Na ekranie kusiła spojrzeniem i wdziękiem, ale poza planem była spokojną, skromną kobietą. Halina Kowalska, gwiazda takich hitów jak "Nie lubię poniedziałku" czy "Alternatywy 4", nigdy nie lubiła, gdy mówiono o niej "polska Brigitte Bardot". Sama określała się raczej jako "amantka komediowa, z dystansem i przymrużeniem oka". Jej życie to gotowy scenariusz na film - z odwagą, czułością i codziennością w tle.Reklama
Jak Halina Kowalska trafiła do szkoły filmowej?
Urodziła się 27 lipca 1941 roku w Brzezinach. Do łódzkiej szkoły filmowej dostała się za drugim podejściem - przy pierwszym komisja uznała, iż wygląda zbyt dziecinnie. Gdy wreszcie została przyjęta, na jednej z prób usłyszała, jak ktoś za plecami chwyta ją za kok - był to Włodzimierz Nowak, jej przyszły mąż. I od tego momentu ich historie na zawsze się połączyły.
Podczas studiów Kowalska założyła kabaret "Piątka z ulicy Gdańskiej" razem z Januszem Gajosem i Franciszkiem Trzeciakiem. Gdy do grupy dołączył Nowak, zakochali się w sobie. Ślub wzięli jeszcze na uczelni.
Choć debiutowała wcześniej, to dopiero rola Marianny w komedii Tadeusza Chmielewskiego przyniosła jej ogólnopolską popularność. Scena z folią, w której ekspedientka próbuje oczarować turystę, zapisała się na stałe w historii PRL-owskiego kina.
Nie była jednak pewna, czy chce zagrać tak śmiałą scenę. Przekonał ją mąż i sam reżyser. Po premierze okrzyknięto ją jedną z najbardziej wyrazistych aktorek tamtych lat, a media porównywały ją do Bardotki. Choć przyciągała spojrzenia, sama z niechęcią przyjmowała tę etykietkę.
Halina Kowalska i jej bunt przeciwko wizerunkowi
Wbrew oczekiwaniom środowiska nie poszła drogą rozbieranych ról. Odmówiła jednej z ról, która wymagała wyjątkowej odwagi. Reżyser długo ją przekonywał, ale pozostała przy swoim. Kowalska miała jasno określone granice i nie zamierzała ich przekraczać.
Zaczęła więc wybierać role, które pozwalały jej pokazać warsztat, a nie tylko urodę. Zagrała w "Domu", "Sanatorium pod Klepsydrą", "Nie ma róży bez ognia" i "Alternatywach 4". W tym ostatnim wcieliła się w śpiewaczkę Elżbietę Kolińską-Kubiak. Gdy dano jej podomkę, stwierdziła: "Już jej nie zdejmę. Ta podomka robi całą postać".
Bareja był dla niej legendą. Gdy zadzwonił z propozycją, nie zastanawiała się długo - choćby jeżeli była świeżo po operacji. Zagrała, choć - jak przyznała - nie spodziewała się sukcesu.
Gdy po latach powstał projekt kontynuacji, czyli "Dylematu 5", Halina Kowalska odmówiła udziału. Scenariusz uznała za słaby, podobnie jak Janusz Gajos. W jej rolę wcieliła się Hanna Bieniusiewicz, znana wcześniej z tej samej produkcji Barei.
Wierność jednemu mężczyźnie i życie z dala od blasku fleszy
Przez ponad 60 lat była żoną jednego mężczyzny - Włodzimierza Nowaka. On również był aktorem, znanym z roli w "Misiu" i "Zmiennikach". Nigdy nie był o nią zazdrosny. Jak mówiła: "Wiedział, iż jestem odporna na romanse".
Nie mieli dzieci. W młodości Kowalska poświęciła się karierze, później na macierzyństwo było już za późno. Gdy oboje zaczęli niedomagać, podjęli trudną, ale mądrą decyzję - sprzedali mieszkanie i przeprowadzili się do Domu Artystów Weteranów w Skolimowie.
Halina Kowalska dziś: emerytowana gwiazda z klasą
Po śmierci męża w 2022 roku aktorka została sama. W rozmowie z dziennikarzami przyznała, iż odczuwa samotność, ale cieszy się tym, co jej pozostało. Żyje spokojnie, z dala od show-biznesu. Nie występuje, nie udziela się publicznie, nie korzysta z mediów społecznościowych.
Z perspektywy czasu mówi wprost: "Nigdy nie uważałam się za ładną kobietę. Dziś patrzę na zdjęcia sprzed lat i myślę: Boże, to ja?". Na ekranie grała postaci uwodzicielskie i pewne siebie, ale w życiu prywatnym była cicha i skromna.
W czasach, gdy kobiecość bywała przepustką do kariery, Kowalska nie dała się sprowadzić do roli "ładnej twarzy". Grała kobiety z charakterem, dystansem i humorem. Potrafiła z najmniejszego epizodu zrobić zapadającą w pamięć perełkę. Nie zabiegała o rolę w "Dylemacie 5", nie tęskniła za sławą. Wybrała życie autentyczne - na własnych warunkach.