Więdłocha wyznała prawdę nt. aktorstwa. Ten szczegół decyduje o rolach

pomponik.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: pomponik.tv


Nie od dziś wiadomo, iż środowisko artystyczne rządzi się swoimi prawdami. Przekonała się o tym Agnieszka Więdłocha, która w najnowszym wywiadzie ujawniła najważniejszy szczegół dotyczący pracy na planie. "Byłam świadkiem" - wyznała.


Agnieszka Więdłocha nie przepada za działalnością w sieci? Te słowa padły wprost


Agnieszka Więdłocha to z pewnością jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek. Szerszej publiczności dała się poznać dzięki roli Leny Sajkowskiej w serialu TVP "Czas honoru". Na przełomie lat pojawiła się także w takich produkcjach jak: "M jak miłość", "Komisarz Alex" czy "Lekarze". Widzowie pamiętają ją także jako główną bohaterkę trzech części filmu fabularnego "Planeta Singli" (wcieliła się w Annę Kwiatkowską).Reklama
Aktorka może pochwalić się również całkiem pokaźną liczbą obserwujących w sieci. W serwisie Instagram zdobyła ponad 218 tys. followersów. Choć 39-latka docenia siłę mediów społecznościowych, podchodzi do nich z dużym dystansem. Zamiast budowania marki osobistej w sieci, skupia się na tradycyjnych formach spędzania czasu - czytaniu literatury. Jak sama przyznaje, ogrom informacji w mediach często doprowadza do jej przebodźcowania.


"Mnie Instagram przygnębia. Te "śmieci", które można tam znaleźć może mniej mnie fascynują, tylko bardziej przygnębiają. Wiem jednak, iż są tam również wspaniałe, wartościowe rzeczy. Ilość informacji, która tam jest, mnie po prostu przytłacza. Wolę przeczytać książkę... Tak do końca to choćby w sumie nie wiem, co to jest TikTok" - wyznała w rozmowie z "Wirtualną Polską".


Więdłocha przerwała milczenie. Ujawniła kulisy branży aktorskiej


Podczas rozmowy, celebrytka podzieliła się swoimi spostrzeżeniami na temat wpływu mediów społecznościowych na proces obsadzania ról. Choć osobiście nie spotkała się z sytuacją, w której jej zatrudnienie byłoby uzależnione od zasięgów, była świadkiem, jak ten aspekt był brany pod uwagę przy doborze pozostałej obsady. Wydarzenie utwierdziło ją w przekonaniu, iż tradycyjne kryteria oceny talentu i umiejętności aktorskich są często zastępowane przez wskaźniki popularności w sieci.
"Co prawda nie było takiej sytuacji, gdzie ktoś mi powiedział: Słuchaj, masz za małe zasięgi i cię nie zatrudnimy cię. Albo na odwrót - iż zostanę zatrudniona przez zasięgi. Byłam świadkiem sytuacji doboru reszty obsady, gdy padło: No dobra, a ile ona ma zasięgu?. I rzeczywiście pomyślałam sobie wtedy: O kurde, w jakim świecie ja żyję?" - wyjawiła.
Aktorka nie gryzła się w język i bez skrupułów podała konkretny przykład, który ilustruje jej obserwacje dotyczące wpływu zasięgów w social mediach.
"Na przykład w pierwszej części "Planety Singli" zagrała Maffashion. I to było właśnie dlatego, iż miała ogromne zasięgi na Instagramie. Natomiast Julka tak świetnie to tam zagrała i była tak uroczą postacią (...) Wszyscy natomiast wiedzieliśmy, iż została zaangażowana jakby ze względu na zasięgi i te właśnie zasięgi miały wpływ na jej angaż" - podsumowała.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Agnieszka Więdłocha i Antoni Pawlicki żyją z dala od blasku fleszy. Ich przeszłość wzbudziła spore kontrowersje
Agnieszka Więdłocha szczerze o wychowaniu dwójki dzieci. Już tego nie kryje
Dawno niewidziana Agnieszka Więdłocha pojawiła się w "PnŚ". Uwagę zwracała jedna rzecz
Idź do oryginalnego materiału