Serial "1670" był prawdziwym hitem Netfliksa w Polsce, a niektóre dialogi na stałe zagościły w naszej mowie potocznej. Nikogo więc nie zdziwiło, iż serial jakiś czas temu otrzymał zielone światło na kolejne sezony, a gwiazdy serialu trafiły do czołówki uwielbianych aktorów w kraju nad Wisłą.
Obok oczywiście Bartłomieja Topy, Martyny Byczkowskiej i Michała Balickiego wymieniany jest także Michał Sikorski, który jeszcze niedawno święcił kolejne sukcesy. Teraz jednak nastąpił poważny zgrzyt. Co wydarzyło się w Opolu? Reklama
Takie zachowanie nie przystoi aktorowi?
W trakcie trzeciego dnia festiwalu w Opolu widzowie mogli być świadkami koncertu "Zróbmy więc prywatkę", którego prowadzącym był Michał Sikorski — debiutujący w takiej roli.
W rozmowie z Plotkiem zdradził kulisy swojego występu.
"Ogromna adrenalina! Trudno to sobie wyobrazić. Koncert na żywo, tylu wspaniałych artystów, trzeba wiedzieć, co jest po kolei... To były takie wspaniałe piosenki... Nauczyłem się tego na pamięć, nie miałem dostępu do promptera i kartki, ale odpowiedzialność była bardzo duża i cieszę się, iż ten koncert się udał. Mam takie poczucie, iż było fajnie!"
Na profilach TVP w mediach społecznościowych przeczytać można szereg wyjątkowo ostrych reakcji na sposób prowadzenia wydarzenia przez uwielbianego aktora.
"Co to za prowadzący !!! Nie da się ani patrzeć na niego, ani udawać, iż jego żarty są zabawne. Flaki z olejem...", "Pan prowadzący żenada", "Prowadzenie dzisiejsze to jakiś koszmar!" - stanowczo oceniali internauci. Oczywiście nie były to jedyne komentarze, nie zabrakło też ciepłych słów, ale niesmak pozostał. Jak zareagował Sikorski?
"Zamysł tego koncertu gra trochę z tym stereotypem: mogliśmy usłyszeć same stare przeboje, które wszyscy dobrze znają na pamięć. Taki był jednak zamysł tego koncertu, więc wydaje mi się, iż jest to element poczucia humoru. Założeniem było bowiem to, żeby zrobić właśnie koncert starych szlagierów, a tym samym trafić do serc widowni".