W romantyczną podróż do Paryża lat czterdziestych i pięćdziesiątych minionego wieku zaprosiła słuchaczy wokalistka Lydie Charlotte Kotlinski. Z okazji niedawnych walentynek zaśpiewała ona w niedzielę 16 lutego w restauracji U Starosty.
– Wybrałam do koncertu te „starocia” ze względu na ich wyjątkową urodę. Niektóre mają po 80 i więcej lat, a wcale się nie zestarzały. W wyobraźni wciąż słyszę, jak rozbrzmiewają one w niebieskich od dymu papierosowego kafejkach paryskiej dzielnicy Montmartre. Czasy nie były ciekawe, ale muzyka niosła euforia i nadzieję na poprawę losu. Niektóre piosenki, zwłaszcza te wykonywane przez Edith Piaf, zrobiły światową karierę i po latach doczekały się wielu wykonań – zwierza się Lydie Kotlinski.
Artystka wiele lat spędziła we Francji, kończąc tam klasyczne studia wokalne i udzielając się w licznych przedsięwzięciach muzycznych, m.in. z zespołami Lunatic Jazz Orchestra, Iyena Gospel Quartet, Milenium Gospel Voice, Union Nationales de Jounesses Musicales de France. W Białej Podlaskiej gościła nie po raz pierwszy. Kilka lat temu wzięła udział w Zaduszkach Jazzowych, organizowanych w Veronie.
W walentynkowym koncercie wystąpiła w towarzystwie dwóch muzyków bialskiego Jazz Trio: Bugusława Kutnika (fortepian elektryczny) i Jarosława Michaluka (kontrabas), pełniącego też rolę konferansjera. Wspólnie wykonali 14 piosenek z repertuaru: Charlesa Treneta, Bourvilla, Ivesa Montanda, Cory Vaucaire, Juliet Greco, Edith Piaf i Serga Gainsbourga. Ponadto publiczność usłyszała słynną bossa novę Antonio Carlosa Jobima „Corcovado” (z 1960 roku) i jazzową przeróbkę kompozycji Seweryna Krajewskiego „Uciekaj moje serce” (z 1982 roku).
Niedzielny recital w lokalu U Starosty był wieczorem wzruszeń. Artystka udowodniła, iż potrafi czarować głosem. Raz brzmi on słodko i upojnie, innym razem radośnie, wręcz triumfująco. Urzeczona jej stylem publiczność dawała się wciągać do wspólnego śpiewania. Na bis zabrzmiał słynny „Milord” Edith Piaf.
Istvan Grabowski
zdjęcia Istvan Grabowski