Wielość nurtów. Relacja z ceremonii wręczenia Nagrody im. Kościelskich

kulturaupodstaw.pl 9 godzin temu
Zdjęcie: fot. Mateusz Kiszka


„To nie abstrakcja. To gleba, deszcz, metamorfozy kijanek, to halny, śnieg i światło. To odkrycie, iż świat ten jest nieskończenie wypełniony” – o „Dunaj. Chyłe pola” powiedziała w ramach laudacji Ewa Bieńkowska, członkini jury.

Ceremonia wręczenia nagród odbyła się w pałacu Kościelskich w Miłosławiu 11 października 2025 roku. Jednym z pierwszych laureatów nagrody Kościelskich był Sławomir Mrożek. Deklamowanie poezji oraz odczyty poprzednich laureatów nagrody – Aleksandry Tarnowskiej, Przemysława Czaplińskiego i Andrzeja Franaszka – poprzedzał występ wybitnego harfisty światowej sławy, Michała Zatorskiego.

Uczestnicy spotkania mieli przywilej wysłuchać nieopublikowanych jeszcze prac uznanych literatów i literaturoznawców, takich jak ustępy z nadchodzącej książki osadzonej w tureckich realiach autorstwa Aleksandry Tarnowskiej oraz wyjątkowo interesującego szkicu krytycznego Przemysława Czaplińskiego na temat osobliwej, postapokaliptycznej wystawy Marcina Zawickiego „MEGAHIT” (Gdańsk, 20.09.25–11.01.26).

fot. Mateusz Kiszka

Andrzej Franaszek natomiast przedstawił publiczności wyimki nieopublikowanej jeszcze biografii Józefa Czapskiego (literaturoznawca zasłynął świetną biografią Czesława Miłosza).

Język obrazu i język języka

Autorka nagrodzonego tomu, jak na osobę z doktoratem ze sztuk audiowizualnych przystało, zdecydowała się na silną referencję kinematograficzną. „Chyłe pola” to ostatni film dokumentalny Władysława Ślesickiego, który rozpoczyna się sceną weselnego pochodu na wsi. Młoda para przechadza się wśród pól, wraz z nimi idzie wędrowna orkiestra, której wtórują szczęśliwi biesiadnicy.

To kontrastująca z drogą krzyżową klisza, na której Lebda wypracowuje sieć odniesień i konotacji. W jej sercu znajduje się istota czworonożna – umierający pies Dunaj.

Po odebraniu nagrody Małgorzata Lebda podzieliła się z publicznością anegdotą — pewien znany krakowski krytyk skomentował jej nową książkę w określony sposób:

„Wreszcie proza – wreszcie solidna robota”.

Na to tegoroczna laureatka Nagrody im. Kościelskich odpowiedziała zapowiedzią kolejnej książki poetyckiej, jako iż – jak podkreśliła podczas ceremonii – jej pisarskim kręgosłupem jest poezja. Ta pozwala, a może choćby wymusza wieloznaczność; tej w tomie jest wiele, ponieważ możemy go czytać na różne, niewykluczające się sposoby.

fot. Mateusz Kiszka

Pierwsza ścieżka odbioru – zaangażowana

Małgorzata Lebda to autorka pojawiająca się w opiniach literaturoznawców z pewną etykietą. Jej pisanie analizuje się w kontekście ekokrytycznym, nurcie polegającym na badaniu relacji pomiędzy ludźmi i otoczeniem.

Reprezentując naturę, dając jej głos w tekstach kultury, ekokrytyka poszerza ludzką perspektywę i empatię względem środowiska, a co więcej – uświadamia uczestnictwo człowieka w polu wpływów i akcji. Pies nadaje człowiekowi rytm dnia, rzeka staje się pretekstem do stworzenia osady, z której wykluwa się miasto, a wirus zamyka nas w domach lub, w najgorszym wypadku, uśmierca.

Niejednokrotnie opisano już zmagania człowieka ze śmiercią, jednak w literaturze wskazać możemy pewną lukę – śmierć zwierząt zwykle była poddawana antropomorfizacji. Małgorzata Lebda w żadnym wypadku nie stara się nadać im ludzkich przymiotów. Poetka wpisuje ją w niezależny od człowieka, inherentny proces transformatywny – to, co umarłe, pozostaje jak Dunaj:

„Żywe, które poszło w śmierć”, które „węszy przy wszystkich miedzach naraz”.

Film Ślesickiego pokazuje nie tylko sielankę, medytatywne i cykliczne życie na polskiej wsi. Dokument w ostatnim kadrze przedstawia walec wygniatający ścieżkę na kamieniach – dosadny symbol industrializacji i modernistycznego zarządzania przestrzenią. Droga krzyżowa w tym przypadku byłaby pochodem ludzkości w stronę stopniowej eksploatacji planety – pełna upadków, aczkolwiek nieprzerwanie trwająca w swej katastroficznej marszrucie do przodu.

Druga ścieżka, Via Dolores

fot. Mateusz Kiszka

Gdyby „Dunaj. Chyłe pola” ograniczyć jedynie do pierwszego tropu, znacznie spłycilibyśmy ten tomik. Nagrodzona książka jest bowiem swoiście glokalna – na pewnych poziomach interpretacyjnych możemy doszukiwać się w niej problematyki ekokrytycznej, globalnej; innym razem jednak czujemy, iż jest to bardzo intymna opowieść o stracie, również ludzkiej.

Gdyby nasz starszy i jedyny brat był wierszem, mógłby zamieszkać poza trumną – myślę.

Więc chodź tu, ze wszystkimi swoimi imionami:
Bioły, Janie, Bielszy, Janku, Emilu, Janeczku,
Jasieńku.

O, tu.

Podmiotka, powołując się na formę performatywną języka, na pewną funkcję światotwórczą symbolicznego porządku przez niego reprezentowaną, pragnie wpłynąć na rzeczywistość. Jest to wyraz niepogodzenia się ze stratą – z całą mądrością wszelkich religii nie da się na nią przygotować.

Krew Dunaja: kreatynina, potas, mocznik, trombocyty– i wy przeciwko nam – wy, okrutnicy, wy, kulawi, czterej jeźdźcy apokalipsy, wy, skurwy, wy.

Czytamy między wierszami – „już nam się nie wrócisz?” – wypowiadane niczym refren tomu. Pytaniu wtóruje głos, pytanie-odpowiedź: „Już mi się nie wrócicie?” Jakby Dunaj również się żegnał, podobnie dziwiąc się temu długo przewidywanemu już wydarzeniu.

Przepracować, czyli samotność długodystansowca

Stanisław Lem porównywał proces pisania do biegu. Jest to bieg długi, a ten, kto trwa w nim uparcie, ostatecznie przyzwyczaja do siebie wszystkich wokół – w pewnym momencie wszyscy uznają jego determinację. Małgorzata Lebda jest ultramaratonką – przebiegła tysiąc sto trzynaście kilometrów Wisły, od jej źródeł aż do ujścia.

W tekście zatytułowanym „Nienawiść: przypłynęła śmierć” autorka pisze o rzece jako o symbolu kataklizmu, zestawiając go z doświadczeniem biegu i oswajaniem symbolicznego wymiaru, jaki reprezentuje w kulturze. Poetka przywołuje Miłosza („Capri” z tomu „Na brzegu rzeki”):

(…)

Błogosławię was, rzeki, wymawiam wasze imiona, tak jak
wymawiała je moja matka, z szacunkiem, a pieszczotliwie.
A jakie jest imię twojej rzeki, potoku, strumienia?

Do tego tekstu kultury dodałbym jeszcze utwór zespołu Wolna Grupa Bukowina „Rzeka” – polecam tym, którzy lubią folkowo-akustyczne ballady z lat 70. ubiegłego wieku.

Jeszcze bardziej jednak polecam przeczytanie tomu „Dunaj. Chyłe pola” autorstwa Małgorzaty Lebdy, laureatki tegorocznej Nagrody im. Kościelskich.

Idź do oryginalnego materiału