Wielka ikona PRLu miała żal do wybitnej prawniczki. O ich konflikcie huczała cała Polska. Poznaj jego kulisy

viva.pl 3 dni temu
Zdjęcie: Krzysztof Opaliński, Zenon Żyburtowicz/East News


Irena Dziedzic przez dekady uchodziła za niedościgniony wzór profesjonalizmu w polskiej telewizji. Jej programy, takie jak „Tele-Echo”, gromadziły przed odbiornikami miliony widzów. W latach 90., w nowej rzeczywistości politycznej i medialnej, zdecydowała się na współpracę z prof. Ewą Łętowską – pierwszym w Polsce Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Projekt, który miał łączyć dziennikarskie doświadczenie Ireny Dziedzic i autorytet prawniczy Ewy Łętowskiej, gwałtownie przerodził się jednak w medialny rozłam. Zdaniem Ireny Dziedzic, ta relacja zawodowa zakończyła się bolesnym odejściem... jej samej.

Irena Dziedzic i Ewa Łętowska - historia znajomości

Irena Dziedzic nazywana jest Żelazną Damą polskiej telewizji. Krążą o niej do tej pory legendy. Była bardzo profesjonalna, prowadziła pierwszy polski talk show „Tele-Echo”, ale miała trudny charakter. Każdy, kto stanął jej na drodze, musiał zniknąć z telewizji. jeżeli kogoś nie lubiła, niszczyła go. Tak było między innymi z Katarzyną Dowbor, która – gdyby nie trafiła pod skrzydła innej legendy telewizji – Edyty Wojtczak – nie miałaby szans na Woronicza. Młoda, piękna kobieta budziła zazdrość Ireny Dziedzic, jej rosnąca popularność – wywoływała niechęć.

Z Ewą Łętowską spotkały się w 1988 roku. Władze TVP zaproponowały wtedy Irenie Dziedzic – uznanej dziennikarce - prowadzenie rozmów z prawniczką. Wydawało się, iż obie kobiety stworzą silny duet. Ich wspólna audycja miała ambitny cel – edukować widzów z zakresu prawa obywatelskiego w przystępny sposób. Dla Dziedzic była to próba redefinicji swojej roli w nowej epoce medialnej.

Czytaj także: Kultowa gwiazda PRL-u i miłość, o której plotkował cały kraj. Tak to się naprawdę skończyło

„Rozmowy z prof. Ewą Łętowską” – ambitny projekt czy pole minowe?

Program miał być nowoczesny, oparty na partnerskim dialogu, jednak Irena Dziedzic, przyzwyczajona do pełnej kontroli nad produkcją i treścią, gwałtownie zaczęła odczuwać napięcia. Z jej późniejszych relacji wynikało, iż prof. Ewa Łętowska – choć bezpośrednio nie zaatakowała prowadzącej – miała stwarzać atmosferę nieufności. Wbrew pozorom chyba nie były dobrze dobrane. Dla Ireny Dziedzic zagadnienia prawnicze, na przykład tajniki reprywatyzacji, na pewno nie były łatwe. Musiała się do każdego odcinka bardzo przygotowywać, prosić o pomoc innych prawników. Z kolei Ewa Łętowska była nieobyta przed kamerą, co zresztą w nowych czasach mogło być jej atutem.

Irena Dziedzic zwracała jednak uwagę na każdy szczegół: tembr głosu, układ ciała, ubranie, iż powinno być stonowane. Pilnowała długości wypowiedzi, zżymała się, nie bez racji, iż prawnicy mówią 15 minut, zamiast 15 sekund. Wypominała prof. Ewie Łętowskiej, iż nie tyle mówiła, co krzyczała, kładła się na stole, wyrzucała ramiona poza kadr.Musiałam ją nauczyć, iż przy siedzeniu plecy z podudziem powinny tworzyć kąt prosty. Mnie tego uczono, od kiedy zaczynałam siadać”, wspominała. „Pani profesor z trudem, bo z trudem, ale przyznaję iż jednak czegoś ją nauczyłam”, pisała w swojej książce „Teraz Ja. 99 pytań do mistrzyni telewizyjnego wywiadu”. Ewa Łętowska przyznała po latach, iż nauczyła się, by na wizyty w studiu telewizyjnym zawsze zakładać ciemne pończochy. Noga lepiej wygląda.

Czytaj także: Villas nie chciała jej znać, Dowbor miała do niej żal. Liczne konflikty i kosmiczne długi zrujnowały Irenę Dziedzic

Irena Dziedzic uważała, iż przez Ewę Łętowską musiała odejść z telewizji

Wytrzymały ze sobą nie tak krótko. Rozmawiały na wizji przez 3 lata – od 1988 roku do 19991. Któregoś dnia Irenie Dziedzic podziękowano. Ona uważała, iż stała za tym Ewa Łętowska, choć nigdy nie miała na to żadnego dowodu. Uważała, iż profesor Łętowska wolała innego rozmówcę - Marka Markiewicza, który ją w końcu zastąpił. Dziedzic, niezwykle wrażliwa na ocenę swojego dorobku, odeszła wtedy definitywnie z telewizji. Do końca zachowała zadrę do Ewy Łętowskiej i …Lecha Wałęsy, którego także oskarżała o swoje rozstanie z telewizją – jako jedyny odmówił jej udziału w programie „Wywiady Ireny Dziedzic”.

Pisała ironicznie, iż kiedy odeszła z telewizji, jej rozmowy z Ewą Łętowską oddano rzeczywiście Markowi Markiewiczowi. „Nikt nie przeszkadzał jednej stronie krzyczeć, drugiej szeleścić, a obojgu robić to równocześnie. Nikt nie przeszkadzał im też leżeć na stole, równocześnie wyrzucać ramiona poza kadr. A za światło w studio powinni oboje podać sprawę do sądu. Za naruszenie dóbr osobistych”, kpiła dziennikarka.

Czytaj także: Niewinne spojrzenia na korytarzach TVP przerodziły się w burzliwy romans. A potem przyszła zemsta

Irena Dziedzic i Ewa Łętowska dwie kobiety, dwa życiorysy

Dzieliło je 15 lat – Irena Dziedzic urodziła się w 1925 roku w Kołomyi. Ewa Łętowska, z domu Ołtarzewska, urodziła się w 1940 roku w Warszawie. Irena Dziedzic maturę zdawała eksternistycznie. Nie miała czasu w studia, dziennikarstwa uczyła się w biegu. Najpierw pisała do gazet. W latach 50. zaczęła robić karierę w radio, potem gwałtownie sprawdziła się w telewizji. Była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy PRLu, ikoną TVP. Głośne były jej romanse, m.in. z aktorem Ignacym Gogolewskim i kolegą po fachu Janem Suzinem. Miała jednego męża, dziennikarza radiowego Janusza Bałabana. Rozwiodła się w latach 50. i nigdy potem nie wyszła za mąż. Wychowano ją tak, by była dobrą matką i żoną, ale nigdy tego nie zrealizowała, nie chciała takiego życia dla siebie. Irena Dziedzic pilnie strzegła swojej prywatności – także wieku, który traktowała niemal jak tajemnicę służbową. Gdy jeden z kolegów zapytał ją o metrykę, odpowiedziała, iż ma trzydzieści lat. Zdziwiony przypomniał, iż taką samą odpowiedź usłyszał kilka lat wcześniej. „Nie zmieniam zdania” – odparła bez cienia wahania.

W latach 2000 toczyła bój o swoje dobre imię – sąd uznał ją za kłamcę lustracyjnego. Miała być współpracownikiem SB w latach 1958-1966. Zmarła samotnie w 2018 roku. Ewa Łętowska jest profesorem nauk prawnych, wielkim prawniczym autorytetem. Była pierwszym w Polsce Rzecznikiem Praw Obywatelskich, sędzią Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. Jej pasją jest nie tylko prawo, ale także opera. Rozważania prawnicze zaczynała często od librett operowych. Miłością jej życia był mąż Janusz Łętowski, którego poznała jeszcze na studiach. Nie ma dzieci. Od lat jest wdową. Ma 85 lat, mieszka w Warszawie. Ewa Łętowska nigdy publicznie nie komentowała zarzutów Ireny Dziedzic, jej kariera biegła jednak innym torem. Trudno powiedzieć, by mogła mieć wpływ na losy dziennikarki. Decydowały o tym władze TVP i sama Irena Dziedzic - jeszcze wtedy instytucja, wielka gwiazda telewizji na Woronicza...

Czytaj także: Próbowano zniszczyć jej karierę, wyrzucono ją z TVP. Irena Dziedzic przez lata walczyła o swoje dobre imię

Idź do oryginalnego materiału