O czym jest film "Fenicki układ" Wesa Andersona
Fabuła czarnej komedii pod tytułem "Fenicki układ" skupia się na historii bogatego biznesmena Zsa-zsa Kordy, który zapisuje swój majątek jedynej córce, zakonnicy imieniem siostra Liesl. "Gdy Korda rozpoczyna nowe przedsięwzięcie, niedługo staje się celem intrygujących potentatów, zagranicznych terrorystów i zdeterminowanych zabójców" – czytamy w opisie filmu Wesa Andersona.
W rolach głównych amerykański filmowiec obsadził Benicia del Toro ("Podejrzani") oraz Mię Threapleton ("Łowczynie"), córkę wybitnej Kate Winslet ("Titanic"). Na ekranie widzimy również Scarlett Johansson ("Między słowami") Billa Murraya ("Dzień świstaka"), Toma Hanksa ("Forrest Gump"), Michaela Cerę ("Scott Pilgrim kontra świat"), Benedicta Cumberbatcha ("Sherlock"), Riz Ahmed ("Łotr 1") i Bryana Cranstona ("Breaking Bad").
Wes Anderson kontra oligarchowie. Pierwsze recenzje "Fenickiego układu"
Po pokazie zorganizowanym podczas 78. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes krytycy filmowi zaczęli rozpisywać się o próbie rozprawienia się z oligarchami przez Wesa Andersona. I choć "Fenicki układ" zebrał w większości opiewające go recenzję, nie zabrakło też opinii, wedle których reżyser "Grand Budapest Hotel" nie pochwalił się najlepszą formą na Lazurowym Wybrzeżu.
"To film, który sprawia, iż tęsknisz za możliwością zatrzymania klatek, aby docenić piękno i dowcip jego detali, a jednocześnie daje ci mało powodów, aby chcieć ponownie obejrzeć go w całości. Problem polega na tym, iż stawka w dynamice rodzic-dziecko jest wyższa niż kiedykolwiek w filmie Andersona i wyższa niż ta, którą ktokolwiek mógłby rozsądnie udźwignąć" – zauważyła Alison Willmore na łamach Vulture.
Nicholas Barber z BBC wskazał natomiast, iż "Fenicki układ" jest zabawną, ale jednocześnie głupkowatą farsą. "Właśnie wtedy, gdy myślisz, iż Wes Anderson nie może być bardziej wesandersonowski, on kręci film, który przenosi wesandersonowskiość na zupełnie nowy poziom" – brzmi fragment recenzji krytyka brytyjskiej stacji.
Zdaniem części recenzentów widownia nie doceni w pełni kunsztu Andersona. Ale widać przynajmniej, iż ekipa filmowa bawiła się znakomicie na planie zdjęciowym.