Ostatnie lata przyniosły wiele korzystnych zmian w zakresie dostępności do instytucji kultury. Usuwanie barier architektonicznych, także – co należy szczególnie podkreślić w – obiektach zabytkowych, jest w tej chwili dość powszechnym zjawiskiem. Tak samo jak znacznie łatwiejsza w realizacji audiodeskrypcja i tyflografika dla osób z uszkodzeniem wzroku. Coraz częściej w proces dostosowania sztuki do potrzeb OzN włączają się sami jej twórcy, artyści, także, co szczególnie cieszy, młodzi.
Tak stało się w przypadku założycielek Fundacji Dostępnej Kultury Wizualnej –Wielozmysły, której tyflografiki sensoryczne wzbudzają zachwyt zwiedzających wystawy w stołecznych i nie tylko muzeach. Działalność tej fundacji na rzecz osób ze szczególnymi potrzebami jest jednak o wiele rozleglejsza. A wszystko zaczęło się nie tylko od zainteresowań, ale także od pomysłu na siebie.
Geneza
– Studiowałam z Moniką Matusiak (obecnie Matusiak-Kondefer) na ówczesnym Wydziale Zarządzania Kulturą Wizualną czyli dzisiejszym Wydziale Badań Artystycznych i Studiów Kuratorskich w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Na drugim roku zainteresowałam się tematyką dostępności. – mówi Adrianna Lau, jedna z trzech założycielek i członkiń zarządu Wielozmysłów. – W ramach realizowanego wówczas projektu trafiłam na osobę niewidomą, był to znajomy mojej siostry. Od niego dowiedziałam się, iż istnieje Fundacja Kultury bez Barier, która podejmuje właśnie działania na rzecz upowszechniania kultury w środowisku osób z niepełnosprawnością. To mnie wówczas bardzo zainteresowało, tym bardziej, iż pisałam wtedy pracę licencjacką poświęconą tyflografice. Zaczęłam głębiej wchodzić w temat, który wówczas nie był bardzo znany. Dwa lata później napisałam pracę magisterską o Andrzeju Dłużniewskim, malarzu, który stracił wzrok – przybliża genezę organizacji.
– Monikę z kolei, interesowała outsider art. Kiedy się obroniłyśmy, stwierdziłyśmy, iż zamiast typowej pracy na etacie chciałybyśmy robić coś samodzielnie. Wtedy trochę więcej zaczęło się dziać w zakresie dostępności. Zapisałyśmy się na kurs audiodeskrypcji organizowany przez Fundację Kultury bez Barier i tam spotkałyśmy Natalię Szemis. I tak we trzy podjęłyśmy najpierw nieformalne działania a potem dość gwałtownie założyłyśmy naszą fundację. Było to w listopadzie 2018 roku – wyjaśnia A. Lau.
Głównym celem fundacji jest udostępnianie kultury i sztuki współczesnej osobom z niepełnosprawnością wzroku. Nazwę fundacji jej twórczynie wymyślały dość długo a jest w niej nawiązanie do tego, by poznając czy podziwiając sztukę, wykorzystywać właśnie wiele zmysłów.
Zanim tyflografiki sensoryczne fundacji Wielozmysły trafiły do muzeów, jej twórczynie zaczynały od samodzielnie wykonywanych manualnie pomocy przygotowywanych na oprowadzanie osób niewidomych na wystawach. – Ja je nazywałam takimi efemerycznymi, były one nietrwałe i gwałtownie się zużywały – mówi Adrianna Lau. W którymś momencie do fundacji zaczęły zwracać się z zamówieniami instytucje kultury, m.in. Fundacja Archeologia Fotografii, dla której przygotowano serię tyflografik do fotografii i Muzeum POLIN – pierwsze tyflografiki wykonano dla tej instytucji na wystawę twórczości Wilhelma Sasnala. By realizować te zamówienia, nawiązano współpracę z całym zespołem profesjonalistów, m.in.: architektem. projektantem, scenografką.
Twórcy
Przygotowanie każdej tyflografiki poprzedzają długie rozmowy, wspólne wymyślanie jaki ma mieć kształt, charakter, z jakiego materiału będzie zrobiona. Są tyflografiki wykonywane do skomplikowanych pierwowzorów, które trzeba uprościć. Przykładem jest np. obraz, na którym pokazany jest tłum ludzi. Wykonanie takiej tyflografiki, prezentowanej w Muzeum POLIN, poprzedziły zacięte dyskusje, o wiele dłuższe niż w przypadku kopii. – Tutaj trzeba podjąć ileś decyzji, choć i tak nie pokażemy wszystkiego. Musimy wtedy iść na kompromis – dodaje Adrianna Lau. Zwłaszcza jeżeli jest bardzo wiele elementów, których nie da się przedstawić w całości na małym formacie. Ostatecznie tylko niektóre postacie się wybijają, te, które były bardziej widoczne zostały uwypuklone.
Przykładem kopii jest z kolei czerwony kubraczek: – Wiedzieliśmy, iż musimy przekazać ten wzór i jego formę, a materiał musi być trwały i jak najlepiej oddawać rzeczywistość – zaznacza Adrianna Lau. W pierwszej wersji miał pozostawać luźną kopią, jednak wymogi muzeum dotyczące prezentacji były inne i do nich dostosowano tyflografikę. Kubraczek został wykonany z naturalnych materiałów, tak jak oryginał, ale w zmniejszonej wielkości i naklejony na podkład z opisem w brajlu.
Konsultanci
Pomysł na tyflografikę musi być trochę uproszczony w stosunku do oryginału. – Z jednej strony wykorzystujemy swoją wiedzę, z drugiej współpracujemy z osobami z niepełnosprawnością wzrokową, zarówno niewidomymi jak i słabowidzącymi. Te osoby są naszymi konsultantami – podkreśla Adrianna Lau.
Konsultanci włączają się w prace już na etapie prototypu, najpierw wspólnie z projektantem czy artystą wymyślana jest koncepcja, później przygotowywana wersja do testowania przez osobę niewidomą. Ostateczną realizację każdego zlecenia poprzedza dyskusja z potencjalnymi jej odbiorcami, czyli osobami z uszkodzeniem narządu wzroku. Oni bowiem mają być ostatecznymi jej odbiorcami.
Zainteresowanie instytucji w zakresie tworzenia tyflografik jest coraz większe: fundacja współpracuje m.in. ze wspomnianym już Muzeum POLIN, Muzeum Narodowym, Muzeum Sztuki Współczesnej, Państwowym Muzeum Etnograficznym, Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, Muzeum Azji i Pacyfiku. Muzeum Śląskim w Katowicach.
Projekty
Od samego początku zespół fundacji realizuje projekty finansowane m.in. z programów krajowych i funduszy europejskich. Jest wśród tych projektów m.in. Wielozmysłowy słownik sztuki – narzędzie edukacyjne, które służy do uczenia się lub uczenia głównie pojęć z zakresu historii sztuki i dotyczących malarstwa. Punktem wyjścia do niego był wspomniany już licencjat Adrianny, wspólna gra, osoby widzącej i niewidomej, która polega na pokazywaniu haseł i wzajemnym ich tłumaczeniu. Na potrzeby słownika wybrano kilka kluczowych pojęć np. kompozycja, swiatłocień, gama barwna, perspektywa. Ta ostatnia to np. otwierana harmonijkowa tyflografika. Do słownika dołączone są instrukcje jak wykonać samodzielnie te pomoce.
Z kolei w ramach ubiegłorocznego projektu „Nowe technologie a udostępnianie sztuki”, testowano sztuczną inteligencję przy realizacji audiodeskrypcji i możliwości skanowania 3D jako element przygotowania tyflografik. Projekt ten zaowocował przygotowaniem audiodeskrypcji i tyflografik dla Muzeum Lniarstwa w Żyrardowie.
Wśród realizowanych od początku istnienia fundacji projektów jest też m.in. Spacerownik Wielozmysłowy, czyli cykl spotkań połączonych z oprowadzaniem po najciekawszych wystawach prezentowanych w warszawskich galeriach sztuki.
– Zaczęliśmy od małej grupy, która z czasem zaczęła się rozrastać. Realizujemy kameralne oprowadzania, które są bardziej komfortowe dla zwiedzających. Wtedy każdy może dotknąć rzeźby i porozmawiać z artystą. Mamy jednak i takie oprowadzania, na które przychodzi więcej osób. „Nasza” warszawska grupa liczy około 15 osób – znamy preferencje jej członków, wiemy, iż ktoś nie lubi np. sztuki współczesnej. Mamy z nimi bezpośredni kontakt i możliwość kameralnej pracy a to jest klucz dla osób z niepełnosprawnościami wzroku. Odwiedzamy też lokalne koła Polskiego Związku Niewidomych i wtedy na spotkaniu jest zdecydowanie więcej osób – dodaje Adrianna Lau.
Fundacja Wielozmysły organizuje też spotkania, warsztaty i wykłady zarówno dla dorosłych, jak i dzieci. Jednym z przykładów takich działań jest wykład poświęcony antropologii zmysłów uzupełniony ćwiczeniami, których celem było poszerzenie doświadczenia wizualnego o inne zmysły. Ciekawą inicjatywę stanowi też dostępna na stronie internetowej fundacji (https://wielozmysly.org/pl ) Biblioteka audiodeskrypcji, w której znalazły się linki do audiodekrypcji do kilku wystaw prezentowanych w stołecznych muzeach, m.in. wspomnianego już Wilhelma Sasnala.
Zobacz galerię…
dr Halina Guzowska, fot. autorka, Bartosz Majerski / Muzeum Narodowe w Warszawie
Data publikacji: 10.06.2025 r.