Widzowie nie zostawili suchej nitki na lokalu z "Kuchennych rewolucji". Właściciel robi dobrą minę do złej gry?

gazeta.pl 3 godzin temu
"Kuchenne rewolucje" w siódmym odcinku zawitały do Baru Alpejskiego na Saskiej Kępie, który pozostawiał wiele do życzenia pod kątem czystości i jakości jedzenia. Widzowie byli oburzeni stanem lokalu. My wiemy, jak na te komentarze patrzy właściciel.
Magda Gessler miała trudne zadanie do wykonania - w Barze Alpejskim było mnóstwo kwestii do naprawy. Widzowie nie mogli uwierzyć własnym oczom, w jakich warunkach przygotowywane są posiłki. "Takim ludziom w ogóle nie powinno się pomagać, a od razu meldować do sanepidu", "Syf gorszy jak w stajni" - czytaliśmy na Facebooku. Postanowiliśmy skontaktować się z lokalem.


REKLAMA


Zobacz wideo Dania na weselu, których należy unikać wg Gessler


"Kuchenne rewolucje" przyniosły oczekiwany skutek? Właściciel reaguje na hejt!
Widzowie mogli poznać warszawski bar z polską kuchnią, który początkowo prowadziła pani Danuta, a następnie interes przejął jej syn Andrzej. To był z pewnością jeden z bardziej emocjonujących odcinków programu. Właściciel w rozmowie z nami potwierdził, iż po metamorfozie Magdy Gessler, wiedzie im się lepiej. - Jest większe zainteresowanie lokalem - dodał. Jak z kolei reaguje na krytyczne komentarze po odcinku? - My się nie przejmujemy. Ludzie jak przeżywają, to niech przeżywają. U nas jest już wszystko w porządku, więc nie ma czego się wstydzić. Po to była pani Magda, żeby było lepiej i pokazać nam, gdzie są błędy - usłyszeliśmy. Metamorfozę przeprowadzoną przez znaną restauratorkę ocenia bardzo pozytywnie.


Magda Gessler tak komentowała wizytę w kuchni w barze
Restauratorka z trudem przeszła przez całe zaplecze lokalu. - W życiu czegoś takiego nie widziałam - skomentowała Magda Gessler. Nie podobało jej się, w jakich warunkach przechowywano żywność. - Boże, śmierdzi grzybem - przekazała wprost. - To wszystko ma zniknąć stąd! - domagała się restauratorka. Takie komentarze padały na początku rewolucji. Przypomnijmy, iż Gessler nie mogła ponadto przełknąć tego, co zaserwowano jej na talerzu. - Nie ma tutaj nic, co można zjeść - stwierdziła gorzko po spróbowaniu polskiego obiadu. Ciekawe, jak rewolucja wpłynie na funkcjonowanie lokalu po dłuższym czasie. w tej chwili bar działa pod nową nazwą - Kolejka po Bryzol. Wnętrze nabrało kolorów, menu zostało odświeżone o kilka dań polecanych przez Magdę Gessler. Wprowadziła między innymi śledzia po japońsku, bryzol wołowy oraz chłodnik z botwinki.
Idź do oryginalnego materiału