WALLACE I GROMIT: ZEMSTA PINGWINA. Pochwała przyjaźni człowieka i psa

film.org.pl 2 dni temu

Wallace i Gromit to nie tylko brytyjski towar eksportowy – to prawdziwy skarb narodowy, tak jak David Bowie, trupa Monty Pythona, Ricky Gervais, muzyka post-punkowa, horrory Hammera, Trainspotting, filmy Lindsaya Andersona, telewizja BBC, kino społeczne, snooker, Jack Russell terier, garnitury z Savile Row, penicylina i ser cheddar.

W połowie zamierzchłych lat 90. niżej podpisany przypadkiem trafił w telewizji na krótkie metraże Nicka Parka, Podróż na Księżyc (1989) i Wściekłe gacie (1993), w których nieporadny wynalazca i ponadprzeciętnie inteligentny pies przeżywali zwariowane przygody. Wrażenie było piorunujące: te filmy okazały się nie tylko arcydziełami animacji poklatkowej, ale też przezabawnymi komediami okraszonymi brytyjskim poczuciem humoru – błyskotliwym, ironicznym i podawanym z kamienną (czy może plastelinową?) twarzą. Każda kolejna odsłona perypetii Wallace’a i Gromita firmowana nazwiskiem Parka i jego firmy Aardman Animations [Golenie owiec (1995), Klątwa królika (2005) i Kwestia tycia i śmierci (2008), a także miniseriale Wyśmienite wynalazki (2002) oraz Wallace & Gromit’s World of Invention (2010)] potwierdzała klasę i wyjątkowość tej serii, będąc jednocześnie wspaniałą odtrutką na okropne, niestrawne wyroby filmopodobne Disneya, Pixara i DreamWorks.

Z tym ostatnim koncernem Aardman wdał się zresztą w krótkotrwałą współpracę, co zaowocowało wspomnianą Klątwą królika, Uciekającymi kurczakami (2000) Parka i Petera Lorda i Wpuszczonym w kanał (2006) Davida Bowersa i Sama Fella. Park zerwał kooperację z DreamWorks, bo włodarze studia nieustannie usiłowali zmusić go do kompromisów i tym samym przejąć kreatywną kontrolę nad jego filmami – tak, aby były one bardziej zrozumiałe dla amerykańskich odbiorców (jak mówił sam Park, dotyczyło to nie tylko rzeczonego poczucia humoru, ale i północnoangielskiego akcentu Wallace’a!). Konszachty z DreamWorks tak zniechęciły Parka do pełnometrażowych produkcji, iż jego kolejny film w tym formacie, Piłka nożna jaskiniowców, powstał dopiero w 2018 roku. Mniej więcej w tym samym czasie rozpoczęto prace nad kontynuacją przygód Wallace’a i Gromita, które trwały blisko sześć lat (z czego osiemnaście miesięcy zajęły same zdjęcia). Ale warto było czekać.

W przeciwieństwie do rozczarowującego sequela Uciekające kurczaki: Era nuggetsów (2023) Sama Fella, Zemsta pingwina to triumfalny powrót – nie tylko Parka, nie tylko Wallace’a i Gromita, ale również Feathersa McGrawa, czyli genialnego pingwina-kryminalisty znanego ze Wściekłych gaci. Przebiegły nielot chce zemścić się na Wallasie i Gromicie za to, iż udaremnili jego próbę kradzieży cennego klejnotu i pomogli osadzić go w więzieniu (a adekwatnie w zoo – w końcu to ptak!). I znów, jak we Wściekłych gaciach, Feathers zamierza wykorzystać w tym celu wynalazek Wallace’a. Tym razem jest to Norbot – nowoczesny krasnal ogrodowy, a adekwatnie napędzany sztuczną inteligencją wielofunkcyjny robot-ogrodnik (kolejny ukłon w stronę „brytyjskości” tej serii – ogrodnictwo jest swego rodzaju chlubą Wyspiarzy, szczególnie tych ze starszego pokolenia). Sprawy komplikują się, gdy Feathers McGraw włamuje się do komputera Wallace’a i przejmuje władzę nad Norbotem, a potem tworzy jego kopie.

Ten schemat fabularny jest już dobrze znany: Wallace konstruuje nowy wynalazek i wprawia go w ruch, często wbrew obawom i wątpliwościom Gromita, a kiedy urządzenie (mechaniczne spodnie, maszyna do strzyżenia owiec, zautomatyzowana piekarnia itd.) trafia w niepowołane ręce, następuje seria komicznych wydarzeń, intryg i pościgów. Ale są w Zemście pingwina pewne nowości: jest to przede wszystkim kwestia zagrożeń związanych z niekontrolowanym rozwojem technologii takiej jak sztuczna inteligencja. Ten komentarz ma zresztą drugie dno, bo na przekór obecnym trendom w animacji film Parka i Crossinghama powstał praco- i czasochłonną metodą animacji poklatkowej (choć jest w nim jedna scena z użyciem CGI). „W szczytowym momencie [realizacji] mamy około trzydziestu pięciu animatorów, którzy codziennie pracują na różnych planach, wykonując od jednej do pięciu sekund animacji dziennie. (…) W dobrym tygodniu robimy minutę filmu” – mówił Park.

Efekty tej benedyktyńskiej pracy są olśniewające: animacja jest bezbłędnie płynna, plastelinowe figurki sprawiają wrażenie żywych, a dbałość o szczegóły i ich liczba (scenografia domku Wallace’a i Gromita, prace ogrodowe Norbota, wnętrze łodzi podwodnej Feathersa) po prostu oszałamiają. Do tego Zemsta pingwina ma wartkie tempo i mnogość nawiązań do klasyki kina; uważni widzowie z łatwością rozpoznają parodystyczne wykorzystanie motywów z Afrykańskiej królowej (1951) Johna Hustona, Pozdrowień z Rosji (1963) Terence’a Younga, Włoskiej roboty (1969) Petera Collinsona, Obcego 2 – decydującego starcia (1986) Jamesa Camerona, Przylądku strachu (1991) Martina Scorsesego, Mission: Impossible (1996) Briana De Palmy, Matrixa (1999) Wachowskich, slapsticku i komedii ze stajni Ealing Studios. Park odnosi się również do własnej spuścizny – i stąd zarówno powrót Feathersa, jak i czerwony motor z Golenia owiec oraz serowy satelita z Podróży na Księżyc.

Odłożywszy jednak na bok zachwycającą animację, inteligentne odniesienia, brawurową akcję oraz ważkie tematy współczesne (atoli zaserwowane w sposób lekki i dowcipny), Zemsta pingwina jest ponad wszystkim pochwałą przyjaźni człowieka i jego najwierniejszego zwierzęcego towarzysza. Każdy, kto kiedykolwiek opiekował się psem, z miejsca rozpozna w relacji Wallace’a i Gromita swą własną, wielowymiarową więź z czworonogiem. Niemy przecież Gromit wyraża całą gamę emocji i postaw marszczeniem brwi, wymownym grymasem, ruchem uszu i językiem ciała – dokładnie tak, jak prawdziwe psy. Wallace doskonale rozpoznaje te sygnały, choćby jeżeli ignoruje je w przekonaniu, iż jako człowiek „wie lepiej”, a przecież komizm serii wynika m.in. właśnie z tego, iż zwykle to Gromit jest mądrzejszy od Wallace’a. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie spotkał się ze zdziwionym wzrokiem swojego psa, który zdawał się pytać: „Co ty wyczyniasz, człowieku?”.

Idź do oryginalnego materiału