na łące gdzie mróz przechowuje ślady
na skrzydłach martwego już motyla
w bezkres rozpaczy samotnie lecę
czarne godziny już czarnym rokiem
sens mówi moim głosem więc milczę
motyle niewiedzą iż to koniec
razem z nimi na trawie się położę
będziemy cichnąć zimą na łące
nikt nas nie znajdzie w śnieg się zmienimy
one w swym pięknie ja w swej brzydocie
razem bo cisza mniej boli we dwoje
a wtedy w motyla się zamienię
wolny od siebie i piekła życia
a motyl dostanie moje imię
może zrozumie ciężar skrzydła
Statystyki: autor: Toyer — 28 gru 2025, 11:09




