Wayne Phoenix – soaring wayne phoenix story the earth and sky

nowamuzyka.pl 1 rok temu

Na styku gwiazd i emocji.

To nie jest album z zupełnie świeżym materiałem brytyjskiego artysty interdyscyplinarnego Wayne’a Phoenixa – w tym pianisty, kompozytora i producenta. Ale chyba należy potraktować go jako wznowienie z poszerzeniem oryginalnie wydanego albumu w 2020 roku przez label Halcyon Veil. Wówczas była to debiutancka płyta i taką jak na razie pozostaje.

Jeśli ominęliście „soaring wayne phoenix story the earth and sky” trzy lata temu to jestem przekonany, iż rozminęliście się z jednym z najlepszych wydawnictw 2020 roku. Nic straconego, bo właśnie teraz jest dobra okazja, żeby to nadrobić i wejść we wnętrze kompozycji i opowieści Phoenixa. Pierwotnie te nagrania przeleżały gdzieś odłogiem dziesięć lat i były pomyślane jako część skomplikowanego projektu obejmującego muzykę, film i performans – zanim ostatecznie zostały opublikowane.

Wayne Phoenix, fot. Alex Sebley

Pamiętam, iż w momencie pojawienia się „soaring wayne phoenix story the earth and sky” dostaliśmy szczątkowe informacje zarówno o samej muzyce, jak i artyście. Od tamtego czasu trochę się zmieniło, chociażby przy okazji wydania nowej wersji albumu z inną okładką oraz ukazania się wywiadu z Phoenixem z serii „Fifteen” Questions.

Dowiadujemy się, iż impuls do powstania tego materiału zrodził się wokół muzycznej improwizacji, która miała miejsce w 2009 roku pomiędzy Phoenixem a Richardem, z którym współpracował jako osoba wspierająca. Richard cierpiał na ciężki autyzm i został uznany za osobę niewerbalną. Kiedy jednak pewnego dnia Wayne usiadł z Richardem w jednym pokoju, aby grać na fortepianie, spotkało go zaskakujące zachowanie. Richard zaczął wypowiadać kilka prostych zdań przy fortepianie, a jego mowa współgrała z melancholijnymi akordami instrumentu.

Wayne bardzo poruszony tym wydarzeniem, zaczął myśleć o rozwinięciu śpiewu w zgodzie z naszym naturalnym, niewytworzonym głosem, by móc osiągnąć nieograniczoną wewnętrzną spójność. Szukał „głosu dziecka, które nie ma pojęcia o świecie, w którym żyje, ani nie wie jak po nim się poruszać”. To wszystko sprawiło i jednocześnie zapoczątkowało u niego wejście w głęboki okres twórczy, trwający niemal czternaście lat.

Nieskrępowane emocje rozlewają się od pierwszej kompozycji „mood” wraz głębokimi i przejmującymi monologami Wayne’a, który jeden z nich brzmi: „Nie wie, co to znaczy czuć się bezpiecznie” i płynie na tle równie proszącej o skupienie warstwy dźwiękowej bliższej dronowo-ambientowego pulsu. Elektroniczne fale targają nami, jak też w wielu przypadkach uczucie samotności w „alone”. Przy kompozycji „place” wybrzmiewa elektroniczna głębina owinięta pierwotnością brzmienia głosu i przemykające w oddali dźwięki instrumentów smyczkowych amplifikowane minimalistyczną siłą wyrazu. W „Home” wiją się elektroniczne pasma – opadają, wzlatują na tle bezsennego horyzontu w „…and sleepless skies”.

„Burn False Messages” oparty na nigdzie niepędzącym beacie z bardzo gęstymi dronami, ale z których bije choćby jakieś ciepło, nadzieja i słowa chwytające autentycznością za gardło: „Chcieć być kochanym przez kogokolwiek” spięte z niespodziewanym kobiecym chórem głosów kojarzących się z indiańskim śpiewem. Uczucie nadziei i szybowania ku czemuś nienazwanemu towarzyszą rozkreszowanym frazom elektronicznym ostatecznie utopionym w ciszy („I Gave You Power”).

Ambientowo-fortepianowe dryfowanie Phoenixa w „Reserve” – jak i innych fragmentach – nie należy zamykać w ramy słowa „ambient”, tak często wypłowiałego, pustego i nic niewnoszącego. Gdybym musiał wskazać jakiś drogowskaz przy „Reserve” to zdecydowanie w kierunku tego, co razem tworzył duet Alva Noto & Ryuichi Sakamoto. Jak sam tytuł utworu „Death is Pure Objectivity” podpowiada, iż wracają jak mantry ważne kwestie tego świata – i być może tego nigdy niepoznanego – splecione samplingiem przemyśleń. Oryginalnie to nagranie zamykało pierwotną wersję „soaring wayne phoenix story the earth and sky”.

Teraz jesteśmy w środku całej opowieści, która rozkwita z każdym kolejnym dźwiękiem w „Latika’s Grace (it’s not what you go through, it’s how you go through it)” z pięknymi partiami skrzypiec i repetytywnymi harmoniami fortepianu. Melancholijny „Gate” z preparowaną gitarą z kolei mógłbym ustawić tuż obok tego, co ostatnio zaproponował André 3000 i przede wszystkim na swoich płytach Carlos Niño. Z tą różnicą, iż Wyane wypada jeszcze ciekawiej niż André 3000. „Nightswim feat. Run Rivers” porywa od pierwszych sekund. Słychać tu aksamitną barwę głosu brytyjskiego songwritera Runa Riversa i całą nieoczywistą warstwę dźwiękową Phoenixa.

„Cygnet” jest miniaturą bliższą właśnie tych z pierwszej części płyty, ale utrzymaną w tonie bliższym światła i prowadzi nas do pięknej ambientowej toni w „The Light the Lamb”. Biosphere powinien posłuchać pomysłów na ambientowe struktury Phoenixa, to być może byłaby szansa na przebudzenie i przypomnienie sobie, iż kiedyś tworzył naprawdę pionierskie rzeczy, bo od lat norweski artysta zalicza totalny regres. Zamykający całość – i najdłuższy fragment – „One Man Island feat. CrystalXulu” zaskakuje formą, ponieważ wita nas śpiew ptaków, pejzażowa elektronika (nie paździerzowa!), która nieoczekiwanie przeradza się i niesie nas w rejony taneczno-połamanej muzyki tanecznej, jaką mógłby sygnować Burial!

Słychać, iż w autorze „soaring wayne phoenix story the earth and sky” drzemie ogromny potencjał twórczy. Phoenix dokopuje się do własnego stylu, języka i wyrażania siebie. Dzieli się autentycznymi emocjami, formuje nowe brzmienia i odziera rzeczywistość ze sztucznych filtrów.

Wrażenia dotyczące obcowania z „soaring wayne phoenix story the earth and sky” sam Wayne porównuje do przesłania płynącego z wiersza „Słoń w ciemności” Dżalaluddina Rumiego, czyli opowieści o Hindusie podróżującym ze słoniem, którego w nocy wprowadzał do nieoświetlonego pomieszczenia i każda napotkana przez niego osoba nie znała wcześniej tego zwierzęcia i opisywała go jedynie poprzez dotyk w ciemności. Powstawały bardzo różne i odmienne opisy, najczęściej niespójne z wcześniejszymi. I jest w tym sporo racji w przełożeniu na „soaring wayne phoenix story the earth and sky”, gdzie z pozoru znane nam uczucia, myśli są niewidzialne dla innych bądź przybierają zgoła odmienny kształt. I dopiero kiedy ich dotykamy (doświadczamy) formuje się jakaś indywidualna a może niekiedy zbiorowa transmisja dająca się odczytać. Oby nie trzeba było czekać kolejne lata na nowe nagrania Wayne’a Phoenixa.

RVNG Intl. | wrzesień 2023


Strona Facebook Wayne Phoenix: www.facebook.com/profile

Strona RVNG Intl.: igetrvng.com

FB: www.facebook.com/rvngintl

Idź do oryginalnego materiału