„Wielka woda” o powodzi we Wrocławiu to hit Netfliksa. Co się stało z krokodylem?

party.pl 5 dni temu
Zdjęcie: Netflix/Robert Pałka


Jan Holoubek przez rok przeglądał dokumenty, archiwalne nagrania, zdjęcia i relacje świadków, którzy przeżyli powódź tysiąclecia w 1997 roku, by wiernie oddać tę historię w „Wielkiej wodzie”. Sam zaznaczył, iż to wydarzenie jest tłem dla opowieści o tragicznej relacji bohaterów, a nie głównym tematem. Serial Netfliksa okazał się hitem, a młodsi widzowie zainteresowali się słynną klęską żywiołową. Holoubek nie po raz pierwszy wrócił do tego okresu. Wcześniej motyw powodzi tysiąclecia pojawił się w drugim sezonie jego serialu „Rojst”.

„Wielka woda” – co jest prawdą, a co fikcją?

Serial „Wielka woda” jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami z 1997 roku, ale niektóre rzeczy zostały wymyślone wyłącznie na potrzeby fabuły produkcji. Dotyczy to m.in. trójki głównych bohaterów: hydrolożki Jaśminy Tremer (Agnieszka Żulewska), młodego polityka Jakuba Marczaka (Tomasz Schuchardt) i obrońcy wałów w Kętach Andrzeja Rębacza (Ireneusz Czop). To oczywiście postaci fikcyjne.

Motyw próby wysadzenia wałów, który pojawia się w serialu, w rzeczywistości jednak dotyczył miejscowości Łany. W ten sposób władze chciały ocalić Wrocław przed zalaniem. Mieszkańcy faktycznie stawili opór, chcąc ocalić swoje posiadłości. Gdy saperzy rozpoczęli zakładanie ładunków wybuchowych, między nimi a lokalną społecznością doszło do spięć. Natomiast wrocławska policja nie użyła siły. Wspomniane w „Wielkiej wodzie” Kęty tak naprawdę nie leżą blisko stolicy Dolnego Śląska, należą do powiatu oświęcimskiego.

Kadr z serialu „Wielka woda”
Netflix/Robert Pałka

Kłótnie ekspertów i polityków w „Wielkiej wodzie”

W „Wielkiej wodzie” widzimy, iż początkowo eksperci od hydrologii nie widzieli zagrożenia powodzią we Wrocławiu. Podobnie politycy. I rzeczywiście wielu specjalistów być może nie przeszkadzało, ale również nie pomogło w sprawnym przygotowaniu miasta na klęskę żywiołową, co potwierdził Bogdan Zdrojewski, który w 1997 roku był prezydentem Wrocławia.

To, co najbardziej męczyło, o ile chodzi o ekspertów, bo nie chcę im uchybiać, to to, iż przez cały tydzień spierali się ze sobą
– stwierdza Zdrojewski w filmie dokumentalnym „Powódź ‘97”.
Ten spół być może na uczelni miałby jakąś nadzwyczajną wartość, też wartość intelektualną, natomiast w przypadku przygotowywania Wrocławia do powodzi decyzje, które powinny zapaść, wywoływały, przynajmniej u mnie, minimum – co powiem – to zniecierpliwienie
– dodaje.

W serialu Holoubka prezydenta miasta gra Tomasz Kot, który pomaga mieszkańcom układać worki z piaskiem. Nazwisko Zdrojewskiego jednak nie pada w produkcji Netfliksa.

Kadr z serialu „Wielka woda”
Netflix/Robert Pałka

Czy dziennikarka z „Wielkiej wody” to Magda Mołek?

Serialowa dziennikarka lokalnej telewizji Merkury, która relacjonuje powódź tysiąclecia, najprawdopodobniej była inspirowana kilkoma prawdziwymi postaciami. Jedną z nich z pewnością jest Magda Mołek, która w 1997 roku była zaledwie 21-letnią blondynką o krótkich włosach i stawiała pierwsze kroki w zawodzie.

Bardzo podoba mi się postać dziennikarki, reporterki lokalnej telewizji, która po prostu ma moją fizyczność
– mówi Mołek w „Historiach wielkiej wody”.
Nic mi do jej przebojowości, charakteru, bo ja byłam dzieckiem, miała 21 lat wtedy. I po tym ćwierćwieczu wciąż zachodzę w głowę, kto miał odwagę po prostu postawić mnie tam. Ale też dzisiaj rozumiem, jak praca pod presją w obliczu takich historycznych zdarzeń buduje człowieka
– dodaje.

Rolę dziennikarki w „Wielkiej wodzie” zagrała Marta Nieradkiewicz, która rzeczywiście przypomina Magdę Mołek z końca lat 90., która – jak wspomina – przez trzy dni z rzędu prowadziła wiadomości i nie wychodziła z redakcji.

Kadr z serialu „Wielka woda”
Netflix/Robert Pałka

Co z wrocławskim krokodylem z „Wielkiej wody”?

Gdy władza nie radziła sobie z problemami, za ratowanie miasta zabrali się zwykli mieszkańcy Wrocławia. Wściekli na polityków, próbowali zabezpieczyć nie tylko własne domy, ale także ośrodki miejskie. Konieczna była akcja ewakuacji zwierząt z wrocławskiego zoo. W „Wielkiej wodzie” podczas tych wydarzeń uciekł krokodyl Wally.

Przenosiliśmy zwierzęta „na górkę” lub na wyższe piętra pawilonów, jeżeli się dało
– mówi Weronika Skupin z wrocławskiego zoo.

Akcja rzeczywiście się odbyła, jednak wyłącznie na terenie ogrodu. Natomiast co się stało z krokodylem? To tylko miejska legenda, która krążyła wśród mieszkańców po powodzi, świetnie nadała się do serialu.

Imprezy na dachach i ewakuacje szpitali w trakcie powodzi tysiąclecia

„Wielka woda” pokazuje także ewakuacje szpitali, które rzeczywiście często wyglądały dramatycznie. Przenoszono m.in. ciężko chorych pacjentów oraz noworodki, które leżały w inkubatorach.

Byłam przy ewakuacji szpitala na pl. 1 Maja, dziś Jana Pawła II. To było w środku nocy. Pamiętam noworodki w inkubatorach i ciężko chorych pacjentów z intensywnej terapii, których trzeba było gwałtownie stamtąd ewakuować. MPK podstawiało autobusy. Pamiętam sznur autobusów
– mówi Magda Furman, która była dziennikarką telewizji TEDE i relacjonowała powódź we Wrocławiu.
Kadr z serialu „Wielka woda”
Netflix/Robert Pałka

Twórcy serialu czasem szukali też choćby najmniejszych, pozytywnych momentów. Mogliśmy zobaczyć, jak mieszkańcy bawili się na dachach budynków, gdy miasto zostało zalane. I rzeczywiście to właśnie tam przeniosło się życie towarzyskie.

Ludzie wyszli na dachy, bo mieszkania były zalane, bo chcieli się lepiej poznać z sąsiadami. Były grille, było piknikowanie i piosenki. Te flagi, o których mowa, w potrzebie…
– opowiada Teresa Ćwik-Maszczyńska w „Historiach wielkiej wody”, pilotka helikoptera, w tracie powodzi pracowała w zespole lotnictwa sanitarnego.

Zapora i regaty na moment przed powodzią

W „Wielkiej wodzie” możemy zobaczyć regaty, które polityk zorganizował na zbiorniku retencyjnym w Gierżoniowie, by wykazać się przed wyborami. W rzeczywistości ta zapora nie istnieje. Chodziło o zalew w Nysie. Natomiast – jak twierdzi scenarzysta serialu Kasper Bajon – regaty naprawdę się odbyły.

Zdjęcia do produkcji Jana Holoubka powstały nie tylko we Wrocławiu. Ekipa odwiedziła dziesięć miejsc w całej Polsce. Natomiast na kąpielisku w Srebrnej Górze stanęła 30-metrowa replika ul. Więckowskiego, nad którą scenografowie pracowali dwa miesiące. Tam kręcono sceny zalanego miasta.

Tragiczna historia z 1997 wciąż żyje w pamięci mieszkańców Wrocławia. Nic dziwnego, iż ostatnie doniesienia o zbliżających się nad miasto ulewach budzą niepokój. W środę, 11 września powołano sztab kryzysowy. Władze i służby przygotowują się na nadejście żywiołu.

Jesteśmy przygotowani, ale prognozowana ilość opadów jest niepokojąca
– przyznał na konferencji prasowej prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.

Zobacz także: Kulig i Kulesza w nowych odsłonach. Będzie polski hit Netfliksa?

Kadr z serialu „Wielka woda”
Netflix/Robert Pałka
Idź do oryginalnego materiału