Wielka sztuka w zabytkowej willi. NADA Villa Warsaw to krok we adekwatnym kierunku

polityka.pl 7 godzin temu
Zdjęcie: artwarsaw / Instagram


Po raz drugi Willa Gawrońskich gościła kilkadziesiąt galerii z kilku kontynentów. Czy Warszawa wyrasta na jedną z europejskich stolic sztuki? Pierwsza edycja odbyła się rok temu, gdy leciwa Willa Gawrońskich na kilka dni stała się galerią sztuki. Duży plus za lokalizację imprezy w stuletnim obiekcie, to miejsce klimatyczne i świetnie położone. Obok krzyżują się Aleje Ujazdowskie i ulica Piękna. Nic dziwnego, iż na 2024 r. się nie skończyło.

NADA to skrót od New Art Dealers Alliance. Główne targi sztuki NADA realizowane są w Nowym Jorku oraz Miami. Warszawska edycja ma inny charakter – to nie targi, ale wystawa 50 galerii z kilkunastu państw. Prezentuje się nie tylko scena warszawska, ale goście z Londynu czy Lizbony, zza oceanu, jak i z drugiej strony globu, bo Tokio reprezentują aż 3 galerie. Wśród artystów znaleźli się laureaci i nominowani do Paszportów „Polityki”. Między innymi Joanna Rajkowska (lokal_30), Daniel Rycharski (Gunia Nowik Gallery) czy Wojciech Bąkowski (Galeria Stereo).

Czytaj też: Tate się dusi, Berlin rośnie. Dlaczego kolejne muzea powiększają swoje siedziby?

Bez selekcji

Impreza trwa od czwartku do niedzieli. Co istotne, wstęp jest wolny. Obyło się bez selekcji finansowej, a z tym w artworldzie różnie bywa. W efekcie mamy tłumy ludzi krążące po labiryncie pomieszczeń, jakim jest Willa Gawrońskich. Miejsce lata świetności ma już dawno za sobą, co w tym wypadku nie przeszkadza, a tylko potęguje artystyczną atmosferę.

Wystawa zajmuje trzy piętra, a kierunek zwiedzania pozostawiono zwiedzającym. Na wejściu można pobrać mapę z rozkładem galerii – i w drogę. Bywa dość ciasno, zdarzają się zderzenia. Jest nieco chaotycznie, ale bardzo klimatycznie, trochę jak w klubie.

Wygląda na to, iż NADA dołącza do cyklicznie organizowanych imprez, takich jak Warsaw Gallery Weekend (przypomnijmy, 15. edycja odbędzie się we wrześniu) czy Hotel Warszawa Art Fair. Miasto utwierdza swoją pozycję w Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie wyrasta na jedną ze stolic sztuki. Oczywiście w skali europejskiej, nie globalnej – na to potrzeba kapitału z całkiem innej, wyższej półki.

Czytaj też: David Hockney podbił Paryż. To najważniejsza wystawa tego roku

artwarsaw/InstagramWarszawa wyrasta na regionalną stolicę sztuki.

Czegoś brakuje

W Warszawie jest wreszcie MSN, scena galeryjna rozlewa się po całym mieście, dochodzą kolejne cykliczne imprezy. Krótko mówiąc, dzieje się. Do pełni szczęścia jednak czegoś brakuje. Nie, nie chodzi tutaj o Muzeum Guggenheima. Mianowicie przydałyby się jeszcze międzynarodowe targi sztuki. Mamy w tym względzie niestety próżnię.

Dzisiaj to wielkie targi wiodą prym i wyznaczają trendy. Zwłaszcza duopol Art Basel-Frieze stanowi świetną tego ilustrację. To odpowiednik podniebnej dominacji Airbus-Boeing. Na Art Basel-Warsaw raczej się nie zanosi, za to w lutym 2026 r. pierwsza edycja tej najważniejszej imprezy w świecie sztuki odbędzie się w stolicy Kataru. No cóż, wielkie pieniądze i sztuka często chadzają pod rękę. Bazylea, Miami, Hongkong, Paryż, a niedługo Doha. Na pustyni były już piłkarskie mistrzostwa świata, a zaraz topowe targi sztuki. Warszawa swoich szejków się dotąd nie doczekała. Jest za to NADA.

Idź do oryginalnego materiału