Nie milkną echa rozstania Agnieszki Kaczorowskiej i Macieja Peli. Niedawno dowiedzieliśmy się, iż aktorka i tancerka zmieniła już miejsce zamieszkania — przeniosła się na warszawską Pragę, choć wciąż niektóre ze swoich rzeczy zostawiła w dawnym mieszkaniu.
Z kolei Maciej Pela nie ukrywa, iż trudne chwile po rozstaniu pomaga mu przetrwać wsparcie najbliższych. W wywiadzie dla Plejady podkreślił, iż jego rodzice odegrali w tym czasie ogromną rolę. Reklama
Pora na nowego partnera?
Święta dla Agnieszki Kaczorowskiej oznaczały ogrom błękitu i życie z dala od miasta. Wraz z nią w podróż wyruszyły córki, z którymi eksplorowała opustoszałe plaże. Nie były jednak same.
Jak informuje portal "Pudelek" towarzyszył im mężczyzna, a według informatora był to nie kto inny a Marcin Rogacewicz. To nie pierwszy raz, gdy para została przyłapana na wspólnych wyjściach, a fani doszukują się oznak buzujących emocji. Wiele plotek pojawiło się tuż po tym, jak media obiegła informacja o rozwodzie Rogacewicza.
Zarówna Kaczorowska jak i Rogacewicz mierzą się z poważnymi zmianami w życiu i poszukują dla siebie nowej drogi. To tylko przyjaźń, czy coś jednak jest między celebrytami? O tym prawdopodobnie przekonamy się w ciągu najbliższych miesięcy.
To było trudne rozstanie?
Marcin Rogacewicz wiele razy deklarował w wywiadach, przede wszystkim jest mężem i ojcem, a dopiero potem aktorem.
"Moje dzieci wiedzą, iż gram w serialach, ale jestem dla nich tatą, a nie gwiazdą" - stwierdził kiedyś, goszcząc w studiu "Pytania na śniadanie".
Aktor, pytany jakim ojcem chciałby być, mówi, iż przede wszystkim... obecnym. Zdaje sobie sprawę, iż dla wielu jego koleżanek i kolegów po fachu aktorstwo jest misją, powołaniem, niemal świętością, ale dla niego to tylko sposób na zarabianie pieniędzy.
5 lutego ukazały się informacje, iż Rogacewicz miałby rozwodzić się z żoną.
"Na początku roku wpłynął do sądu pozew rozwodowy, którego jedną ze stron jest pan Marcin Rogacewicz. Rozwodzi się z panią Mają. Na razie jednak nie ma terminu pierwszej rozprawy. Na to za wcześnie" - mówiło źródło "Pudelka".