy okruch który pamiętam obraz ze wspomnień gdzie
w zgodzie z słońcem a choćby księżycem byłem tak blisko światła odbiciem
noszę dalej to światło przyjdzie pora iż zaświecę w ciemnościach pokieruję
zgubionymi podzielę się energią wszechświata gdy już cały go zbadam
odkryłem galaktykę cierpienia wessała jak czarna dziura mam broń nadzieję która
silniejsza niż bomy atomowe całego świata detonacja powoli się zaczyna
Statystyki: autor: Toyer — 27 lip 2024, 11:42