Wielka włoska wycieczka, czyli nowa "Emily w Paryżu". Jedna rzecz zaskakuje

swiatseriali.interia.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Netflix


"Emily w Paryżu" powróciła z nowymi odcinkami. To przez cały czas ten sam serial, jaki znamy z poprzednich sezonów - z wszystkim jego bolączkami, wadami i zaletami.


"Emily w Paryżu": nowe miejsce, stara Emily


Najnowszy, już piąty z kolei, sezon "Emily w Paryżu" zaczyna się oczekiwaną przeprowadzką do Włoch. Wraz z główną bohaterką (Liliy Collins) do Rzymu trafia cała wesoła ferajna na czele z Sylvie (Philippine Leroy-Beaulieu), ale nie tylko.


Razem z Emily na przygodę w Wiecznym Mieście wybiera się Mindy (Ashley Park), która wdaje się wtedy zresztą w burzliwy, wakacyjny romans, który zaważy na ich przyjaźni. Do grupy dołącza również Alfie (Lucien Laviscount), co mnie bardzo ucieszyło, bo jest to jeden z bohaterów serialu, któremu od zawsze kibicuję najmocniej. Reklama


Sukces we Włoszech i otwarcie nowego biura nie jest wcale takie łatwe, jak się z początku wszystkim wydawało. Okazuje się, iż osobiste relacje z klientami nie zawsze popłacają, a uparta mama twojego chłopaka również może rzucać ci kłody pod nogi.
Emily i jej przyjaciele dają sobie radę ze wszystkimi problemami, jakie pojawiają się na ich drodze, jednak największe wyzwanie dopiero przed nimi. W postaci Minnie Driver, której angaż jest jednym z dużych plusów piątego sezonu przygód Emily.


"Emily w Paryżu": piękne zdjęcia, mieszane uczucia


"Emily w Paryżu", jedna z najpopularniejszych produkcji Netfliksa, dostarcza widzom tego, do czego przyzwyczaiła ich od lat. Piękne zdjęcia Rzymu i Paryża, ładne stylizacje, dużo zwrotów akcji w miłosnym życiu bohaterów i humor, który do jednych trafi bardziej, do innych trochę mniej, ale serial zawsze wzbudzał na tym polu mieszane uczucia.
Oczywiście, "Emily w Paryżu" jak zwykle dostarcza wiele absurdalnych wątków - człowiek ma po prostu ochotę złapać się za głowę; szybkich montaży; delikatnie naszkicowanych historii i relacji, które można byłoby pogłębić, a które są zakończone zaledwie po dwóch czy trzech odcinkach.
Mamy typowe przerysowanie postaci, kolejne wydarzenia czy niektóre zwroty akcji są przewidywalne aż do bólu. Dobrze zapowiadający się jeden wątek dotyczący Sylvie kończy się w najgorszy możliwy sposób, choć przez chwilę naprawdę tliła się we mnie iskierka nadziei, iż scenarzyści zrezygnują z oklepanego, głupiego pomysłu.


"Emily w Paryżu": nowa para, której kibicuję


Na szczęście, niezmiennie stałym, dobrym elementem serialu jest relacja Emily i Sylvie, która najbardziej naturalnie ewoluowała od pierwszego sezonu. Naprawdę miło się ogląda ten zespół, mimo iż udało im się nawiązać więź opartą na szacunku (a Sylvie choćby polubiła swoją amerykańską pracownicę), to ich potyczki słowne są jak zwykle fantastyczne. Sylvie pozostaje najlepszą postacią "Emily w Paryżu" i dla niej zawsze warto obejrzeć kolejny odcinek.
Sama Emily w kolejnych odcinkach coraz bardziej dojrzewa. przez cały czas jest uwikłana w miłosne trójkąty, wchodzi w nowe związki, ale jest jakby bardziej świadoma tego, czego chce. I dobrze, iż ma u boku Sylvie, która czasami popchnie ją do podjęcia adekwatnej decyzji.
"Emily w Paryżu" to jednak przez cały czas ten sam serial - z wszystkim jego bolączkami, wadami i zaletami. Na plus tego sezonu, przynajmniej dla mnie, można zaliczyć jeszcze jedną rzecz. Pierwszy raz od premierowej serii wprowadzano w "Emily..." parę, którą lubię i której kibicuję. Jest to nieoczekiwany romans dwóch postaci, o jakich nigdy nie pomyślałabym, iż mogą być razem.
Widzowie, którzy oczekują od "Emily w Paryżu" rozrywki na wieczór i oderwania się od rzeczywistości, dostaną dokładnie to, o co proszą. Śledzenie bajkowych losów Emily na chwilę odciągnie ich od problemów. Widzów, którzy za serialem nie przepadają, nowe odcinki raczej nie przekonają, aby zagłębić się w przygody bohaterki. Z kolei ci, którzy znajdują się gdzieś pośrodku, jak ja, pewnie obejrzą piąty sezon z mieszanymi uczuciami.
Zobacz też: Netflix wrzucił australijski hit. Odsłania kulisy pracy w telewizji
Idź do oryginalnego materiału