Czy II Rzeczpospolita była "państwem sezonowym", skazanym na rozpad? Według niemieckich elit lat 20. — tak. Polska, która ledwie podniosła się po ponad wieku niewoli i wygrała wojnę z bolszewikami, w oczach dyplomatów w Berlinie pozostawała "urojonym tworem zwycięskich mocarstw", a jej granice — jedynie "tymczasowym nieporozumieniem". W dokumentach niemieckiego MSZ z tamtych lat roi się od diagnoz o rychłym upadku Warszawy, pogardliwych uwag pod adresem polskiej sceny politycznej, a choćby planów osłabiania gospodarki nad Wisłą po to, by… sama się rozpadła. Prof. Grzegorz Kucharczyk w swojej najnowszej książce "Histeria i pogarda" zagląda do archiwów i pokazuje, jak konsekwentnie budowano w Niemczech wizerunek Polski jako zagrożenia dla pokoju, a zarazem słabego, chaotycznego państwa — idealnego do "przywrócenia do etnograficznych granic". To opowieść o propagandzie, która poprzedziła przyszłe tragedie.